Nawet piękna i uśmiechnięta dziewczyna może mieć depresję. Skąd biorą się problemy psychiczne dzieci i młodzieży?
W 2020 roku w województwie śląskim odnotowano 119 prób samobójczych w grupie wiekowej 7-18 lat, w 2021 na swoje życie targnęło się 185 młodych osób, a w pierwszym półroczu 2022 było 161 prób samobójczych. O tym z czego wynikają problemy psychiczne dzieci i młodzieży, jakich sygnałów nie powinni przegapić rodzice oraz drogach wyjścia z kryzysu rozmawiamy z psycholog Justyną Kucz z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Rybniku.
- Z czego biorą się problemy psychiczne współczesnej młodzieży?
- Rozmawiając o problemach dzieci i młodzieży trzeba mieć świadomość tego, że one najczęściej ujawniają się w wieku dorastania, ale szukając ich przyczyn warto cofnąć się do wcześniejszego okresu rozwoju dzieci.
- Co dzieje się we wczesnym dzieciństwie współczesnych dzieci, co później może skutkować zaburzeniami psychicznymi?
Kiedyś dzieci były bardziej zaopiekowane przez rodziców, ale też funkcjonowały w większej realności - miały kontakt zabawowy z rówieśnikami w piaskownicy, na placu zabaw. Dzieci bawiły się ze sobą i uczyły się interakcji.
Teraz coraz częściej nowe technologie wkraczają w świat małego, trzy-czteroletniego dziecka, które siada przed telefonem, przed tabletem, ogląda różne treści. Konsekwencją tego jest zaburzony rozwój w wielu obszarach, np. językowym, bo dzieci nie ćwiczą interakcji i rozmowy.
Umiejętności społeczne również nie są rozwijane adekwatnie do wieku, bo lepiej zobaczyć bajkę niż wyjść na podwórko i pobawić się z rówieśnikiem. Obecnie dzieci częściej się frustrują, nie potrafią poradzić sobie z negatywnymi emocjami np. gdy rodzic zabiera coś, co dziecku się bardzo podoba, od czego jest prawie uzależnione. Wtedy pojawia się złość, która nie jest doświadczana w codziennych relacjach społecznych i zarówno dziecko, jak i rodzic, nie wie co z nią zrobić.
- Co jest takiego w telefonie czy tablecie, że dzieci tak bardzo to pociąga?
- Świat bajek jest bardzo kolorowy i ciekawy, obrazki zmieniają się szybko. Jest to coś na tyle fajnego, że dzieci bardzo chcą przy tym trwać.
- Kiedyś dzieci również oglądały bajki.
- Tak, ale teraz jest tego po prostu za dużo. Dzieci szybko potrafią nauczyć się obsługi telefonu. Dwu-trzylatki swobodnie korzystają z YouTube.
- Kiedy to się zaczęło?
- To trwało od kilku lat, ale bardzo upowszechniło się w czasie pandemii, gdy wielu rodziców pracowało zdalnie z domu. Rodzice chcąc mieć spokój, dawali dziecku tablet i ono w czasie, w którym miało być w przedszkolu, oglądało bajki, grało, klikało. To przekłada się na to, o czym już wspomniałam - mniejsze umiejętności społeczne, mniejszą tolerancję na stres, brak umiejętności kontrolowania emocji, rosnące uzależnienie.
- Przedszkolaki w czasie pandemii siedziały na tabletach, a co z dziećmi w wieku szkolnym?
- Można u nich zaobserwować spadek motywacji. Podczas zdalnego nauczania starsze dzieci pisały sprawdziany kolektywnie, ułatwiały to sobie. Zderzenie z rzeczywistością po pandemii nie było dla nich łatwe, bo sprawdziany trzeba było pisać samodzielnie - bez pomocy koleżanek i kolegów, czy znajdowania odpowiedzi w internecie.
- To jest jedna strona medalu. Z drugiej strony mam w moim otoczeniu przykłady rodziców, którzy w czasie zdalnej edukacji poświęcili dzieciom mnóstwo uwagi. Raczej trudno mówić, aby te dzieci były za mało zaopiekowane, a i tak doświadczają dziś mniejszych lub większych trudności.
- Niektóre dzieci są za bardzo zaopiekowane. Słyszymy o tym od rodziców. Mówią nam, że w każdym zadaniu trzeba dziecku pomóc. Tak duże poświęcenie uwagi obniża samodzielność dziecka. To nie powinno tak wyglądać.
Z wiekiem dziecko powinno wiedzieć, że ma określony czas na odrobienie zadań i powinno zrobić to samodzielnie.
Tymczasem obecnie zdarza się, że rodzice siódmo-ósmoklasistów odrabiają z nimi lekcje przez 2-3 godziny dziennie.