Zgłoś komentarz do moderacji

Nie wiem co :wyłączyłem" ale zostawię w spokoju. Ośmielę się po raz ostatni zburzyć twój spokój i samozadowolenie. Ponieważ jak się domyślam mam do czynienia z mistrzem w fachu to, aby cię nie obrażać przyjmę, że zasłużyłeś na co najmniej 5000zł (czyli tyle ile otrzymuje wspomniany przeze mnie leser i kombinator) emerytury. Przyjmę również, że otrzymujesz 15 wynagrodzeń rocznie (swoją drogą ok 95% ludzi może tylko pomarzyć i pozazdrościć. 16x12x5000=960 000 960000/(25x15)=2560 Połowę składki płaci pracodawca zatem na ciebie przypada ok.1300zł. Przeciętny udział składki w wynagrodzeniu brutto to 10% zatem miesięczny zarobek musi wynosić 13000. Rozumiem zatem, że od 25 lat zatrudniony jesteś na kierowniczym stanowisku i tyle zarabiasz. Tyle też zarabiałeś np. 1996r po denominacji złotego (niezły żart)? Abstrahując od tego podważasz mit niskich zarobków w górnictwie i zasadność żądań podwyżek płac. W innym przypadku nie dziw się, że całą Polska bandę warchołów i pieniaczy. Wracając do meritum aktualnie zarabiacie zatem kilkukrotnie więcej niż przeciętna ( w I kwartale 2019 ok. 4900). Skoro średnio przez 25 lat musiałoby to być 13000 to w 1996 twoje zarobki były 15-krotnie wyższe niż przeciętna płaca (ok.900 zł). Dobry żart. Idąc dalej. Pracę rozpocząłeś w wieku 21-25 lat czyli na emeryturę przechodzisz w wieku 46-50 lat. Twoje środki kończą się zatem w wieku 62-66 lat. Rozumiem zatem że jako honorowy i uczciwy człowiek (przecież jesteś polskim górnikiem a to poza sędziami szczególna kasta) w tym wieku schodzisz z tego padołu, żeby nie obciążać społeczeństwa. Bo przecież twój honor nie pozwoliłby ci brać emerytury do 74 roku życia (średnia dla mężczyzn) co oznaczałoby, że społeczeństwo musiałoby dopłacić do twojego utrzymania 480 000 - 720 000, czyli co najmniej 0,5 miliona. Na marginesie, znam byłych górników dołowych w tym wieku, którzy już od 25 lat są na emeryturze, czyli idąc tokiem twojego myślenia od 9 lat są na utrzymaniu podatników.. Na tym kończę i życzę dalszej dobrej zabawy sądząc z nicku (oczywiście najlepiej na koszt społeczeństwa)