Spór o górnictwo. Będzie łatwiej otwierać nowe kopalnie?
Nowelizacja prawa geologicznego i górniczego pozbawi samorządy i mieszkańców możliwości skutecznego zablokowania eksploatacji węgla na ich terenie - ocenia PO. Wiceminister energii Adam Gawęda odpowiada, że ustawa nie zamyka drogi dialogu, a zarzuty to "straszenie i fałszowanie rzeczywistości".
Chodzi o przygotowany przez grupę posłów PiS projekt nowelizacji prawa geologicznego i górniczego (PGG), złożony w Sejmie w ubiegłym tygodniu. Zgodnie z tym projektem, minister środowiska będzie mógł ustanowić strefę specjalnego przeznaczenia na terenach, gdzie znajdują się złoża węgla kamiennego i brunatnego, uznane za strategiczne. Tym samym samorząd - choć nadal będzie wyrażał opinię w postępowaniu koncesyjnym i środowiskowym - nie będzie w stanie zablokować eksploatacji takich złóż np. poprzez lokalny plan zagospodarowania, wykluczający wydobywanie kopalin.
Przeciwko projektowanej regulacji zaprotestowali w poniedziałek posłowie Platformy Obywatelskiej Marek Wójcik i Gabriela Lenartowicz, którzy podczas konferencji prasowej w Katowicach wezwali m.in. organizacje samorządowe i ekologiczne do mobilizacji na rzecz odrzucenia projektu. Według parlamentarzystów Platformy, nowelizacja miałaby zostać uchwalona na wznowionym po wyborach ostatnim posiedzeniu Sejmu.
"Mamy miesiąc, żeby ten projekt zatrzymać. Apelujemy do wszystkich organizacji zrzeszających jednostki samorządu terytorialnego, a także do organizacji ekologicznych, żeby zrobiły wszystko, aby przekonać PiS do wycofania się z tego szkodliwego projektu (...). Tą ustawą, jeżeli zostanie uchwalona, zostanie otwarta droga do rabunkowej eksploatacji Śląska wbrew interesom mieszkańców i gmin" - ocenił pos. Wójcik.
Podkreślił, że - jego zdaniem - projekt pozbawia mieszkańców możliwości skutecznej walki o własne interesy, czyli skutecznego zablokowania eksploatacji węgla na terenie, gdzie mieszkają. W ocenie posła Platformy, nowelizacja da ministrowi środowiska prawo do jednoosobowego decydowania o eksploatacji danego złoża czy budowie nowej kopalni. "Decyzja ministra, zgodnie z propozycjami PiS, będzie niemal automatycznie uwzględniana w dokumentach planistycznych gminy, w związku z czym na poziomie samorządu nie będzie możliwości zatrzymania tej decyzji" - tłumaczył Wójcik.
Posłanka Gabriela Lenartowicz oceniła, że projekt jest sprzeczny z konstytucją i międzynarodowymi przepisami środowiskowymi. Jak mówiła, decyzja ministra środowiska o wyznaczeniu obszaru specjalnego przeznaczenia pozbawi obywateli możliwości realizowania swoich praw. "To kolejny projekt, który daje ministrowi środowiska nadzwyczajne kompetencje do niszczenia środowiska" - skomentowała Lenartowicz. Jak mówiła, zgodnie z projektem, wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy po decyzji ministra środowiska będzie mógł wnieść tylko zainteresowany eksploatacją przedsiębiorca górniczy - samorządy, ekolodzy i mieszkańcy nie będą mieli tego prawa.
Pos. Lenartowicz zwróciła uwagę, że - według projektu - wyznaczenie obszaru specjalnego przeznaczenia ma wyprzedzać decyzję środowiskową. Jej zdaniem oznacza to, że mieszkańcy i samorządowy w praktyce "nie będą mieli prawa do udziału w postępowaniu środowiskowym", ponieważ - po decyzji ministra o wyznaczeniu specjalnego obszaru - decyzja środowiskowa byłaby "automatyczna", a samo postępowanie środowiskowe stanie się, jak oceniła, właściwie bezprzedmiotowe. Gminy będą miały rok, by dostosować swoje dokumenty planistyczne do decyzji ministra o wyznaczeniu strefy.
Z argumentami Platformy nie zgadza się wiceminister energii Adam Gawęda (PiS). Resort energii - zgodnie z projektem - ma opiniować decyzje ministra środowiska o uznaniu złóż za strategiczne i wyznaczeniu stref specjalnego przeznaczenia. "Są takie tereny, są takie złoża, które są strategiczne, i choć ich eksploatacja zawsze rodzi pewne oddziaływania na środowisko, to musi to być realizowane z punktu widzenia interesów Polski" - wyjaśnił PAP wiceszef resortu energii, jako przykład podając złoże węgla brunatnego Złoczew, które ma zapewnić surowiec dla należącej do PGE Elektrowni Bełchatów.
Jak mówił Gawęda, właśnie sprawa złoża Złoczew jest kanwą przygotowanego przez grupę posłów projektu nowelizacji prawa geologicznego i górniczego. Wiceminister przypomniał, że za eksploatacją tego złoża opowiadają się cztery miejscowe samorządy, a proces koncesyjny - według wiceministra - od dwóch lat jest blokowany przez jedną osobę. Argumentował, że bez nowego złoża, wytwarzająca ok. 20 proc. energii w Polsce elektrownia, mająca przed sobą co najmniej ponad 20-letnią perspektywę działania, za ok. 10 lat mogłaby zostać zablokowana. "Nie możemy do tego dopuścić" - powiedział Gawęda, oceniając zarzuty PO jako demagogiczne.
"Ta ustawa absolutnie nie zamyka drogi do konsultacji, dialogu i opiniowania - ta ustawa określa specjalną strefę dla szczególnych złóż węgla kamiennego i brunatnego. Ale żeby taka specjalne strefa powstała, musi być decyzja ministra środowiska" - powiedział wiceminister energii, wskazując, iż kolejnym etapem są konsultacje z ministrem energii, następnie zaś następuje proces koncesyjny i środowiskowy.
Według Gawędy, gdy przed blisko 10 laty w parlamencie procedowane było prawo geologiczne i górnicze, także posłowie PO byli za zapisem określającym, iż "własnością górniczą dysponuje Skarb Państwa". "Dlatego zawsze złoża, których przecież nie da się przenieść (...) mają pierwszeństwo w planowaniu strategicznym. Nie możemy dopuścić do tego, by w przyszłości zabrakło nam energii" - tłumaczył wiceminister energii, zaznaczając, że nowe regulacje będą dotyczyć jedynie złóż uznanych za strategiczne.
Jego zdaniem, do takich złóż należy np. Złoczew, ale nie należy złoże węgla kamiennego Paruszowiec w Rybniku, o którego eksploatację zabiega - przy protestach mieszkańców i samorządu - prywatny inwestor. To, które złoże jest strategiczne, ma określić minister środowiska, w konsultacjach z ministrem energii, biorąc pod uwagę potrzeby krajowej energetyki. "Ta strefa (specjalnego przeznaczenia - PAP) będzie obejmować tylko złoża strategiczne, których funkcjonowanie zapewni dalszą dobrą eksploatację perspektywicznych i dobrych elektrowni" - zapewnił wiceminister.
"Każda budowana nowa kopalnia napotyka na opory społeczne, samorządowe, to jest oczywiste. Ale musimy wybrać właściwą drogę (...). Staramy się szukać rozwiązań, by rozszerzać bazę zasobową, ale w zgodzie z jednostkami samorządu terytorialnego" - dodał. "Ta ustawa nie zamyka drogi dialogu z jednostkami samorządu terytorialnego i mieszkańcami" - zapewnił Adam Gawęda, określając zarzuty PO jako "nie tylko straszenie, ale i fałszowanie rzeczywistości".
(acz), portal samorządowy PAP
Ludzie
były poseł i senator
Poseł na Sejm RP
Gaweda tylko mysli o sobie , mieszkancow ktorzy mieszkaja na terenach ktore maja być przeznaczone pod budowe kopalni pod Rybnikiem nikt nie pyta o zgode .Wprowadzono nowy przepis , że tylko kasa sie liczy dla pewnych ludzi , a mieszkanców będzie się traktować jak śmieci , bez prawa głosu w ich sprawach .Brawo Panie Gawęda.
No i teraz brakuje tego Maja