Zgłoś komentarz do moderacji

Obserwujące komentarze zamieszczane pod tym artykułem odnoszę wrażenie, że mamy w mieście samych znawców rynku pracy i ekonomistów, którzy wykonując dogłębną analizę (nie wiedzieć na czym się opierają - historiach opowiadanych przez kogoś? własnym wyobrażeniu o pracy w górnictwie?) potrafią stwierdzić, że górnik to po pierwsze nierób. Po drugie pławi się w luksusach dzięki ogromnym zarobkom i po trzecie należy im zabrać wszystko za ich ciężką pracę i zrównać zarobki do średniej 1500 brutto, bo tak byłoby sprawiedliwie. Ale czy na pewno? Moi drodzy, niepodważalnym faktem jest, że każda praca ma swoją specyfikę, nieważne czy jest to praca przy biurku, w sklepie czy na dole w ścianie albo na odstawie głównej. Każdy, kto chce pracować i zarobić na utrzymanie rodziny pracując na swoim stanowisku pracy poddany jest wielu stresom i wysiłkowi charakterystycznemu dla danej pracy. I każdy z nich jest za nią nagradzany pieniężnie. Czy sprawiedliwie? Prawda jest taka, że nie. I nigdy nie dojdziemy do sytuacji, że powiemy sobie: zarabiam tyle ile powinienem i więcej nie chcę. Drodzy Państwo, apetyt rośnie w miarę jedzenia - ot cała ci historia. I nieważne, czy jest to Pani w sklepie osiedlowym, czy kierowca autobusu - to nie ma żadnego znaczenia, bo każdy z nas może walczyć o większe zarobki. Racjonalnie podchodząc do sprawy, wszyscy doskonale wiemy, że każdy walczy tak zaciekle, jaka jego siła, a tą w porównaniu z kilkoma tysiącami górników przysłowiowa \"Pani ze sklepu\" ma niewielką. Mówicie, że górnik dostaje 6 tysięcy. Że na kopalni leży i nic nie robi. Więc pewnie nie wiecie na czym polega ta praca. Czy ktoś, kto jest górnikiem nie mówi, że ci siedzący za biurkiem pierdzą w stołek i nic nie robią dostając za to pieniądze? Punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. I każdemu łatwo oceniać innych, a nie siebie. Tutaj przychylę się do wypowiedzi, że nikomu nikt nie broni iść na kopalnię pracować za 1500zł w firmie czy za więcej i odwrotnie - nikt nie zabroni pracownikowi kopalni iść do pracy w sklepie za te same pieniądze, skoro jest niezadowolony z pracy lub sądzi, że jest niesprawiedliwie wynagradzany. Chcę podkreślić, że celowo w swojej wypowiedzi operuję kwotami w cudzysłowie. Wiecie czemu? Bo nikomu do portfela nie zaglądam. Mój ojciec przepracował na dole prawie 30 lat. I nigdy, podkreślam NIGDY, jego zarobki brutto nie przekroczyły 5500zł brutto ze wszystkimi dodatkami. Przeżył kilka poważnych wypadków, ale co zrobić? Taka specyfika pracy na dole. Dzisiaj na szczęście jest \"zdrowy\". Powiem Wam jedno - pracuję w biurze (wcześniej pracowałem fizycznie przy produkcji), powiedzmy, że pierdzę w stołek, bo pewnie tak większość pomyśli. Na życie mam 1600zł netto. Dużo? Dla mnie osobiście mało, bo to nie wystarcza na utrzymanie mieszkania i rodziny. Gdyby nie to, że moja żona pracuje, nie mielibyśmy co jeść. Ale czy dalej zamierzam pierdzieć w stołek? Nie! Robię wszystko co mogę, żeby móc zarabiać więcej i chętnie poszedłbym nawet na kopalnię, gdyby była taka możliwość (tutaj dla tych, którzy będą chcieli mi powiedzieć, że mogłem złożyć papiery - złożyłem i czekam). I jeśli komukolwiek jest źle i niedobrze i uważa, że zarabia za mało - niech róbi wszystko, żeby to zmienić. Być może się nie uda, ale przynajmniej będziesz mieć świadomość, że robisz wszystko, żeby żyło ci się łatwiej. Nie wiem skąd niektórzy biorą takie kwoty i niepotrzebnie sieją zamęt. Myślę, że każdy rozsądnie myślący człowiek podejdzie do tego tematu z odpowiednim dystansem i zanim zruga kogoś za coś o czym niekoniecznie musi mieć pojęcie zastanowi się dokładnie zadając sobie pytanie - gdzie ja jestem w tej hierarchii na rynku pracy? I co osobiście robię, żeby było mi dobrze. Pozdrawiam.