Kierowca bilety sprzedaje. Ale o ulgi lepiej go nie pytaj
Pasażerka ze Skrzyszowa kupiła bilet ulgowy u kierowcy, bo ten miał powiedzieć, że taki się należy. Dla odmiany kontroler uznał, że bilet się nie należał i nałożył na pasażerkę mandat. Ta napisała skargę. Organizator przewozu odpisał, że kontroler postąpił słusznie, ale zaproponował anulowanie mandatu, uznając tym samym poniekąd racje pasażerki. Warunkiem anulowania mandatu miało być jednak uiszczenie opłaty manipulacyjnej. Nie wiadomo na jakiej podstawie zaproponowano takie rozwiązanie.
Okoliczności łagodzące
MZK wyjaśnia, że zgodnie z Regulaminem przewozu osób przejazd bezpłatny lub ulga przysługuje osobom o znacznym stopniu niepełnosprawności, nieletnim inwalidom, a także pasażerom dorosłym z prawem do renty. - Niestety te kryteria nie mają w tym konkretnym przypadku zastosowania. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy wchodząc do autobusu zapoznaje się z regulaminem, który jest w nim umieszczony. Mimo to, ten dokument jest obowiązujący i do niego się odnosimy zarówno w tym, jak i w wielu podobnych przypadkach. Biorąc pod uwagę fakt, iż pasażerka posiadała bilet ulgowy, co jest w tym przypadku okolicznością łagodzącą, dyrekcja MZK anulowała mandat i zgodnie ze wspomnianym już regulaminem nakazała uiszczenie opłaty manipulacyjnej w wysokości 9,6 zł. Zupełne anulowanie zapłaty byłoby sprzeczne z zasadą równego traktowania innych pasażerów znajdujących się w podobnej, a nawet identycznej sytuacji – wyjaśnia Rafał Jabłoński, rzecznik prasowy MZK w Jastrzębiu-Zdroju.
Artur Marcisz
Dwie wątpliwości
Pierwsza wątpliwość dotyczy sprzedaży biletów przez kierowcę. MZK twierdzi, że regulamin dostępny jest w punktach sprzedaży. Czy zatem kierowca sprzedający bilety, nie jest również takim punktem sprzedaży? Jeśli tak, to powinien udzielić prawidłowej informacji o ulgach, lub wskazać, gdzie może takiej informacji zasięgnąć.
Druga wątpliwość dotyczy opłaty manipulacyjnej. Zapytaliśmy w MZK czym jest owa opłata. Związek wyjaśnia, że opłata ta pokrywa koszty administracyjne przy anulowaniu mandatu, na przykład gdy ktoś przy sobie nie miał e-biletu, a ma go w domu. Wynika ona z paragrafu 9. Regulaminu przewozu osób i bagażu, który brzmi: „Pasażer, który w czasie kontroli nie posiadał ważnej E-karty albo ważnego dokumentu uprawniającego do bezpłatnego lub ulgowego przejazdu, może uzyskać anulowanie opłaty dodatkowej. Warunkiem anulowania opłaty jest zgłoszenie się do Biura MZK nie później niż w terminie 7 dni od daty wystawienia druku opłaty dodatkowej z ważnym biletem na E-karcie zakupionym przed dokonaną kontrolą biletową, albo z ważnym dokumentem uprawniającym do bezpłatnego lub ulgowego przejazdu.” Córka Danuty Połednik, jak uznał kontroler, i jak wynika z regulaminu MZK, nie miała prawa do ulgowego przejazdu. Nie mogła więc przedstawić w ciągu 7 dni dokumentu uprawniającego do ulgi. A zatem w jej przypadku nie można było zastosować wyżej wymienionej opłaty. A mimo to MZK ją zastosował. Na jakiej podstawie? Nie wiadomo. Jeśli MZK chciał iść pasażerce „na rękę”, to w ogóle mógł zrezygnować z jej karania, odstępując od postępowania mandatowego bez konieczności uiszczania opłaty manipulacyjnej.
nie życzę temu kontrolerowi który tak wnikilwie nakłada mandaty za takie przewinienia aby kiedyś spotkała go jakakolwiek niepełnosprawności i aby inni jeszcze utrudniali życie, karma przyjdzie sama panie kontrolerze, pewnie jakby jakiś pijany dryblas zaczął się rzucać to kontroler nałoży tylko upomnienie :)
Ehh Janusze. Idą jej na rękę a nadal sepi parę złotych mimo że nie umie czytać
Niestety kierowcy MZK jastrzębie potrafią tylko wyskoczyć z kabiny i wydzierać się na pasażerów dlatego że wszedł tylnymi drzwiami a nie środkowymi w ogóle nie mają pojęcia o tym kiedy ktoś może mieć ulgowy bilet a kiedy nie może mieć ulgowego. Co drugi kierowca MZK Jastrzębie powinien dostać mandat i to konkretny za rozmowę przez telefon podczas jazdy autobusem
Jak nie kijem to palkom biedakowi zawsze wiatr w oczy i osoba biedna nigdy nie ma racji