Ważna wygrana JKH GKS-u Jastrzębie
Hokeiści JKH GKS Jastrzębie powtórzyli sukces sprzed tygodnia i po raz drugi w ćwierćfinale zdobyli Satelitę Spodka.
W piątkowy wieczór podopieczni Roberta Kalabera pokonali obrońcę tytułu na jego terenie 3:2 (1:0, 2:0, 0:2) po golach Raivo Freidenfeldsa, Marka Kaleinikovasa i Dominika Pasia, dzięki czemu w niedzielę o godz. 17:00 na Jastorze będą mieli znakomitą szansę zakończenie bitwy o półfinał na własnej tafli.
Obie ekipy od początku ruszyły do ataku, dzięki czemu kibice byli świadkami emocjonującej wymiany ciosów. Co istotne z punktu widzenia JKH, podopieczni Roberta Kalabera nie zamierzali jedynie bronić się na obiekcie mistrza Polski, ale od razu rzucili się na rywali. Efektem było otwarcie wyniku już w 6. minucie, będące pokłosiem szarpania defensywy Katowic przez młodych Łotyszy, Antonsa Sinegubovsa i Raivo Freidendfeldsa. Drugi z wymienionych odważnie wjechał między trzech rywali, a następnie znakomicie „zdjął pajęczynę” z okienka bramki Johna Murray'a. Gol nie zmienił obrazu zawodów. Oba zespoły nie rezygnowały z ofensywnej gry, jednak przez kolejne pół godziny spotkania nie oglądano bramek dzięki skutecznej postawie tak Bence Balizsa, jak i wspomnianego Murray'a.
Nie inaczej gra wyglądała przez kwadrans drugiej tercji. W końcu jednak nadeszły ostatnie minuty tej partii, które jak się potem okazało zadecydowały o losach spotkania. Najpierw na ławkę kar udać się musiał Juraj Simek, a chwilę potem pięć minut za rzucenie na bandę zawodnika JKH otrzymał Maciej Kruczek. Około stu sekund podwójnej przewagi jastrzębianie wykorzystali tuż przed powrotem Simka, gdy świetnie z okolic bulika po wymianie krążka uderzył przy słupku Mark Kaleinikovas. Niebawem Litwin sam musiał udać się na ławkę kar, jednak ten „luz na lodzie” przy grze w czterech na czterech okazał się korzystny dla gości. Katowiczanie chcieli bowiem błyskawicznie odzyskać kontakt, za co skarcił ich wypadem Maciej Urbanowicz. W sukurs kapitanowi poszedł środkiem Dominik Paś, którego „Urban” obsłużył podaniem, umożliwiając podwyższenie wyniku.
W trzeciej tercji gospodarze nie mieli już nic do stracenia, a z kolei jastrzębianie chyba nieco za szybko poczuli się zwycięzcami zawodów. Gdy Mark Kaleinikovas nie wykorzystał świetnej okazji sam na sam z Murray'em wydawało się, że czwarty gol jest tylko kwestią czasu. Tymczasem ta sytuacja „zemściła się” błyskawicznie - w ciągu pięciu minut podczas kar dla Raivo Freidenfeldsa oraz Arkadiusza Kostka gospodarze zdobyli dwa gole i tym samym odzyskali kontakt bramkowy. Jednak tylko na tyle stać było gospodarzy, a jastrzębian utrata bezpiecznego prowadzenia nie tylko nie załamała, ale dodatkowo zmobilizowała do odzyskania kontroli nad meczem. W efekcie do końca spotkania rywale nie stworzyli już sobie żadnej stuprocentowej okazji do gola i zwycięstwo pojechało na Jastor. W samej końcówce z rywalem groźnie zderzył się Mateusz Bryk i długo nie podnosił się z lodu.
W niedzielę o godz. 17:00 na Jastorze dojdzie do meczu numer sześć. JKH GKS Jastrzębie ma ogromną szansę zakończyć rywalizację o półfinał na własnej tafli. Zespół liczy na dodatkowe wsparcie z trybun, bowiem swoją postawą podopieczni Roberta Kalabera bez wątpienia zasłużyli, aby Jastor znów odleciał.
GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 2:3 (0:1, 0:2, 2:0)
źródło: jkh.pl
Brawo!!!
Co zrobią piłkarze na Spartakusie Lublin vel motor.
Czy taktyka grześka przyniesie znowu hańbe miastu.