Zanurz się w naturze! Rozmawiamy z założycielką Fundacji Naturalnego Rozwoju [WYWIAD]
Zainspirowała ją miłość do natury i potrzeba wprowadzenia zmian w swoim życiu. Dorota Piecha-Dudek, pedagog i jedna z założycielek Fundacji Naturalnego Rozwoju, opowiedziała o tym, co daje kontakt z przyrodą, jak spędzać czas z dziećmi w naturalny sposób i co wzmacnia więzi między ludźmi.
Zanurz się w naturze! Rozmawiamy z założycielką Fundacji Naturalnego Rozwoju [WYWIAD]
Wraz z koleżankami, Martyną i Kasią, założyłaś Fundacji Naturalnego Rozwoju. Czym się zajmujecie?
Fundacja Naturalnego Rozwoju powstała rok temu. Do maja zeszłego roku tworzyłyśmy ją w trójkę, a teraz tworzymy tą przestrzeń wspólnie z Martyną. To miejsce powstało, ponieważ chciałyśmy umożliwić ludziom powrót do natury i życia w zgodzie z nią, ale też w zgodzie z samym sobą. Nasze działania mają pomóc się zatrzymać, popatrzeć na siebie i na to, co się dzieje wokół. Tak po prostu też pobyć z innymi ludźmi i wśród natury. Mamy różne zajęcia dla dzieci, a od niedawna także dla dorosłych.
Jakie zajęcia dla dzieci prowadzicie?
Przyjmują głównie formę warsztatową. Odbyły się już „Kuchenne opowieści”, podczas których robiliśmy kiszonki, kompoty i zdrowe słodycze. To był taki czas dla rodzica i dziecka, aby spędzając go razem, umacniali swoją relację i mogli ze sobą pobyć, na co nieraz nie ma zbyt wiele czasu w codziennym życiu. Miałyśmy też cykl zajęć „ Babie lato”, które odbywały się w Zagrodzie 3 Siostry w Rybniku. Są tam alpaki, kozy, kucyk, szopy i las w pobliżu. Dzieci robiły swoją pajęczynę, szukały pająków i śladów babiego lata. Była też gra terenowa. Przede wszystkim, wszyscy dobrze się bawiliśmy.
Wszystko same przygotowujecie?
Tak. Wszystko przygotowujemy same i staramy się używać do tego naturalnych materiałów, np. do zajęć o pająkach nazbierałyśmy patyki w lesie. Korzystamy z tego, co daje nam natura.
Skąd pomysł na stworzenie Fundacji Naturalnego Rozwoju?
Fundacja jest wynikiem mojej tęsknoty za naturą. Kiedy zaczęłam mieszkać w Żorach i kupiliśmy z mężem mieszkanie pod lasem, zaczęłam codziennie chodzić tam na spacery. Zawsze to uwielbiałam, kontakt z przyrodą mnie ożywiał. Chodzenie po lesie i bycie wśród natury dodawało mi siły. Teraz, z racji mieszkania obok lasu, mam go tak blisko, że mogę być tam codziennie. Mam psa, więc to dodatkowy powód do tych spacerów. Niesamowite było dla mnie obserwowanie cyklu życia przyrody i przy okazji, przemijania. Obserwowałam, jak te same miejsca i ścieżki zmieniają się wraz ze zmianami pór roku. Jak wyglądają zimą, a jak jesienią, co tam się dzieje, jakie pojawiają się zapachy. Podczas lockdownu ten las był moim ratunkiem. Chodziłam wtedy po nim i obserwowałam sikorki. Robiłam proste rzeczy, ale one mi dawały radość i poczucie bezpieczeństwa. To dawało mi siłę i moc.
Prowadząc warsztaty chcesz pokazać innym, że też mogą korzystać z tej siły?
Tak. I że to jest fajne. Tę siłę i moc mamy tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Natura daje nam też relaks, pomaga odpuścić pewne sprawy i zwolnić. Już samo chodzenie stało się dla mnie medytacją w ruchu. Szłam i przez pierwsze 15 minut miałam w głowie mnóstwo różnych myśli, ale potem nagle zaczynałam dostrzegać to, co mnie otaczało i nawiązywałam kontakt z naturą. Po godzinie wychodziłam z tego lasu i nagle wpadał mi do głowy jakiś fajny pomysł albo coś sobie układałam i rozwiązywałam w swoim życiu. Rodziło się dużo przemyśleń we mnie samej. Bardzo lubię ten stan.
Aktorka Emilia Komarnicka -Klynstra znana jest z tego, że prowadzi tryb życia zgodny z naturą. Na swoim Instagramie napisała kiedyś, że gdy ma problem, idzie do lasu i chodzi po nim tak długo aż znajdzie jakieś rozwiązanie. U niej to działa. A jak jest z Tobą?
To jest w tym wszystkim właśnie takie niesamowite. Las, ruch, ale myślę, że też brak bodźców bardzo pomaga w tym, aby usłyszeć siebie. Czasem zabieram ze sobą telefon, próbuję zrobić jakieś super zdjęcia, ale zauważyłam, że kiedy nie mam przy sobie tego telefonu, jest lepiej. Telefon to rzecz, która przeszkadza mi w kontakcie z naturą.
Już jako dziecko czułaś tak silne połączenie z naturą czy odkryłaś to w sobie w dorosłym życiu?
Gdy byłam dzieckiem, razem z bratem i kuzynostwem, spędzaliśmy wszystkie wakacje i wolne dni w Brennej. Nasza rodzina miała tam domek, więc spędzaliśmy tam dużo czasu. Nie było zbyt wiele rozrywek albo inaczej… Było tam bardzo dużo rozrywek, ale właśnie takich naturalnych. Całe dnie spędzaliśmy w lesie.
Z wykształcenia jesteś pedagogiem. Udaje Ci się połączyć te dwie pasje?
Przez długi czas zawód pedagoga i moja pasja do natury się ze sobą nie wiązały. W swojej pracy zauważałam, że jak wychodzi się z dziećmi na zewnątrz, one to uwielbiają i bardzo na to czekają. Same inicjowały te wyjścia i pytały o nie, mimo że miały dużo ciekawych zajęć i pomocy naukowych. Na podwórku dzieci same potrafiły wymyślać sobie zabawy, dostrzegały, że takie spędzanie czasu jest dla nich dobre. Wtedy zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy siedzenie 8 godzin w ławce, w zamkniętym pomieszczeniu, jest dobre.
Teraz też wykonujesz swój zawód, ale znalazłaś sposób na to, aby połączyć do z zamiłowaniem do naturalności.
Teraz nie pracuję już w strukturze oświaty, ale z Martyną same organizujemy zajęcia dla dzieci i rodziców. Mamy bardzo dużo pomysłów, inspirujemy się dosłownie wszystkim. Martyna ma 8-letnią córkę i przyznam, że stąd też czerpiemy pomysły. Bawi się ze swoją córką, wymyślają różne leśne teatrzyki i z tych zabaw też często wywodzą się nasze warsztaty i spotkania. Po takich rozmowach z nią często mi też wpadają do głowy różne pomysły.
Jakie to pomysły?
Warsztaty „Babie lato” np. wzięły się stąd, że jesienią chodziłam na spacery do lasu i widziałam, jak pająki tworzyły sieć i zachwyciłam się tym, ale był to też pewnego rodzaju proces. Pewnie mało kto wie, że pająki w tym okresie potrafią wytworzyć do 100 km tej pajęczej sieci. Tego typu ciekawostek można się dowiedzieć na naszych warsztatach. Informacje o nadchodzących warsztatach i wydarzeniach można śledzić na naszym fanpage na Facebooku.
Sporo mówimy o spędzaniu czasu wśród natury. Co wnosi to w życie dziecka i w jego rozwój?
Przede wszystkim teraz dużo czasu spędzamy używając telefonu, tabletu czy przed ekranem telewizora. Mnie oczywiście też dotyczy ten problem, łapię się na tym, że siedzę z telefonem. Gdy czasu przed ekranem jest zbyt dużo, to dzieci izolują się od świata. Te urządzenia same w sobie nie są złe, niosą też za sobą pozytywne bodźce, ale jest też dużo zagrożeń wynikających z ich używania.
Spędzanie czasu bez telefonu czy tabletu zbliża do siebie członków rodziny?
Tak, bardzo. Jak gdzieś idziemy z mamą czy tatą to jest fajna zabawa, jest nacisk na to bycie razem, relacje i wspólną zabawę. Można razem czegoś szukać, dzielić się ze sobą doświadczeniami i spostrzeżeniami. Nawet zbieranie liści może być dobrą zabawą i zbliżać ludzi do siebie. Uczmy dzieci zachwycać się naturą. Kiedy dziecko powie: „Mamo, zobacz, jakie to jest piękne”, reagujmy, zachwyćmy się razem z tym dzieckiem. Wtedy wzajemnie siebie widzimy, co na pewno też zaowocuje w przyszłości, kiedy dzieci staną się nastolatkami.
W jaki sposób rodzice mogą spędzić czas z dziećmi, aby mniej było tego czasu spędzanego przed ekranem?
Nie warto wpadać w spiralę zakazów i na siłę zabierania tych telefonów, bo to również nie przyniesie pozytywnych efektów. Zaczęłabym od spaceru do lasu. Idziemy i możemy sobie wspólnie z dzieckiem wymyślić jakąś zabawę. Możemy wypatrywać ptaków, ale założenie jest takie, żeby to była zabawa, a nie spisywanie, że ja widziałam 10 sztuk, a ty 15, tylko forma poszukiwania. Te zabawy mogą się zmieniać w zależności od pory roku. Można zbierać jarzębinę i później wspólnie z niej coś stworzyć, grzyby, wypatrywać zwierząt czy nasłuchiwać różnych odgłosów. Zaciekawiajmy się tym. W lasach są też różne ścieżki edukacyjne, warto z nich korzystać.
Często zdarza mi się słyszeć, że rodzice są wobec siebie bardzo krytyczni, dużo od siebie wymagają i mają obawy, że nie są wystarczająco dobrymi rodzicami. Co byś im powiedziała?
Przede wszystkim, w pierwszej kolejności trzeba zadbać o siebie i swój dobrostan, aby móc zadbać o dziecko i pójść z nim na ten spacer. Bo jak ja będę sobie tak cały czas dowalać, że muszę iść teraz, bo to jest takie ważne, to pójdę zdenerwowana i zestresowana. Nic z tego nie wyjdzie. Jeśli dziś nie mam w sobie przestrzeni na inne spędzanie czasu, mogę włączyć dziecku bajki i nie krytykować się za to, zrobić to w zgodzie ze sobą, a na spacer pójść następnego dnia. Warto obserwować siebie i dostrzegać, na co dziś mogę poświęcić czas i uwagę, jakie mam tego dnia możliwości.
Organizujecie też spotkania dla kobiet. Na czym one polegają?
To spotkania oparte na formule kręgu. Jak sama nazwa wskazuje, w gronie kobiet siadamy w kręgu. Krąg to inaczej spotkanie, zatrzymanie się i zrobienie czegoś dla siebie. Ta przestrzeń jest zamknięta, bezpieczna, pełna, ale też intymna. To przede wszystkim czas dla każdej kobiety na to, aby przyjść, jeśli się na to zdecyduje, i pokazać siebie taką, jaka jest, bez żadnych masek, udawania i stanąć w szczerości. Spotkania są otwarte dla wszystkich, zwykle spotykamy się w gronie 5-6 kobiet.
Kręgi mają jakiś temat przewodni?
Spotykamy się raz w miesiącu na 2,5 godziny. Czasem krąg ma temat, który jest przeze mnie zaproponowany. Raz w roku tworzymy mapę marzeń i wtedy próbujemy spojrzeć na swoje pragnienia i marzenia oraz dostrzec to, co jest ukryte gdzieś w głębi nas. Staramy się poczuć, czego potrzeba nam więcej w naszym życiu, a z czym chciałybyśmy się pożegnać. Na koniec każdego kręgu jest też relaksacja, czasem też praca z ciałem. Spotkania są inspirowane moimi osobistymi przeżyciami i doświadczeniami. Dotykamy tego, co jest w nas żywe w danym momencie życia. w kręgu jest miejsce na podzielenie się tym, o czym nie masz odwagi porozmawiać z innymi ludźmi. W kręgu jest miejsce na podzielenie się tym, o czym nie mamy odwagi porozmawiać z innymi ludźmi.
Rozmawiała Agata Paszek
czerwona myszo, chyba w życiu nie miałaś do czynienia z tzw. "hejtem"...
Co tu sie dzieje.Kobieta opowiada o swojej pasji ,miłości
do natury a tu taki hejt. NIC Wam nie pasuje.Przyroda to nasze życie.Obcowanie z naturą to sama przyjemność. Co wy od tej kobiety chcecie.Zyje wg swoich zasad i bardzo dobrze.Pozdrawiam.
Powrót do natury to powrót do zdrowia (bez chemii w jedzeniu, powietrzu, kosmetykach itd.).
"Nie warto wpadać w spiralę zakazów i na siłę zabierania tych telefonów, bo to również nie przyniesie pozytywnych efektów" - nie wiem czy się śmiać, czy płakać... Pani pedagog, tak? To zostaw telefon i tablet młodemu człowiekowi. Pewnie sam je zostawi i pójdzie do lasu...
Niektórym trzeba robić tzw. hard detox, bo nic do nich nie dociera...
Przede wszystkim polecam zacząć czytać Biblię. Tam jest mapa, jak żyć i myśleć, aby mieć pokój w duszy.
Nowomowa i pustosłowie. A na codzien każdy biega po betonowych galeriach z ruchomymi schodami. Tam dopiero natura.
Nie kpijcie z ludzi! Pokażcie jak wracacie do tej natury? Jeden post mówiący o samochodach w parku, o qadach, motocyklach w lesie. Jeden post na temat ludzi latających po lasach ze spalinowymi dmuchawami, odgarniają liście ze ścieżek w lesie. Czekam, pokażcie!
Nie macie nic wspólnego z naturą, chcecie na niej tezepać kasiorę.
Bycie miłośnikiem przyrody to nie lewactwo :) Mam masę prawicowo-kościelno-patriotycznych znajomych, którzy rozumieją, że powrót do natury do jedyna szansa. Im młodsze dzieci uczymy szacunku tym lepiej to zaowocuje w przyszłości. Powodzenia!
Kiedys byli harcerze . W sunie dalej są , ale fundacja „bezsens „ powielanie utartych schematów . Wyciąganie pieniędzy na marne . Lewactwo to stan umysłu .
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu