PKM: Nie było politycznej woli, jest walka o przetrwanie
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej walczy o przeżycie. Działacze związkowi winą za tragiczną sytuację swojej firmy obarczają Międzygminny Związek Komunikacyjny, który jest właścicielem PKM. Mówią, że MZK to niereformowalny twór, którego funkcjonowanie należy zmienić, a może nawet zastąpić inną bardziej sprawną organizacją. O sytuacji PKM mówią działacze związkowi tej firmy.
W jakiej sytuacji jest Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej?
Adam Kucharski: Trudnej, z tego, co wiemy od naszego prezesa balansujemy na krawędzi. W każdej chwili może nastąpić upadłość. Nie muszę tłumaczyć, co to oznacza dla ok. 150 pracowników, którzy są tutaj zatrudnieni.
Co jest powodem tego stanu rzeczy?
Grzegorz Sztymala: Po prostu nie otrzymywaliśmy w przeszłości terminowo pieniędzy za wykonane usługi przewozowe. Mam nadzieję, że zmieni się to od tego miesiąca. Firma Warbus, która wygrała przetarg zleca nam 50 poc. swoich zadań, ale nie płaciła terminowo za wykonaną pracę. Tłumacząc się, że to wina Międzygminnego Związku Komunikacyjnego, który zleca usługi przewozowe Warbusowi i nie płaci za nie na czas, zgodnie z umową. Wiemy, że MZK także boryka się trudnościami finansowymi.
Kto ponosi winę za tą sytuację?
AK: Moim zdaniem poważny błąd został popełniony w 2015 roku, kiedy zorganizowano przetarg, który wygrał Warbus. Przecież MZK, do którego należy PKM powinien najpierw rozpatrzyć, czy nie lepiej byłoby zorganizować przewozy na zasadzie wykonawcy wewnętrznego, czyli zlecić je swojej własnej firmie a nie otwierać furtkę dla każdego chętnego bez zaplecza i ludzi.
Dlaczego tak się nie stało?
GS: Pan Benedykt Lanuszny mówił podczas jednej z sesji, że „nie było woli politycznej”. Przypomnijmy, że były to czasy, kiedy na czele MZK stał pan Krzysztof Baradziej - zastępca prezydenta Jastrzębia-Zdroju. Pewnie chodziło im o jak najtańsze koszty, nawet za cenę głodowych pensji dla pracowników.
Są też krytyczne głosy odnośnie samego przetargu
GS: Tym już powinny zająć się odpowiednie organy, które sprawdzą przebieg przetargu i wszystko, co się z nim wiąże. Faktem jest, że firma, która go wygrała idealnie wstrzelił się w cenę. Takie cuda to się nawet w teorii nie zdarzają. Na razie nie możemy powiedzieć nic więcej.
Ze środowiska pracowników PKM słychać krytyczne głosy w stosunku do MZK
Dariusz Pisarek: Tak, uważamy, że ten niereformowalny twór ponosi winę za wszystkie nasze problemy. Nigdy nie dbali o pracowników w swojej firmie. MZK od początku był zorganizowany niczym jakaś komunistyczna organizacja, gdzie wszyscy mają jeden głos. Jastrzębie wpłaca do kasy Związku ponad 12 mln zł i ma do powiedzenia tle samo, co malutkie Marklowice z 300 tys. wpłatą do budżetu MZK . To się nie mieści w głowie.
Jak waszym zdaniem powinien być zorganizowany MZK?
AK: Weźmy wzór chociażby z Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego ( KZK GOP ). Jeżeli gmina posiada 51 proc. zadań, to ma 51 proc. głosów przy podejmowaniu decyzji. Tak powinno być i u nas.
Skoro to takie oczywiste, dlaczego tak się nie dzieje?
GS: Małe gminy po prostu żerują na Jastrzębiu. Chcą za jak najmniejsze pieniądze mieć zapewnione przewozy, dobry tabor i jak najmniej płacić na utrzymanie tego sztucznego tworu o nazwie MZK. Wychodzi na to, że to Jastrzębie najwięcej łoży na tą otoczkę, która ma się całkiem dobrze. W MZK wszyscy mają dobre wypłaty, premie, inne świadczenia, a my klepiemy biedę.
Podczas zebrania z pracownikami PKM słychać było głosy, że do tego wszystkiego dochodzi polityka?
GS: Nie da się zaprzeczyć. My wiemy doskonale, kto głosował w 2016 roku za ponownym wstąpieniem do MZK. Nazwiska tych radnych są wydrukowane i wiszą w naszej gablocie związkowej na zajezdni do wglądu. Nie da się zaprzeczyć, że jastrzębskie ugrupowanie, o którym myślę, było i jest w dość dobrej komitywie z niektórymi osobami z zarządu MZK. Krótko mówiąc, są to koledzy partyjni. Działają raczej dla swego dobra, niż mieszkańców i pracowników. Postaramy się rozliczy ich przy następnych wyborach.
DP: Często widzimy jednego dość znanego działacza tej partii, który pojawia się u nas, na zajezdni. Nie rozmawia z pracownikami tylko kieruje się do biura MZK. Zapewne tam wspólnie ustalają strategie postępowania. Tylko jaką? Zgodną z czyim interesem? Partyjnym czy społecznym?
Tutaj aż prosi się zapytać o bezpłatną dla mieszkańców komunikację.
GS: Nie jest to zadanie proste, ale skoro w Pawłowicach mają za złotówkę, a w Żorach jest komunikacja bezbiletowa, to myślę, że jest techniczna możliwość zorganizowania jej także w Jastrzębiu. Ale wydaje się, że komuś na tym nie zależy. I tutaj wypada znowu zapytać: Z czym mamy do czynienia interesem partyjnym czy społecznym? Jest nawet problem z wprowadzeniem tej bezbiletowej komunikacji dla dzieci i młodzieży. Trudno uwierzyć, że to jest przypadek. Gdzie indziej się da, a u nas są ogromne problemy.
Jak oceniacie funkcjonowanie MZK w ostatnim czasie?
DP:To skandal, że od grudnia nie da się wybrać zarządu. Mamy opracowany program naprawczy naszej firmy, ale bez organu właścicielskiego leżymy. To, że pan Buda domaga się audytu w MZK, to dobrze. Trzeba wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w tej firmie. Jakie są przepływy finansowe? Kto tak realnie płaci za linie, które przejeżdżają na przykład przez Wodzisław i Rybnik, miasta które nie są członkami MZK? Kto najbardziej ponosi koszty funkcjonowania tego zbiurokratyzowanego tworu, jakim jest MZK? Dziwi mnie bardzo postawa pana wiceprzewodniczącego MZK.W czasie, kiedy wszystko się wali i sypie Pan Lanuszny wyjeżdża sobie na urlop.
Ale jak na razie nie ma chętnych do zarządu MZK?
AK: No nie ma, bo jest strach przed wzięciem odpowiedzialności za decyzje. Nie jest łatwo. Każda z małych gmin, chce mieć korzyści, ale żadna nie chce wziąć części odpowiedzialności za kierunek, w jakim pójdzie MZK. Wydaje się, że chcą wszystko zepchnąć na Jastrzębie. Przy czym nie chcą zmienić starego skostniałego statutu, który mówi jedna gmina - jeden głos.
Spore kontrowersje wzbudza osoba pana Benedykta Lanusznego, dyrektora Biura Zarządu MZK i (od grudnia) wiceprzewodniczącego Związku?
GS: Kontrowersje to mało powiedziane. Pan Lanuszny może oglądać z okien swojego gabinetu stos opon, które są gotowe do podpalenia, kiedy nie dostaniemy wypłaty. Ogień i smród palącej się gumy zburzą mu spokój. Uważamy, że jest on symbolem skostniałych struktur MZK i powinien odejść. Nie jest przedstawicielem żadnej z 10 gmin a piastuje tak poważne stanowisko. Uważam, że honorowo powinien zrezygnować z zajmowanego stanowiska oraz członka zarządu MZK. Wśród opinii w PKM mówi się głośno, że osoba pana Lanusznego gwarantuje pewnym grupom wpływ na to, jak zachowuje się całe MZK. Na pewno jego rola nie ogranicza się wyłącznie do zarządzania.
Podsumowując widzicie swoją przyszłość raczej bez MZK?
PD: To nasze marzenie. MZK zrobiło sobie z PKM taką dojną krowę, na której będą żerować aż zdechnie. Może to obcesowo powiedziane, ale najlepiej obrazuje naszą sytuację. Innym problemem jest miasto Jastrzębie, na którego barki spada chyba największy ciężar utrzymania tego tworu. Skoro jest tak dobrze, jak powiedziano podczas jednego z posiedzeń Przedstawicieli Zgromadzenia MZK, to dlaczego jest tak źle a niektórzy panowie z MZK panicznie boją się audytu? Co mają do ukrycia?
Grzegorz Sztymala, przewodniczący NSZZ „Solidarność” PKM Jastrzębie.
Dariusz Pisarek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Kierowców i Motorniczych PKM Jastrzębie.
Adam Kucharski, członek Rady Pracowniczej PKM Jastrzębie.
Dlaczego pkm się nie staral o dotacje? Nie mieliście na miejscu kogoś od dotacji? Zamiast marnować etaty na kierowników zajezdni słit focie, kola- amol itd. To mogliście śmiało zatrudnić specjalisty od dotacji. Przespaliście 26lat gospodarki rynkowej. Raz wasz dyrektor został wysłany dostarczyć dokumentację, dzięki której pkm by otrzymał dotację do nowych autobusów. Pomylił drzwi (dosłownie) i kasa przepadła. 2012r- wodzislaw organizuje przetarg na własną komunikację. Startował pkm?? Nie... Bo po co. Matka mzk zalatwi wzkm. W jastrzebiu. Wygraliście przetarg w czerwionce. Kto jest waszym podwykonawca?? Pan Klosok. Nie macie swoich wozów, żeby tam jeździć? Macie tylko nie potraficie prowadzić biznesu bo jak wam mzk czegos nie zaklepie to sami nic nie wywalczycie!!
Grześ władze miasta widzą tylko OWN , dom solidarności i omawianą od kikunastu lat strefę centrum
Tak się wczytuję w różne opowieści i opinie .
Proszę spójrzcie na miasta w niedalekiej odległości od Jastrzębia-Zdroju
Sosnowiec ,Katowice, Tychy. Włodarze miast potrafili wytargać z Unii Europejskiej potężne pieniądze na autobusy.Chcecie zobaczyć autobusy elektryczne proszę pojechać tam i zobaczyć ,nie trzeba jechać do stolic europejskich.
MZK za 100 lat nie dojdzie do tego. Czy ktoś w MZK słyszał że można z takich programów skorzystać ? Pewnie nikt nic nie wie i nie chce wiedzieć w MZK . Owszem skorzystali z dotacji ,ale tylko na e-tablice , e-bilety i o przerost zatrudnienia a gdzie autobusy ?
do mieszkańca
PKM nigdy nie miało szczęścia do prawdziwego gospodarza.
Nawet w radzie nadzorczej PKM\'u zasiadali i zasiadają nadal oficjele ,którym nigdy nie zależało na PKM.
Nazwiska się powtarzają , raz w radzie raz w MZK raz w Urzędzie Miasta i tak ze stołka na stołek dochodzi się do pięknej emeryturki nic całe życie nie robiąc .
Masz rację mieszkańcu, są tylko hordy misiewiczów , róznych pdejrzanych typów. którzy rozwalają wzystko to co dobrego może się tutaj wydarzyć. Ale i oni podlegają ocenie. Niech sie mają na baczności!
Tak się właśnie dzieje jak w mieście nie ma gospodarza.
Te 30 osób? Śmiech na sali kierownika zajezdni robiący słit focie.
Koleś, to biurokracja MZK wsiada do busów. Własnie oni zerują na PKM
Przeciez o ok. 6.45 na bożka wsiada 90% biurokracji pkm. Tyle osób, ze swego czasu do kaciamali się nie mieściliście. To samo o 15 na jagielly, hordy biurokracji pkm konczy \"pracę\". A ilu jeszcze autami dojeżdża.
Co ty koleś bredzisz, skąd masz te liczby. Siejesz propagandę pisowską, która jak zwykle jest kłamliwa. Nasłał cię ktoś? Nie pracuje tyle osób w biurach!
150 pracowników z czego 110 to biuro. I jeszcze są za bkm, ktora by i tak pkm nie obsługiwał. Tymi słowami życzę całemu pkm-owi, aby upadł.
Co na to prezesunio Damianek? Nic mliczy. Obmyśla strategię. A może po prostu ogon pod siedzibie zwija siedzi cicho, bo się boi?
No właśnie, skoro radni PIS blokuję wszelkie pomysły prezydenta to możnaby zapytać, po co jest Rada Miasta? Bo przecież nie od blokowania wszystkiego, co tylko się nie wymyśli?
Oj .Już widzę pewne osoby którym nie będzie się podobał ten wywiad .
A jeszcze niedawno czytałem że związki siedzą u prezesa PKM w kieszeni . Czyżby ?
Brawo chłopaki, wygarnęlisci im prosto z mostu kaszę!
Tak się zastanawiam po co w tym mieście jest prezydent ? jaką rolę pełni co ma do powiedzenia , może wystarczy rada miasta wybierana co roku ?
Może działacze związkowi powiedzieli by w jaki sposób utrzymać 150 pracowników PKMu , z których połowa to nie pracownicy tzw. ruchu.