Szukali węgla, znaleźli słoną wodę - historia jastrzębskiego uzdrowiska
Jak to zwykle w odkryciach bywa, zaczęło się od przypadku, który mógł zmienić bieg historii. Była połowa XIX wieku, kiedy do Jastrzębia Dolnego zjechała ekipa poszukująca złóż węgla. Zrządzeniem losu poszukiwacze natrafili nie tylko na węgiel, ale również na źródło wody solankowej. Tak rozpoczęła się ponad 100-letnia historia jastrzębskiego uzdrowiska.
Szukali węgla, znaleźli słoną wodę - historia jastrzębskiego uzdrowiska
W trakcie poszukiwania węgla na głębokości 400 stóp pojawiła się woda słona w smaku i gaz. W kolejnych latach wiercono na większe głębokości do 700 stóp, sprawdzając jednocześnie stężenie soli. Mimo znaczących różnic głębokości poziom zasolenia tylko nieznacznie wzrósł. W tym czasie woda była już przebadana przez specjalistów z Wrocławia. - Właściciel przekazał wodę do analizy. Uczeni wrocławscy podjęli się jej zbadania i stwierdzili, że wskazuje na właściwości lecznicze. Stwierdzili obecność pierwiastków, które są pomocne w leczeniu różnych schorzeń. Skład chemiczny był optymalny – mówi Marcin Boratyn, kierownik Galerii Historii Miasta w Jastrzębiu-Zdroju. Ówcześnie obowiązywała ustawa, według której odkrycie wód mineralnych uniemożliwiało poszukiwanie węgla. - Władze pruskie otoczyły to miejsce ochroną i właściciel, który szukał węgla musiał tych poszukiwań zaniechać. Wskazano natomiast na dobre warunki do stworzenia uzdrowiska. Odwiertem zainteresował się hrabia Felix von Königsdorff spod Wrocławia, który zakupił tutejsze dobra ziemskie, aby stworzyć w tym miejscu kurort solankowy. W 1861 roku otworzył pierwszy sezon leczniczy – wyjaśnia Marcin Boratyn.
Dobra reklama i pierwszy czas wojny
Dziś powiedzielibyśmy, że pierwszy sezon jastrzębskiego uzdrowiska odbył się na wariackich papierach. Trudno się dziwić, skoro hrabia zakupił ziemię w marcu, a już w czerwcu 1861 roku zaprosił do uzdrowiska kuracjuszy. Nie powstały dla nich jednak miejsca do zakwaterowania, więc nieco ponad 100 osób z pierwszego sezonu musiało znaleźć sobie gościnę u miejscowych gospodarzy. - Samo to, że przyjechało ponad 100 osób świadczy o tym, że ówczesna reklama zrobiła swoje, bo mimo braku warunków lokalowych sporo kuracjuszy zdecydowało się skorzystać z leczniczych właściwości jastrzębskich wód. W ciągu pierwszego roku von Königsdorff wybudował pierwsze łaźnie murowane z wannami marmurowymi, które były ewenementem na skalę europejską. Postawił też pensjonat nazywany Szwajcarką. Oprócz tego po drugim sezonie wybudował Dom Zdrojowy, pełniący funkcję kulturalno-rozrywkową i restauracyjną. Było tam miejsce do tańców, bilard. W pierwszych latach powstała podstawowa infrastruktura, ale okres prosperity przerwała wojna prusko-duńska. Wtedy frekwencja w uzdrowisku znacznie się obniżyła. Hrabia popadł w tarapaty finansowe i musiał sprzedać kurort spółce akcyjnej z Wrocławia, która kontynuowała jego dzieło, a uzdrowisko powoli się rozrastało – relacjonuje kierownik Galerii Historii Miasta.
Czas rodziny Witczaków
W uzdrowisku nastąpił okres zmian właścicieli, jednak miejsce to stale poszerzało się o nowe obiekty. Powstała pijalnia wód, kolejne pensjonaty. W 1896 roku nastąpiła jednak spora zmiana, bo uzdrowisko nabył Mikołaj Witczak z Wielkopolski. Pracował w uzdrowisku od kilku lat jako lekarz. Rozpoczął on okres największej popularności Zdroju. Był to złoty czas dla uzdrowiska. Mikołaj Witczak cieszył się swoim dziełem przez 22 lata. W tym czasie kurort zyskał m.in. połączenie kolejowe. Za czasów Mikołaja Witczaka powstał m.in. nowy budynek łazienek, w którym dzisiaj mieści się Galeria Historii Miasta. Witczak senior zmarł w 1918 roku, pozostawiając majątek spółce akcyjnej, z zaznaczeniem, że może trafić w ręce jego synów po osiągnięciu ich pełnoletności. Tak też się stało. Bracia Witczakowie wzięli udział w powstaniach śląskich, przyczyniając się do tego, że Jastrzębie wróciło do Polski. Kiedy uzdrowisko wróciło w ręce braci Witczaków, znów wkroczyło w okres prosperity. - To ciekawostka, że mimo niemieckich początków kurortu, jego najlepszy okres przypadł na czas zarządzania przez Polaków. W okresie międzywojennym uzdrowisko zostało tak rozbudowane, że gdyby nie wybuch II wojny światowej, Jastrzębie wskoczyłoby do pierwszej ligi uzdrowisk w Polsce. Pod koniec lat 30. powstały plany budowy nowych, dużych obiektów w Jastrzębiu, przez co kurort stałby się konkurencyjny dla Krynicy czy Ciechocinka. Za sprawą węgla jednak uzdrowisko powstało i też zakończyło swoje istnienie. Po wojnie komunistyczne władze szukały złóż węgla, bo z solanki nie dało się nakarmić ich systemu. Znaleziono bogate pokłady węgla koksującego i uznano, że są one o wiele cenniejsze od wód zdrowotnych. Doprowadzono do powstania miasta przemysłowego. Solanka była wrogiem eksploatacji złóż węgla, dlatego robiono wszystko, by ją usunąć. Uzdrowisko zaczęło podupadać, a rolę Jastrzębia przejął Ustroń. Na początku lat 90. mieliśmy już do czynienia z sanatoryjnym trupem – podsumowuje Marcin Boratyn.
Dziedzictwo kurortu
Pozostało jednak sporo obiektów, które dzisiaj mają zupełnie inne przeznaczenie. Przestały istnieć Letnisko Oficerskie, znane później jako Sanatorium Górnik, także Szwajcarka i skocznia narciarska. Reszta obiektów pozostała do dziś. Park Zdrojowy również zachował swój charakter. Otwarte w 2015 roku inhalatorium to również nawiązanie do uzdrowiska, bo jego obecny kształt to odtworzony wygląd budynku, który istniał w tym miejscu od 1872 do 1945 roku.
Szymon Kamczyk
Tekst powstał w oparciu o informacje historyczne zamieszczone na stronie Jaspedia.pl oraz archiwalia Galerii Historii Miasta.
Piękna jest historia a teraźniejszość straszna. Jastrzębie wygląda jak jakieś miastopodobne monstrum otoczone z wszystkich stron hałdami.