Puchar Polski nie dla Jastrzębskiego Węgla
W miniony piątek siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:0. Kędzierzynianie bez problemów poradzili sobie z Pomarańczowymi i tym samym zapewnili sobie awans do półfinału, ale ostatecznie przegrali w finale z PGE Skrą Bełchatów.
Pierwszy punkt w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski zdobył po ataku Dawid Konarski. Dwie akcje Sama Deroo oraz dwa punktowe bloki kędzierzynian na Jasonie De Rocco pozwoliły ekipie z Opolszczyzny zyskać czteropunktowe prowadzenie (6:2). Skutkiem tego była przerwa na żądanie naszego szkoleniowca. Blok na belgijskim przyjmującym ZAKSY zmniejszył różnicę punktową do dwóch „oczek” (7:5), ale na pierwszej przerwie technicznej dystans punktowy na korzyść kędzierzynian wynosił trzy punkty. W kolejnym fragmencie seta główną opcją w naszym ataku był Maciej Muzaj. Po asie serwisowym Konarskiego wynik brzmiał 12:7. Skuteczna akcja w ofensywie w wykonaniu atakującego ZAKSY sprawiła, że na drugiej przerwie technicznej na tablicy wyświetlił się rezultat 16:8. Wtedy na placu gry pojawił się Toontje Van Lankvelt,, który zastąpił De Rocco. Zespół prowadzony przez trenera Ferdinando De Giorgiego grał jak natchniony, podbijając wiele piłek w obronie i skutecznie kończąc kontrataki. Efektowna akcja zakończona atakiem z szóstej strefy w wykonaniu Sama Deroo zamknęła jednostronną partię w stosunku 25:12.
Galeria zdjęć z meczu (fot. Robert Marek).
Początek drugiej partii również był piorunujący w wykonaniu ZAKSY, a prym w kędzierzyńskich szeregach wiódł skuteczny na zagrywce Jurij Gladyr. Na pierwszej przerwie technicznej ZAKSA miała już pięć punktów w zapasie. Za chwilę kędzierzyńska ekipa miała już sześciopunktową przewagę, ale wówczas nasz zespół zerwał się do odrabiania strat, a miało to miejsce przy zagrywce Michala Masnego. Wkrótce wyświetlił się rezultat 12:10, a to skłoniło trenera ZAKSY do wzięcia przerwy na żądanie. Po niej Pomarańczowi dołożyli kolejne „oczko”. Niestety dla nas, rywale opanowali sytuację i na drugiej przerwie technicznej znów cieszyli się z bezpiecznej przewagi punktowej (16:12), a za moment dodali kolejne dwa punkty. Serię taką zawdzięczają głównie znakomitej dyspozycji w polu serwisowym (Konarski, Kevin Tillie). Przy stanie 19:12 De Rocco powrócił na plac gry, zmieniając swego rodaka. Nasi przeciwnicy utrzymali swój rytm gry i po akcji Konarskiego zakończyli także i drugą partię zwycięsko (25:17).
Od początku trzeciego seta w jastrzębskich szeregach na boisku pojawił się wracający po kontuzji Piotr Hain. Świetne zagrywki naszego środkowego pozwoliły odrobić szybko stracone na początku seta punkty (od 7:3 do 7:6). „Najboleśniej” floty Haina odczuł Tillie. Po pierwszej przerwie technicznej popełniliśmy błąd ustawienia, a następnie Łukasz Wiśniewski dołożył punktową zagrywkę. Niestety, za chwilę sędzia odnotował kolejny błąd ustawienia naszej drużyny i było 11:7. Ten set, jak i cały mecz, wciąż nam się nie układał. Nie potrafiliśmy znaleźć żadnego punktu zaczepienia. ZAKSA natomiast każdy punkt przychodził z wielką łatwością. Do końca nie znaleźliśmy już recepty na świetnie dysponowanych kędzierzynian. W ostatniej akcji seta i całego meczu Tillie pewnie skończył akcję z lewego skrzydła.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:12, 25:17, 25:15)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Tillie, Konarski, Gladyr, Wiśniewski, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero).
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Boruch, Masny, De Rocco, Sobala, Szafranowicz, Popiwczak (libero) oraz Mihułka (libero) oraz Van Lankvelt, Gil, Strzeżek, Formela.
gks ma racje ! JSW przestała w to wkładać kase i zobacz wielki kibicu gdzie teraz jestes :)
bredzisz, synek, dużo młodych jest w składzie, więc cudów nie ma, jeszcze muszą się podszkolić, zeby wygrywać z najlepszymi.
Mało płacą zawodnikom to grać im się nie chce.