Czas zadumy czy czas dumy?
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają natrętnie, że śmierć jest nieodłącznym elementem naszego życia. Niby to oczywiste i czas ten wydawać się powinien czasem zadumy. Kiedy jednak spojrzymy na to, co dzieje się na cmentarzach, można niekiedy odnieść wrażenie, że przynajmniej dla niektórych z nas, jest to jednak bardziej czas dumy.
Mniej więcej gdzieś tak już od piątku można zaobserwować wzmożony ruch przy cmentarzach. Jedni sprzątają pomniki, przywożą wieńce, kwiaty. Inni przychodzą zapalić znicze, czy po prostu postać na grobem bliskiego czy znajomego. Do tego na drogach akcja "Znicz", a w mediach wspomnienia o tych znanych i cenionych osobach, które odeszły w minionych 12 miesiącach. Tak po prostu trzeba. To wszystko jest potrzebne. Tworzy atmosferę do przeżywania tego święta. Gorzej, czy smutno jeśli ta otoczka staje się sednem. Bo choć niby wszystko toczy się wokół świątecznych dni z początku listopada, to przecież niektórzy z nas robią wszystko, by rozminąć się z sensem tych świąt. Śmierć i wszystkie jej konsekwencje, o których przypominają nam dwa pierwsze dni listopada, staramy się zepchnąć na bok. Zadumę zamienić na dumę. Z wypucowanego pomnika, pięknego wieńca czy pokaźnego znicza.
My żyjemy. Oni odeszli, ale my kiedyś też znajdziemy swoje miejsce na cmentarzu. Wielu z nas zakłada pewnie, że zostało jeszcze dużo czasu. Wszyscy, albo prawie wszyscy tej nadziei się trzymamy. A w zasadzie uważamy ją za pewnik. To w sumie naturalne. Nikt nie chce myśleć o swojej śmierci, kiedy ma - jak się wydaje - przed sobą perspektywę wielu lat, nierzadko dobrego życia. Uważamy, że mamy czas. Na to by zrobić jeszcze coś dobrego, na to by zmienić coś w swoim życiu, coś co niekoniecznie dobrze funkcjonuje, być może na to by pogodzić się z bliskimi. Mamy prawo mieć nadzieję. Gwarancji nie da nam nikt.
Artur Marcisz
Rozumiem obawy Autora o przedwczesną śmierć, ale z drugiej strony kto wcześniej umiera jest dłużej martwy.