Małe dzieci straszy się kominiarzem, wielkie dzieci Polską i Czechami
Z Odry wyłowiono nadpsute już zwłoki, w Babicach aresztowano Bogu ducha winnego pana Józefa Cieślika, napad na dom Bochenków zamienił się w jatkę, a na rynku w Raciborzu protestowali niemieccy patrioci – o tym wszystkim pisały „Nowiny Raciborskie” równo sto lat temu. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie.
Racibórz • 23 czerwca 1919 r.
Napad na handlarzy bydłem
Racibórz. W nocy na środę napadli rabusie handlarza bydła Gawlinka i jego syna z Pawłowa. Młody Gawlinek został zamordowany, ojciec otrzymał ciężką ranę w szyję. Zrabowano im całą gotówkę w wysokości 30 000 mk. Po bandytach nie ma śladu.
Skutki rewizyi
Wodzisław. Bandyci zrabowali u licznych górników mieszkających w obrębie naszego miasta ostatnią wypłatę. Bandyci twierdzili, że mają nakaz zrewidowania, czy górnicy nie posiadają broni i przytem górników okradli. Górnicy owi, wobec niezliczonych rewizyi, jakie się odbywają na całym polskim Śląsku, mniemali, że mają do czynienia z jakimi wysłannikami władzy i pozwolili się rewidować.
Aresztowania w Lyskach
Lyski w Rybnickiem. Aresztowano tu sołtysa, dwu członków Rady robotniczej i 5 innych osób. Niektóre inne osoby uciekły.
Z Rybnickiego. Bandytyzm ujawnia tu coraz bezczelniej swą czynność. W Świerklanach bandyci wtargnęli do sali p. Nogłego, gdzie się odbywała zabawa weselna, i rozpędzili gości, przyczem niektórzy goście zostali zranieni. Podobne zajście było już i w innej jeszcze gminie. W Popielowie bandyci obrabowali gospodarza Smołkę i jego sąsiada z pieniędzy, ubrań i żywności.
Zdziczenie
Koźle. Na przedmieściu Kobielickiem nieznani sprawcy skradli kamienną Bożą mękę, którą był postawił p. Wilkowski. Religia upada, a rośnie bandytyzm, rabunki, morderstwa i zło inne.
Swój pisze do Nowin
Racibórz. Szan. Redakcyo! W tych dniach czytałem gazetę „Dzwon”* i dziwić się muszę – o ile się głupocie dziwić można – iż takie paskudztwo na Śląsku wychodzi i każdy sumienny Niemiec się tego wstydzić musi. Otóż ów „Dzwon” w numerze 11 (w innych numerach starszej daty można te same bajki czytać), dzwoni, że w Polsce brud i same choroby zakaźne grasują. Pytam się: kto przyniósł tam po wielkiej części te paskudne choróbska i brud, jeżeli nie wojska rosyjskie i niemieckie?!
Byłem przypadkowo w Galicyi w roku 1917 (i w innych krajach), to się mogłem nieco przyjrzeć, co teraz ten ukochany „Dzwon” (...) rozpowszechnia. Jeszcze tego nie dość i chce mieć kozła ofiarnego, więc zrzuca z siebie i swoich ów brud i choróbska, a Polakom winę przypisuje i ich spotwarza. Pfe!
To już nie brak wstydu, ale w bezwstydzie umyślnie się kalać. Najlepiej zrobi „Dzwon”, że zaprzestanie sam od siebie dzwonić, bo czytając go, najpierw człowieka zdziwi, potem zniecierpliwi, a jeszcze nie dokończył czytać, już go znudzi, niby flaki z olejem. Swój.
* „Dzwon – Glocke” – pismo polskojęzyczne wydawane przez Niemców od marca 1919 r., którego celem było pozyskanie polskiej części mieszkańców Górnego Śląska dla sprawy niemieckiej. Było to jedno z kilku polskojęzycznych pism, wydawanych przez Niemców, które miały przekonać polskich Ślązaków do pozostania przy Niemczech. Dodajmy, że strona polska w tamtym czasie wydawała pisma niemieckojęzyczne, które miały pozyskać dla sprawy polskiej Niemców zamieszkałych na Śląsku. Przykładem takiego wydawnictwa był założony przez Wojciecha Korfantego „Der Weisse Adler” (Biały Orzeł).