Jastrzębki Węgiel przegrywa u siebie ze Szczecinem
Sobotni mecz rozpoczęliśmy z Patrykiem Strzeżkiem w składzie. Nasz kapitan zastąpił w tym pojedynku Macieja Muzaja, który w trakcie tygodnia narzekał na problemy zdrowotne i nie trenował z pełnymi obciążeniami.
Początek sobotniego spotkania należał do zespołu ze Szczecina, który napędzany akcjami skutecznego w ataku Bartłomieja Klutha wyszedł na prowadzenie 4:2. Za chwilę wyrównaliśmy stan seta po 5, ale potem znowu ton wydarzeniom boiskowym zaczęli nadawać goście (7:9, 8:11, 9:12). Po naszej stronie siatki rywalom odgryzali się głównie Salvador Hidalgo Oliva oraz Wojciech Sobala. Niemniej jednak w natarciu wciąż byli szczecinianie (13:14). Nasz zespół miał przede wszystkim kłopoty z przyjęciem zagrywki Espadonu i kończeniem własnej akcji. Przy stanie 16:13 dla gości Rodrigo Quiroga zastąpił na boisku Jasona De Rocco. W pewnym momencie przewaga Espadony wynosiła już sześć punktów (21:15). Pomarańczowym gra zupełnie się nie układała, a kolejne punkty zdobywaliśmy jedynie po błędach szczecińskiej drużyny. Pomyłka Patryka Strzeżka w zagrywce zakończyła pierwszego seta w stosunku 25:18 dla Espadonu.
Drugi set zaczął się po myśli Pomarańczowych. Po asie serwisowym naszego kapitana wynik brzmiał 4:2, zaś po autowym ataku Klutha mieliśmy nawet trzy punkty w zapasie (7:4). Od tego stanu jednak naszej drużynie przytrafił się przestój. Gracze Espadonu pewnie punktowali nas blokiem i wkrótce na tablicy wyświetlił się rezultat 9:7 dla nich. Przy tym wyniku wszedł na plac gry Marcin Ernastowicz który zmienił Quirogę. Teraz to Pomarańczowym lepiej wychodziła gra na siatce (11:11). Kiedy nasza ekipa objęła prowadzenie 13:11 trener Michał Mieszko Gogol zareagował przerwą na żądanie. Niebawem nasz as atutowy Oliva „odpalił petardę” w zagrywce, co skutkowało trzypunktowym prowadzeniem gospodarzy (16:13). W niedługim czasie szkoleniowiec Espadonu raz jeszcze uciekł się do przerwy na żądanie, bo wynik brzmiał 18:15. Po pauzie Sobala zaserwował asa (19:15). Kolejna znakomita zagrywka jastrzębian w krótkim odstępnie czasu (Lukas Kampa) sprawiła, że prowadziliśmy już (21:16). Pierwsze piłki setowe w tej partii dał nam udany atak Sobali (24:20). Ostatnie słowo w secie należało do Olivy, który obił ręce blokującego z Espadonu (25:20).
Po wyrównanym początku trzeciego seta (4:4) jastrzębską publiczność poderwał as serwisowy Sobali, który „ustrzelił” zagrywką Dawida Murka. Za moment Oliva huknął w ataku z taką siłą, że piłka powaliła na parkiet libero gości Marcina Jaskułę. U nas dobrze do gry wprowadził się też Ernastowicz, który nie wstrzymywał ręki w ataku (7:6). A do tego bardzo dobrze przyjmował zagrywki gości, ułatwiając grę kolegom z drużyny (9:8). Kiedy Oliva po raz drugim w tym spotkaniu porządnie przyłożył zagrywką, na tablicy pojawił się wynik 11:9. Skuteczny blok Grzegorza Kosoka zwiększył naszą przewagę do trzech „oczek” (13:10). Po czasie wziętym przez trenera Gogola, Sobala zaserwował asa, a w kolejnej akcji nasz blok powstrzymał Klutha (15:10). Kolejna „czapa” na atakującym Espadonu była równoznaczna z wynikiem 17:11. Wprawdzie później nasi przeciwnicy nieco zniwelowali stratę (19:16), ale na szczęście wówczas „na posterunku” był Oliva, a do tego doszedł jeszcze jastrzębski blok (22:16). Z czasem na placu gry pojawili się Dardan Lushtaku oraz Maciej Muzaj. Goście raz jeszcze się zerwali do gry (23:22), ale i tym razem ich zapał ostudził kubański przyjmujący. W ostatniej akcji seta Ernastowicz nie dał szans przeciwnikom (25:22).
Czwartą partię otworzył autowy atak Klutha w kontrataku. Po chwili szczecińska drużyna prowadziła już 4:2. W jej szeregach nieźle w ofensywie prezentował się Bartosz Gawryszewski. Środkowy Espadonu miał jednak kłopot ze wstrzeleniem się z zagrywką (5:6). Co innego Marcin Wika, po asie serwisowym którego goście prowadzili 8:5. Przy stanie 9:6 na placu gry pojawili się Muzaj oraz Quiroga. Ten pierwszy od razu „zameldował się”, pewnie kończąc dwie akcje (8:10). Nasi przeciwnicy wyraźnie „złapali wiatr w żagle” i w pewnym momencie mieli już cztery „oczka” w zapasie (15:11, 18:14). Pomimo prób natarcia ze strony Pomarańczowych, partia ta skończyła się wygraną szczecinian 25:21.
Decydująca partia meczu rozpoczęła się od udanej akcji Olivy. Kiedy szczeciński blok zatrzymał na siatce Quirodze wynik brzmiał 4:2 dla gości. Na szczęście chwilę później Kosok popisał się efektownym pojedynczym blokiem na Gawryszewskim i było 4:4. W następnej akcji Muzaj zwieńczył kontrę i prowadziliśmy 5:4. Espadon szybko wyrównał i za moment wyszedł na prowadzenie 6:5. Wówczas dwoma skutecznymi blokami popisał się Quiroga, który powstrzymał Klutha (7:6). Drużyny zmieniły się stronami przy prowadzeniu Jastrzębskiego Węgla 8:7. Z walki punkt za punkt wyszliśmy na czoło po autowym ataku Justina Duffa (10:8). Szczeciński zespół nie odpuścił i po asie Michała Ruciaka doprowadził do wyrównania po 10. Po kolejnej akcji Espadon był już z przodu. Kolejne akcje Ruciaka w zagrywce, po których piłka wracała na stronę gości, a w kontrze formalności dopełniał Kluth skutkowały wynikiem 13:10. W ostatniej akcji seta i meczu najlepszy na boisku Kluth obił ręce naszych blokujących.
MVP: Bartłomiej Kluth.
Jastrzębski Węgiel – Espadon Szczecin 2:3 (18:25, 25:20, 25:22, 21:25, 11:15)
Jastrzębski Węgiel: Strzeżek, Kampa, Kosok, Sobala, Hidalgo Oliva, Popiwczak (libero) oraz Quiroga, Ernastowicz, Turski, Lushtaku, Muzaj
Espadon Szczecin: Kluth, Kowalski, Gawryszewski, Duff, Wika, Ruciak, Murek (libero) oraz Jaskuła (libero) oraz Malinowski, Menzel, Kacperkiewicz, Gałązka
Szkoda kasy na nich.
Porobiło się. JW na problemy przez prezesa i jego układ z kobietą od sportu. Wiadomo jaki układ brak wiedzy i kasa. Prezio popłynął we własnej firmie i udaje greka.
Rozwiń temat narkotyków? Robi się zabawnie. Gorol z komornikiem na głowie zostaje prezesem JW ucieka z Żor na borynie a teraz jeszcze narkotyki. Czy ktoś kontroluje te sytuacje.
Mógłbyś rozwinąć myśl o narkomanii,?
Jest nas wielu z takim samym podejściem jak Ty. Czas pogonić prezesa i switę. Dosyć płacenia za brak wiedzy. Może spółka powinna się dowiedzieć jakie długi ma prezes i dlaczego nie zależy mu na JW. Ktoś z taka historią nie powinien być prezesem .
Spoko, mistrza Polski raczej nie bedzie, ale może będzie finał Ligi Mistrzów
'?
W Kaczycach ino Jostrzymbski!!!!
Jeżeli mieliśmy nadzieję,że z Będzinem to była wpadka to mecz z Espadonem pozbawił nas złudzeń.Czas rozpieprzyć to towarzystwo wzajemnego uwielbienia i adoracji wraz ze sztabem szkoleniowym. Z wszystkich sił będę starał się o wycofanie się JSW S.A. z dalszego finansowania nieudaczników,narkomanów i baletników. Dość tej rozpusty.Zarząd do wymiany od natychmiast.Bojkotujemy mecze Jastrzębskiego towarzystwa wzajemnej adoracji.