Zmarł jeden z legendarnych ojców jastrzębskiego hokeja
14 stycznia w wieku 85 lat zmarł Florian Gomola, jeden z legendarnych "ojców jastrzębskiego hokeja". Pożegnanie współzałożyciela LZS Jastrzębianka i Górnika Jastrzębie będzie miało miejsce w najbliższy czwartek o godz. 8:45 w kościele w Moszczenicy.
Florian Gomola urodził się 19 listopada 1937 roku w Jastrzębiu-Zdroju. W 1952 roku wraz ze Stanisławem Ogazą i Janem Posłusznym podjął się zadania założenia pierwszego klubu hokejowego w niewielkiej uzdrowiskowej miejscowości, jaką wówczas było Jastrzębie. Występował w drużynie jako zawodnik w latach 1953-1961. Następnie za jego sprawą drużyna została "przeniesiona" do rodzącego się wtedy Górnika Jas-Mos. Był jedną z czołowych postaci jastrzębskiego hokeja do połowy lat sześćdziesiątych. Przygodę z hokejem Floriana Gomoli przerwał ciężki wypadek na kopalni. Pan Florian był jednym z głównych bohaterów jubileuszowej publikacji pod tytułem "65 lat hokeja na lodzie w Jastrzębiu-Zdroju".
- Hokej nauczył mnie tego, aby nigdy się nie poddawać i niczego się nie bać - mówił w 2018 roku. - W 1964 roku uległem wypadkowi na kopalni, spadając na głowę z wysokości trzech metrów. Lekarz mówił później, że tylko za sprawą treningów miałem na tyle mocną szyję, że nie skończyło się tragicznie. Co tu kryć, po prostu kocham tę dyscyplinę! Do tego stopnia, że swego czasu przeszkadzała mi ona w życiu rodzinnym... - mówił Gomola.
- Urodziłem się w Zdroju w 1937 roku jako syn Gertrudy i Alfonsa. Niebawem wybuchła wojna i publicznie można było mówić tylko po niemiecku. Języka polskiego w zasadzie porządnie uczyliśmy się dopiero później i to od... kuracjuszy uzdrowiska. Wychowywała nas mama, bo ojciec został wywieziony na Wschód i już nigdy nie wrócił. Matka była silną kobietą, która kiedyś grała w tenisa ziemnego. Moc w rękach mam właśnie po niej (...). Zanim poznałem hokej na lodzie, preferowałem narty. Biegałem i skakałem na skoczni w Parku Zdrojowym. Z tej ostatniej dziedziny „wyleczył” mnie bolesny upadek na nos. Wtedy zamieniłem narty na łyżwy - wspominał Florian Gomola.
Florian Gomola doskonale pamiętał także pierwszy mecz hokeja, który odbył się w Jastrzębiu-Zdroju. Działo się to dziesięć lat przed nadaniem praw miejskich. - Graliśmy z Kaczycami i miało to miejsce w drugie święto Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia. Nie jestem jednak w stanie przypomnieć sobie, czy miało to miejsce w 1952 roku, czy też rok później, tuż przed pierwszym ligowym startem w klasie A w sezonie 1953/1954. Wraz z Janem Posłusznym zgłosiliśmy bowiem klub trochę „na wariata”, za co Ogaza okrutnie nas zbeształ (śmiech). Nie mieliśmy przecież gdzie i w czym grać! Co innego pojeździć na łyżwach w domowym swetrze na zamarzniętym basenie, a co innego rozgrywać tam ligowe mecze. Z Kaczycami zmierzyliśmy się na gołym lodzie, bez band. Chwila nieuwagi i można było uderzyć o beton. A kiedy trochę mocniej zagrzało słońce, to południowa strona tafli była pełna wody. I tak chlapaliśmy się kijami z tymi Kaczycami (śmiech). To był cyrk, ale tak właśnie wyglądały początki hokeja - nie ukrywał pan Florian.
Pan Florian zaszczycił swoją obecnością zarówno obchody 50-lecia, jak i 65-lecia jastrzębskiego hokeja. Wielokrotnie wspominał, że jako młody człowiek nie miał prawa marzyć o występach jastrzębskich hokeistów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niemniej, to "zaszczepienie" hokeja w Jastrzębiu, które doprowadziło do historycznego złota w 2021 roku, Klub zawdzięcza takim legendom, jak Florian Gomola.
źródło: jkh.pl
Spoczywaj w spokoju duszy, teraz tylko niebiańskie lodowisko przed tobą