Tragiczne wieści z kopalni Ruch Knurów. Poszukiwany górnik nie żyje. "Nasz kolega miał 40 lat, osierocił dwoje dzieci"
Akcja ratunkowa w Ruchu Knurów zakończyła się. - Ratownicy po dziewięciu godzinach akcji dotarli do zasypanego górnika. Niestety, lekarz stwierdził jego zgon - przekazała Jastrzębska Spółka Węglowa.
Do wypadku w kopalni Ruch Knurów, należącej do JSW, doszło o godzinie 9.40. Górnik, który prawdopodobnie pracował przy likwidacji chodnika, został zasypany w chodniku podścianowym ściany 28 - 850 metrów pod ziemią. Do zdarzenia doszło po rozkręceniu jednego z elementów obudowy, wtedy nastąpił niekontrolowany wysyp rumoszu skalnego.
Przed godziną 14.00 ratownicy zabezpieczali miejsce wypadku m.in. poprzez instalację tymczasowych obudów, po to, by zapobiec dalszemu wysypowi kamieni. Dopiero po zakończeniu tych prac mogli rozpocząć odgruzowanie chodnika, w którym znajdował się górnik. Jednocześnie rumowisko było stale napowietrzane.
Po 16.00 rozpoczęło się przebieranie rumowiska. - Ratownicy pracują w stałym zagrożeniu zawałowym. W akcji ratowniczej bierze udział 5 zastępów ratowniczych - informuje biuro prasowe JSW.
O godzinie 18:45, po dziewięciu godzinach akcji, ratownicy dotarli do zasypanego górnika. Niestety mężczyzna nie przeżył wypadku.
"Nasz kolega miał 40 lat, osierocił dwójkę dzieci w wieku 6 i 11 lat" - przekazała Jastrzębska Spółka Węglowa