Śląski patrol: Ukradł skład warty 7 milionów złotych i woził pasażerów. Jak do tego doszło?
Podsumowanie najważniejszych doniesień śląskiej policji z poniedziałku (31.10.).
Ruda Śląska - Za to grozi nawet 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów
W niedzielę policjanci z rudzkiej drogówki jechali za oplem, którego kierowca w terenie zabudowanym przekroczył prędkość o 22 km/h. Mundurowi włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe oraz dali znak kierowcy do zatrzymania się. Kierujący nie zareagował, za to gwałtownie przyspieszył. Po kilku minutach zatrzymał pojazd i kontynuował ucieczkę pieszo. Szybko okazało się, że policjanci biegają szybciej, niż uciekinier. Nieodpowiedzialnym kierowcą okazał się 32-letni obywatel Gruzji. Zarówno badanie trzeźwości, jak i test na obecność narkotyków okazały się negatywne. Jedynym przewinieniem było przekroczenie prędkości. Mężczyzna spędził jednak noc w policyjnym areszcie, ponieważ niezatrzymanie się do kontroli jest przestępstwem. Kierowca uciekający przed Policją musi liczyć się z karą do 5 lat więzienia. Sądy na takie osoby nakładają też bezwzględny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów nawet na 15 lat.
Siemianowice Śląskie - 6500 złotych mandatu dla kierowcy
Policjanci z ruchu drogowego zostali wezwani do zdarzenia, do jakiego doszło w rejonie cmentarza, gdzie miało dojść do potrącenia pieszej. Na miejscu policjanci zastali 29-letniego kierowcę transita, który przyznał się do tego, że cofał jadąc chodnikiem i nie zauważył idącej kobiety. Ratownicy medyczni udzielili 80-latce niezbędnej pomocy, na szczęście kobieta nie doznała poważniejszych obrażeń. Za "nieodpowiedzialne zachowanie i rażące naruszenie przepisów drogowych" kierowca został ukarany przez policjantów mandatami karnymi o łącznej wysokości 6500 złotych. Dodatkowo "zdobył" jeszcze 16 punktów karnych.
Bielsko-Biała - Ukradł samochód, by odbudować reputację w towarzystwie, w którym się obraca
25 października pracownik firmy DPD zgłosił bielskim policjantom kradzież samochodu marki Ford Transit należący do firmy kurierskiej wraz z około 100 przesyłkami, które miał dostarczyć do klientów. Pojazd zaparkował przed blokiem na jednej z głównych ulic Bielska-Białej, po czym nie wyciągając kluczyka ze stacyjki, wyszedł z paczką, aby dostarczyć ją do klienta w bloku. Kiedy wrócił po około 30 sekundach, zauważył, że samochodu nie ma. Jeszcze tego samego dnia policjanci ujawnili skradziony pojazd, który sprawca porzucił przy jednej z ulic. Wewnątrz znajdowała się już tylko cześć przesyłek, część z nich została skradziona, a kolejną partię złodziej spalił. Policjanci wraz ze śledczymi Wydziału Kryminalnego celnie wytypowali, że sprawcą tej kradzieży może być 48-letni mieszkaniec Bielska-Białej. Po dwóch dniach go zatrzymali. W rozmowie z policjantami 48-latek przyznał, że zauważył forda z pozostawionymi w stacyjce kluczykami i postanowił wykorzystać okazję. Poza tym kradnąc samochód, chciał odbudować swoją reputację w towarzystwie, w którym się obraca. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzut kradzieży w warunkach recydywy. Jak wynika bowiem z kartoteki podejrzanego, odbywał on jeszcze niedawno karę więzienia za podobne przestępstwa.
Chorzów - Samozwańczy motorniczy na ulicach miasta
W nocy z soboty na niedzielę do dyżurnego chorzowskiej komendy wpłynęło niecodzienne zgłoszenie. Pracownik przedsiębiorstwa tramwajowego poinformował, że po terenie miasta porusza się tramwaj, który powinien znajdować się w zajezdni. Na miejsce został skierowany patrol drogówki. Jak się okazało, 25-letni mieszkaniec Świętochłowic wyjechał tramwajem z katowickiej zajezdni. Przybrał numer nieistniejącej linii 33 i ruszył w kierunku Chorzowa.
Po drodze zatrzymywał się na przystankach, zabierając nieświadomych niczego pasażerów. W trakcie przejazdu inny motorniczy zwrócił uwagę na nietypową linię tramwaju i powiadomił o tym dyspozytora. Gdy samozwańczy motorniczy znajdował się w okolicach chorzowskiego Rynku, tramwaj został unieruchomiony przez pracowników zajezdni.
Mężczyzna nie posiadał stosownych uprawnień do kierowania tramwajem, lecz jego wiedza wystarczyła do podstawowej obsługi. Świętochłowiczanin był trzeźwy, nie potrafił jednak wskazać powodu swojego zachowania. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni.
25-latek został zatrzymany i usłyszał zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz krótkotrwałego użycia pojazdu mechanicznego o znacznej wartości. Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Na wniosek śledczych nieodpowiedzialny mieszkaniec Świętochłowic trafił na 3 miesiące do tymczasowego aresztu. Chorzowscy mundurowi wyjaśniają teraz, w jakich okolicznościach mężczyzna zdołał dostać się do wnętrza tramwaju, uruchomić go i wyjechać na ulice miasta.
Kłobuck - Matka i córka zginęły w wypadku
W piątek 28 października o godzinie 17:45 oficer dyżurny z kłobuckiej komendy otrzymał zgłoszenie o wypadku drogowym na drodze powiatowej przebiegającej przez las pomiędzy miejscowościami Wręczyca Wielka a Borowe. Na miejsce skierowano policjantów z kłobuckiej drogówki, którzy wstępnie ustalili, że kierujący nissanem 21-letni mieszkaniec gminy Wręczyca Wielka jadąc w kierunku miejscowości Borowe, z niewyjaśnionej dotychczas przyczyny na prostym odcinku drogi zjechał na prawe pobocze drogi, a następnie uderzył w przydrożne drzewo. Z mężczyzną podróżowały dwie osoby, 39-letnia kobieta oraz 14-letnia dziewczyna, mieszkanki gminy Wręczyca Wielka. Niestety w wyniku poniesionych obrażeń obie pasażerki nissana poniosły śmierć na miejscu. Kierowca w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala.
Na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora pracowali między innymi policjanci z kłobuckiej drogówki oraz technik kryminalistyki. Na czas oględzin droga była całkowicie zablokowana. Dokładne przyczyny i okoliczności tego tragicznego zdarzenia będą wyjaśniane w toczącym się postępowaniu, podczas którego kryminalni skorzystają z opinii biegłych z zakresu badania stanu technicznego pojazdów oraz rekonstrukcji wypadków drogowych. Postępowanie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Częstochowie.