Migrena i depresja idą w parze
Najnowsze wytyczne ekspertów i konsultantów krajowych w dziedzinie neurologii i psychiatrii potwierdzają trwały związek między migreną a depresją. Migrena szczególnie często współistnieje z depresją. Z kolei depresja zwiększa 3-krotnie ryzyko wystąpienia migreny oraz przejścia migreny epizodycznej w postać przewlekłą. Niemal wszystkie leki stosowane doraźnie w napadzie migreny, jak i w profilaktyce, zaostrzają przebieg depresji wpływają na skuteczność jej leczenia. Natomiast leki stosowane w leczeniu depresji nasilają objawy migrenowe. To błędne koło, z którego pacjent nie jest w stanie się wyrwać.
Kogo dotyczy problem
Według Światowej Organizacji Zdrowia migrena, jest jedną z 20 chorób o największym, negatywnym wpływie na życie człowieka i drugą w kolejności, po udarach mózgu, która wiąże się z największym obciążeniem zdrowotnym. To nie tylko ból głowy, ale szereg objawów towarzyszących, takich jak nudności, wymioty, zaburzenia widzenia, połowicze drętwienia, zaburzenia mowy, nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne, światło, dotyk, dźwięki czy zapachy.
Co ważne, migrena atakuje głównie ludzi młodych, aktywnych zawodowo oraz trzykrotnie częściej kobiety. Aż u 90% chorych pierwszy napad pojawia się przed 40 rokiem życia, a jedynie u około 3% chorych po 60 roku życia. Z badań przeprowadzonych w Polsce wynika, że 48% chorych doświadcza przynajmniej jednego napadu migreny w miesiącu, a 24% powyżej dwóch napadów. U kobiet trwają one dłużej niż u mężczyzn.
W przypadku migreny przewlekłej bóle głowy występują przez ponad 15 dni w miesiącu, uniemożliwiając pacjentowi normalne życie przez ponad 6 miesięcy w roku (ok. 184 dni). – Przeprowadzone w 31 krajach na świecie badanie pacjentów z migreną pokazuje dobitnie, w jak destrukcyjny sposób choroba wpływa na ich codzienne funkcjonowanie. Aż 85% ankietowanych wskazało na negatywne aspekty choroby takie jak: uczucie bezradności, depresji, niezrozumienia; 83% zgłosiło trudności ze snem, 55% odczuwa nieustanny strach przed wystąpieniem kolejnego ataku. Prawie połowa (49%) chorych na całym świecie zwróciła uwagę na ograniczenia w codziennych czynnościach we wszystkich fazach migreny, a wpływ na sferę zawodową, prywatną lub społeczną zgłosiło aż 87% respondentów – wylicza dr n. med. Magdalena Boczarska-Jedynak, neurolog, Prezes Fundacji Zapobiegaj.
Społeczna ignorancja i jej psychiczne konsekwencje
Znikoma świadomość społeczna na temat migreny, mity i stereotypy, które wokół niej powstały powodują, że choroba jest bagatelizowana, a pacjenci spotykają się na co dzień z nieufnością i brakiem zrozumienia ze strony otoczenia, lekarzy, przyjaciół, ale również najbliższych im osób, co jeszcze bardziej nasila poczucie wykluczenia i sprawia, że czują się w swojej chorobie osamotnieni.
W konsekwencji u migrenika można zaobserwować częste współwystępowanie zaburzeń nerwicowych, lękowych i depresji. Ta ostatnia występuje aż u ok. 22% pacjentów z migreną przewlekłą i należy do najczęstszych chorób psychicznych towarzyszących migrenie. – Osoby cierpiące z powodu migreny przewlekłej są niemal sześciokrotnie bardziej narażone na rozwój depresji, a prawdopodobieństwo jej wystąpienia zwiększa się wraz ze wzrostem liczby dni z migrenowym bólem głowy w miesiącu. Tacy pacjenci miewają nawet myśli samobójcze i niekiedy podejmują próby zakończenia życia w bólu – podkreśla dr n. med. Magdalena Boczarska-Jedynak.
Ograniczenia w leczeniu
Problemem w przypadku współwystępowania tych dwóch chorób są ograniczone możliwości terapeutyczne. – Leczenie migreny, mimo wytycznych polskich i międzynarodowych, nadal stanowi poważny problem terapeutyczny. Niemal wszystkie leki, stosowane doraźnie w napadzie, jak i w profilaktyce migreny, zaostrzają przebieg depresji i obarczone są licznymi działaniami niepożądanymi, co wpływa na skuteczność jej leczenia. Natomiast leki stosowane w leczeniu depresji nasilają objawy migrenowe – zwraca uwagę prof. dr hab. n. med. Piotr Gałecki z Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, współtwórca najnowszych zaleceń ekspertów. – Tu potrzebne jest wdrożenie nowoczesnej terapii profilaktycznej, której zadaniem jest możliwie największe ograniczenie ataków migreny bez ryzyka zaostrzenia depresji lub wystąpienia poważnych objawów niepożądanych – dodaje prof. Gałecki.
Zgodnie z najnowszymi zaleceniami ekspertów i konsultantów krajowych w dziedzinie neurologii i psychiatrii, jedną z terapii zalecanych leczeniu profilaktycznym migreny przewlekłej u chorych ze współistniejącą depresją są przeciwciała monoklonalne przeciw białku CGRP oraz toksyna botulinowa. – Opracowanie leków, które blokują działanie białka CGRP było przełomowym i długo wyczekiwanym odkryciem. Leczenie to jest wysoce skuteczne oraz dobrze tolerowane przez pacjentów. Zastosowanie już kilku dawek, pozwala w krótkim czasie na uzyskanie stabilizacji choroby i zmniejszenie częstości oraz intensywności ataków migrenowych. To ogromna szansa dla pacjentów, u których dotychczasowe próby leczenia zakończyły się niepowodzeniem. To szansa na życie, którą każdy kto podejmuje decyzje o dostępie do terapii w Polsce musi dogłębnie zrozumieć – apeluje dr Boczarska.
Pacjenci cierpią czekając na zmianę
Wprowadzenie nowoczesnych terapii do leczenia migreny wskazywane przez Polskie Towarzystwo Neurologiczne jako jeden z priorytetów strategii neurologicznej na 2021 r. i lata następne, to konieczność i tylko priorytetowe zajęcie się tym tematem pozwoli na przełamanie wykluczenia społecznego, zawodowego i załamania psychicznego młodych Polaków cierpiących z powodu migreny i depresji. – Znam historie tych pacjentów, ich rzeczywistość i emocje, jakie nimi targają. Ci pacjenci czekają na skuteczną terapię, która pomoże walczyć zarówno z jedną, jak i drugą chorobą. Najnowsze rekomendacje pokazują, że ok. 10% chorych zmuszonych jest zmienić pracę z powodu napadów migreny. Drugie tyle chorych rezygnuje całkowicie z pracy zawodowej. Nie można zwyczajnie funkcjonować czując ciągły ból przez ponad 6 miesięcy w roku – puentuje prezes Fundacji Zapobiegaj.