Mieszkańcy decydują, ale czy chcą? [FELIETON]
Wakacyjny czas – czy jest nudny? W tym roku właśnie dopinane są listy kandydatów do sejmu i senatu. To przykuwa uwagę mediów i zainteresowanych polityką. W cieniu tego publikowane są wykazy zadań do wykonania w ramach budżetu obywatelskiego i sołeckiego. Dotyczą najbliższej okolicy i wpływają na jakość życia mieszkańców. A co najważniejsze to oni decydują o tym, co ma być realizowane. Tylko, czym im na tym zależy?
Jakiś czas temu idąc do siedziby jednego z zarządów osiedli, a nie będąc pewna lokalizacji, zapytałam jednego z mieszkańców, czy trafiłam pod dobry adres. Bez zastanowienia odpowiedział mi, że nie ma bladego pojęcia, gdzie mieści się zarząd, a takie „pierdoły” go nie interesują. Jak się okazało, jego mieszkanie znajdowało się na tym samym piętrze, co poszukiwana przeze mnie siedziba. Taka sytuacja obrazuje, jak ludzie angażują się w życie lokalnej społeczności. Ale o budżecie obywatelskim miała być mowa. Jednak zdarzenie to w pewien sposób łączy się z tym, czy ludzie chcą decydować o tym, co można zrobić na ich osiedlu z tych właśnie pieniędzy.
Władza powinna wykonywać to, czego chcą obywatele - mieszkańcy. Nie rządzą bowiem w swoim imieniu a tych, którzy ją wybrali. Jednak żadna władza, czy to centralna, czy regionalna nie jest w stanie lub czasem może nawet nie chce zrealizować wszystkich postulatów wyborców. Na poziomie lokalnym mają oni do dyspozycji budżet obywatelski czy sołecki i to właśnie mieszkańcy danego rejonu miasta, mogą nie tylko przysłowiowo, ale realnie wziąć sprawy w swoje ręce. Tylko czy tego naprawdę chcą? Chyba że wolą zdać się na miejskich urzędników.
Zadania, które znajdują się w budżecie obywatelskim, czy sołeckim nie są niczym nadzwyczajnym, bo dotyczą życia codziennego. Czasami mieszkańcy zdecydują o remoncie chodnika, zamontowaniu oświetlenia ulicznego, modernizacji schodów albo budowy miejsc parkingowych. Są też i inne potrzeby, bardziej związane ze sferą rekreacji czy rozrywki - nowoczesne place zabaw, organizacja imprez, czy zakup potrzebnego nagłośnienia. Jeśli proponowane przez mieszkańców zadanie można wykonać na terenie należącym do miasta i mieści się ono w przewidzianym kosztorysie, to będzie wykonane. Mechanizm jest prosty.
Zastanawiam się, dlaczego ludzie tak słabo korzystają z należnego im prawa decydowania o tym, co ma być wykonane w najbliższej okolicy? Frekwencja w tych głosowaniach nie jest imponująca. Bywa tak, że w sumie to kilkadziesiąt lub w porywach kilkaset osób bierze w nich udział. Jak na osiedla i sołectwa, w których mieszka średnio po kilka tysięcy, ludzi nie jest to jakiś imponujący wynik. Czyżby wzięcie sprawy we własne ręce i decydowanie, na co wydać miejskie, czyli wspólne pieniądze, nie było czymś wartym uwagi?
Często mieszkańcy, różnych miast i gmin, chętnie krytykują władze, zarzucając jej błędne, nietrafione decyzje. Na jastrzębskich zebraniach osiedlowych nierzadko słychać głosy oburzenia, że coś nie jest wykonane i zrobione. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo każdy ma prawo wyrażać swoje opinie i oceniać rządzących. Przeważnie czynią to najbardziej aktywni i zaangażowani działacze. Jednak większość jest milcząca, a właściwie jej nie ma.
W jaki sposób ludzie chcą świadomie podejmować decyzję, dotyczące rządów w kraju, kiedy zupełnie nie interesują się tym, co dzieje się na ich podwórku? Co ma więc wpływ na tak ważne, bo i ogólnopolskie, i lokalne wybory? Dyskusja na argumenty wymaga zaangażowania, zgłębienia tematu i zagadnień z nim związanych. Jeśli na niwie lokalnej nie ma chęci do podjęcia takiej aktywności, tym bardziej na każdej innej. Stare polskie przysłowie mówi: „Dla chcącego nic trudnego”, tylko czy mamy tych chcących, czy tylko tych zdolnych do bezrefleksyjnego przyjmowania haseł i ogólników, byle to nie wymagało żadnego głębszego wysiłku i zaangażowania. Czy mamy świadomych obywateli?
2000 słów to zaledwie 1/5 moich przemyśleń co do Jastrzębie wsią miejcie litość nad ludźmi mającymi nieco więcej do powiedzenia niż tylko ja ogr ty być za ogrzyca , bach ty myć teraz patelnia , brzdęk patrzeć jaka patelnia czysta
To sem ja..nie zamykej się..z kim bydymy się wadzić...
Zero!!! Informacji poza facebookowym profilem Anko.
Zero informacji poza internetowymi profilami.
Wow, chyba zamknę się w sobie... ;D
Działaj, geniuszu. Później podziel się wrażeniami.
@ to sem ja. Znajdź mur, nie koniecznie gruby. Dla ciebie wystarczy cienki. I weź rozpęd. Nie wiem czy pomoże, ale z pewnością nie zaszkodzi.
Całkowicie nie zgadzam się z tobą to sem ja...co do skarbnika mosz recht ..przy stole siedzieli j.l.kaczynscy i inni,teraz mówią to nie tak jak to zachowało się na zdjęciach,filmach,dziś solidarność to przbudowka pis,sprzedali się,w latach85-89roznosilem ulotki,chodziłem na spotkania po salkach katechetycznych,dziś jak widzę tych pseudo solidarnościowcow balbine to..
35 lat temu wybuchł strajk w kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu. Rozlał się na cały ROW. "Bez tego strajku nie byłoby Okrągłego Stołu. Dziś po 35 latach doszliśmy do tego że przewodniczący Solidarności dumnie wypina pierś po order od premiera , policja pilnuje pomnika smoleńskiego , oficerowie wojska polskiego dumnie paradują i otaczają Kaczyńskiego i trzymają parasol na Rydzykiem podczas mszy ..
Skoro takie "mondrości" snujesz, znaczy, że pojęcia nie masz o działalności ugrupowań, partii, posiadania mediów i kreowania przez nie emocji i postaw...
Tu na poziomie osiedla niewiele można załatwić, bo różne kliki pilnują swoich interesów a co dopiero na poziomie kraju... (ustawki konkursów/nagród/wyborów są już od przedszkola i szkoły podstawowej).
Więc polecam samemu sprawdzić ten "niezależny" system, a potem czepiać się innych, zwłaszcza tych, z którymi się wać pan niezgadzasz...
Budżet obywatelski, fundusz sołecki, prosta sprawa . Wszystkie środki można przeznaczyć na potrzeby lokalnej społeczności. Jest to proste i skuteczne do puki pracownicy urzędu nie zaczną przeszkadzać. A zdaża się to często. Ale jaki Pan taki kram.
@ to sem ja. To taki etatowy Jastrzębski komentatorek. Inaczej, wujek dobra rada. Proponuję, wciel swoje pomysły w życie. Zdobądź poparcie wśród swoich znajomych, startuj do rady, a może na posła i zmieniaj ten świat. Co stoi na przeszkodzie? No właśnie, nic.
Ten pseudo felieton wszystko nam wyjaśnia i pozostałe również nakryklane przez p.Kaśkę.
PiSane przez nauczycielkę $ą dla pani prezydentki i w kontekscie PoOlitycznym.
W każdym,który został obublikowany jest krytyka mieszkańców i jacy są niegrzeczni,leniwy,niewdzięczni,nietolerancyjni, itp.
A władza w naszym mieście jest THE BEST .Śmierdzi tu komuszą propagandą w najbardziej karykaturalnym wydaniu.
"Tylko, czym im na tym zależy?"
Najwiekszym marzeniem kazdej szkoly
i zespolu propagandowego prezydentki miasta jest
miec nauczycielke analfabetke w swoich szeregach.
To babsko nie ma grama wstydu.
Szkoly podstawowej skonczyc nie powinno a nadaje w internecie
i - zgroza - uczy w szkole ponadpodstawowej.
Już w to wierzę, że największym marzeniem wszystkich osiedli i sołectw, są siłownie na świeżym powietrzu. Niczego więcej im do szczęścia nie brakuje...
Jassica odpłynęła jak jej idol Jarek..
Marcin ma rację. Szkoda czasu na te szopki a i tak pieniądze pójdą tam, gdzie oni uważają za słuszne. Jeśli nie da się na ilość, to zablokują uchwałą, że na to i tamto nie można głosować. Przerabiałem to na jednym osiedlu i też mam to już gdzieś... Szkoda nerwów.
A dlaczego tylu Polaków nie chodzi na wybory? Bo podskórnie wiedzą, że gdyby miały coś zmienić, to by ich zabronili...
POstkomuna DO BERLINA !
Z tymi dwoma piwami to przesada. Może kiedyś tak bywało. Co do walki z wiatrakami, wystarczy aby na zebranie przyszło 500-600 osób, już nie mowie 1 tys czy 2 tys. i każda klika zostanie przegłosowana. Ludziom się nie chce, to i radni kręcą swoje biznesy. Taka prawda.
Odpowiedź leży w konitywie władzy z osobami z osiedli. Radni nie powinni być w zarządach sołectwa czy osiedli. Mieszkańcy zgłaszają potrzeby ,wnioski a radny wymienia latarnie . Pieniądze z budżetu zamiast na potrzby osiedla wspierają budżet miasta. Za światła o drogi odpowiedzialny jest samorząd. Prezydent wyrzuca pieniądze na zbędne rzeczy . Budżet ratuje pieniędzmi z budżetu obywatelskiego. Wiele razy mieszkańcy zostali zignorowani właśnie przez radnych na osiedlach. Działaczy społecznych się niszczy i izoluje od działań. Radny zbiera elektorat a nie walczy o osiedle. Mieszkańcy wycofują się bo nie warto tracić czasu na walkę z wiatrakami. Na spotkania przychodzą kompani często w stanie głębokiego upojenia przytakując za kolejne piwo.
Wypisz wymaluj taka jest mentalnosc społeczności górniczej. Roszczeniowość to tak, ale podejmowanie decyzji i branie za nie odpowiedzialności, to już nie. Bo przecież to wymaga i odwagi i wysiłku intelektualnego, a z tym kiepsko.