W północnych Włoszech czuję się bezpiecznie - wywiad z salezjaninem związanym z Pogrzebieniem
Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju ksiądz Piotr Wala SDB, salezjanin w miasteczku Castelnuovo Don Bosco w Salezjańskim Centrum na Colle Don Bosco, a dawniej posługujący w Pogrzebieniu w gminie Kornowac, opowiada Nowinom o sytuacji we Włoszech – jednym z najbardziej dotkniętym na świecie kraju pandemią COVID-19. Rozmawia Dawid Machecki.
– Castelnuovo Don Bosco (w regionie Piemont), czyli miasteczko, w którym mieszka ksiądz leży w północnej części Włoch. A to właśnie początkowo koronawirus uderzył najmocniej w ten region. To oddalona nieco ponad 2 godziny od duchownego Lombardia stała się regionem najbardziej dotkniętym przez pandemię koronawirusa.
– Na początku nie wydawało się to takim wielkim problemem. Jednak kiedy liczba zakażonych przybierała na sile, to również tutaj, w Piemoncie, zaczęliśmy się obawiać, że w niedługim czasie i z Lombardii przywędruje to do nas. Z czasem więc pojawiły się obawy wśród mieszkańców. Prowadzę tutaj chór przy Colle Don Bosco i chórzyści, szczególnie starsze osoby zastanawiały się: „co będzie dalej?”.
– Dużo osób zakażonych jest koronawirusem w Piemoncie?
– Jeśli porównalibyśmy naszą miejscowość do Lombardii, to myślę, że zmaga się z koronawirusem tutaj około 50 procent populacji w porównaniu do tamtego regionu. Być może nie we wszystkich miejscowościach, bo nie wszystkie informacje do nas spływają. Jednak w miasteczku 5 km oddalonym ode mnie było zaledwie zakażonych kilka osób. Jednak kiedy to zsumujemy, dodamy Turyn (stolica regionu administracyjnego Piemont – przyp. red.), to rzeczywiście liczba jest spora.
– 11 gmin znajdujących się w dwóch północnych regionach – Lombardii i Wenecji Euganejskiej – uznano za „czerwoną strefę” i zamknięto. Nie wszyscy Włosi potraktowali poważnie zalecenia rządu. Mieli m.in. ograniczać przemieszczanie się do minimum. Dlaczego Włochom tak trudno stosować się do obostrzeń?
– Włosi to naród familiarny, nawiązujący liczne relacje. Widać to m.in. przy powitaniach. Tutaj niezależnie od płci wita się przez objęcie, dotknięcia policzka o policzek. Myślę, że Włochom trudno było nagle przyjąć te wszystkie ograniczenia. To ich zaskoczyło. Później, kiedy pandemia przybierała na sile, m.in. tutaj w Piemoncie, można było dostrzec zmobilizowanie mieszkańców. Zauważyliśmy to po naszej bazylice, bo o ile, kiedy pojawiły się pierwsze obostrzenia, wierni przyjeżdżali, to w tej chwili, od trzech tygodni nie ma tutaj z tym problemu. Wierni zrozumieli.
– Jak mieszkańcy w księdza rejonie zaczęli reagować na szerzący się wirus? Była panika, jeśli chodzi np. o wykupywanie towarów w sklepach?
– Zajmuję się także materialną częścią naszej wspólnoty. Razem z drugim Polakiem, ks. Markiem robimy zakupy. Mamy dwudziestu współbraci we wspólnocie, o których musimy zadbać. Na początku pojawiła się tutaj panika w sklepach, były puste półki. Ale to szybko minęło, bo Włosi zobaczyli, że wszystko jest dokładane. Transport też jest, z tego, co wiem, nawet z rejonu Raciborza kierowcy przywożą m.in. produkty homogenizowane dla małych dzieci. Są też dostawy z Henkla.
– A jak dzisiaj, już po kilku tygodniach szerzącego się koronawirusa żyje się we Włoszech?
– W poniedziałek 20 kwietnia pojawiły się wiadomości, że powoli rząd myśli o przywracaniu pracy w fabrykach. Trzeba sobie powiedzieć, że ludzie mieszkający wokół w większości pracują we Fiacie w Turynie, albo w innych przedsiębiorstwach. Proszę sobie wyobrazić, że nagle zamknięte są Eko-Okna i Rafako jednocześnie na trzy tygodnie. Po takim czasie ludzie dopominaliby się o pracę. Rząd mówi, że z jednej strony trzeba myśleć o wirusie, ale też przy zachowaniu bezpieczeństwa powoli powracać do normalności. Ludzie są już zmęczeni całą tą sytuacją.
– Jakie są teraz nastroje Włochów?
– Dosyć pozytywne. To widać m.in. w filmikach ukazujących się także w polskich mediach, kiedy Włosi wychodzą na balkony, śpiewają, potrzebują obcowania ze sobą.
– Czuje się ksiądz bezpieczny we Włoszech?
– Tak. Trzeba myśleć zdroworozsądkowo. Musimy zaakceptować to, co jest. Oczywiście z nadzieją na lepsze czasy.
– Kościoły zostały zamknięte, aby ustrzec przed zakażeniem wiernych. Jak odebrali to Włosi?
– Kościoły nie są zamknięte, można do nich przychodzić. Jednak msze św. nie są sprawowane z udziałem wiernych. Papież Franciszek też sprawował liturgię Wigilii Paschalnej przy zamkniętej Bazylice Świętego Piotra, przy nielicznej asyście liturgicznej. Oczywiście nie wszystkie kościoły są otwarte w Turynie czy Mediolanie, ale one zawsze są zamknięte. Z uwagi, że są przeznaczone do zwiedzania, a teraz nie ma do tego sprzyjających warunków. A jak odebrali zmiany Włosi? Na początku pojawiały się głosy oburzenia, ale nie miały odbioru społecznego, więc szybko się uspokoiły.
– Czy można pokusić się o stwierdzenie, że w dobie pandemii nasza wiara została wystawiona na pewną próbę?
– Jest to jakaś próba naszej wiary, ale też formy pobożności. To do czego bym się odwołał, to do słów ks. Tomasza Halika, który podczas mszy św. w Niedzielę Palmową podkreślał, że po koronawirusie dopiero będzie próba naszej wiary, gdzie wiele rzeczy będzie musiało się zmienić. To jest taka próba i jednocześnie prowokacja do tego, o czym mówi też kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski. On przywołuje często przykład ze swoim biurkiem, które papież kazał mu sprzedać, kiedy w 2013 roku objął funkcję jałmużnika. A dlatego, że jego praca nie miała polegać na tym, aby za nim zasiadał, ale by poszukiwał ludzi, którym trzeba pomóc. Bo rybak nie stawia biurka na plaży, mówiąc do ryb „przypływajcie”. Tylko wypływa na głębię, nawet w południe. I to jest może próba wiary po to, aby dać wiernym świeckim miejsce w kościele. Jeszcze bardziej i intensywniej. Jednak samo kłócenie się o to, czy przyjmować komunię św. na rękę, czy do ust… tu pojawia się moim zdaniem pytanie o głębię wiary. Ten czas daje nam możliwość do zadawania pytań, których wcześniej w tym pędzie życia nie zadawaliśmy.
– A w jaki sposób miejscowi księża angażują się w pomoc parafianom?
– Jeden z naszych współbraci jest proboszczem w Castelnuovo Don Bosco, gdzie ma pięknie działające oratorium, z animatorami świeckimi, którzy świadczą niejako taką pomoc Caritas. Jest nawiązana dobra współpraca z miejscowym urzędem gminy i tam, gdzie jest potrzebna pomoc, tam trafia. Chodzi m.in. o robienie potrzebującym zakupów. Ważna jest oczywiście pomoc duchowa. To dziś dla nas, kapłanów zadanie: być, rozmawiać i wspierać wiernych.
– Uaktywnił się ksiądz na Facebooku. Codziennie włączając transmisję live i spotykając się z wiernymi, duchowny komentuje Ewangelię. To więc odpowiedź na obecne czasy?
– Ten pomysł już długo rodził się w mojej głowie, a zaczęło się od odbywających się w Polsce Światowych Dni Młodzieży. Właśnie wierni z Lombardii uczestniczyli na Śląsku w tym wydarzeniu. W Pogrzebieniu gościliśmy wówczas grupę 125 Włochów z diecezji Cremona, z ich biskupem Antonio Napolioni, który notabene przeszedł koronawirusa i już wyzdrowiał. Wtedy jednak pojawiła się we mnie potrzeba ewangelizacji, widząc pozytywny odbiór Włochów. Kiedy przyjechałem do Colle Don Bosco, odebrałem otwartość w tym temacie ze strony swoich przełożonych. Więc najpierw zacząłem przeprowadzać takie transmisje po polsku, a kiedy mój włoski był na tyle dobry, to w dwóch językach.
– Jest duchowny muzykiem. Z tego, co wiem, uczestniczy ksiądz teraz w warsztatach muzyki liturgicznej. Jak wyglądają one w dobie COVID-19?
– Paweł Płoskoń, kompozytor i dyrygent Akademickiej Scholi Gaudete z Katowic organizuje warsztaty. Przy zapisie na nie, otrzymaliśmy antyfonę mszalną „Zmartwychwstał Dobry Pasterz”. Teraz każdy z uczestników, według ustaleń ma nagrać swoją część. Później prześlemy to do montażu i 3 maja w serwisie YouTube.com w ramach projektu pt. „Antyfona” odbędzie się premiera [zobacz TUTAJ]. To trudne zadanie do wykonania, bo w przedsięwzięciu bierze udział około 100 osób. Jednak to w pewien sposób odpowiedź na obecne czasy. Nie mogąc pojechać w dobie pandemii na takie warsztaty, odbywają się on-line.
– Przez cztery lata do lipca 2018 roku był ksiądz duszpasterzem w parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła w Pogrzebieniu. To więc spory kawałek życia. Za czym ksiądz tęskni najbardziej?
– Za moim chórem „Natanael”, który dzisiaj niestety nie istnieje. Za szkołą Nowej Ewangelizacji, której byłem wówczas asystentem. To było dla mnie nowe doświadczenie i taka świeżość obecności Pana Jezusa w moim kapłańskim życiu. Ale jestem Ślązakiem, więc brakuje mi też śląskiej godki. Zawsze jednak jest whatsapp i rozmowa z mamą, wiernymi z różnych rejonów, gdzie służyłem. Więc staram się to nadrobić. Choć to też wzbudza moją ciekawość. Tutaj też mają swoją gwarę, zabarwioną językiem francuskim. Posługując się swoją gwarą, jestem też otwarty na inne.
– Odwiedza ksiądz Polskę? Pogrzebień albo rodzinne miasto, czyli Jastrzębie-Zdrój?
– Zwykle trzy razy w roku staram się przyjeżdżać do Polski. Dodatkowo przybywam na rodzinne uroczystości. Będąc w rodzinnych rejonach, odwiedzam moich wychowanków, bo w kilku miejscach pracowałem. Więc jak tylko otworzą granice i przywrócą loty, to na pewno na dłuższe wakacje sobie pozwolę. Przede wszystkim dla równowagi psychicznej. Bo można spotykać się wirtualnie, ale trzeba też widywać się twarzą w twarz. Koronawirus uziemił także mnie, choć jak to mówią Włosi lepiej „Stai a casa. Tutto andrà bene” (Zostań w domu. Wszystko będzie dobrze).
Ks. Piotr Wala SDB (salezjanin). Rocznik 1978. Urodzony w Jastrzębiu-Zdroju. W latach 2014 – 2018 duszpasterz w parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła w Pogrzebieniu gdzie m.in. był dyrygentem chóru „Natanael” i asystentem Szkoły Nowej Ewangelizacji. W 2016 roku jako dekanalny duszpasterz młodzieży współorganizował ŚDM w wymiarze lokalnym, przyjmując gości z Cremony. Od 2018 roku z nominacji Przełożonego Generalnego Salezjanów ks. Angela Fernandez Artime SDB, pracuje w Salezjańskim Centrum na Colle Don Bosco (30 km od Turynu), gdzie jest odpowiedzialny za animację muzyczną w Bazylice, prowadząc chór Corale Don Bosco i posługując także jako organista. Zainteresowania: liturgia i muzyka (kościelna, pop, rock i klasyczna). Uprawiane sporty: pływanie, wędrówki górskie. Ulubione filmy: produkcje Marvela, DC i seriale: Rodzinka.pl oraz Ranczo. Na zdjęciu przed organami w bazylice górnej na Colle Don Bosco.