Kulinarne lato po śląsku. Coś na ochłodę
Uff, jak gorąco! Lato daje nam popalić. Każdy więc myśli, czym ugasić pragnienie. Niekoniecznie muszą to być napoje znanych marek, w których czasami jest więcej chemii niż ożywczych, naturalnych składników. Poznajmy więc tradycyjne specjały na upalne dni. Pochodzą one ze znanej książki o śląskich kulinariach pt. „Pełny bonclok. Tradycje kulinarne w podmiejskich dzielnicach Jastrzębia-Zdroju”, autorstwa Anny Lerch-Wójcik.
Co zamiast energetycznych napojów?
Może trudno to sobie wyobrazić, ale kiedyś w upalne dni nie sięgano po napoje energetyczne i nie biegano do marketów, bo tych po prostu nie było. Jakoś jednak musiano sobie radzić. Anna Lerch-Wójcik, etnolog, pracująca na co dzień w Galerii Historii Miasta, spisała przepisy na różne śląskie potrawy, wśród nich są również i tradycyjnie wytwarzane napoje.
- Bezcennym źródłem były moje babcie pochodzące z Bzia i Jastrzębia-Górnego oraz inne gospodynie zamieszkujące tereny naszych, jastrzębskich sołectw. Kulinaria to również ważna część tradycji śląskiej - mówi Anna Lerch-Wójcik.
Efekt swojej pracy zawarła w książce pt. „Pełny bonclok. Tradycje kulinarne w podmiejskich dzielnicach Jastrzębia-Zdroju”. Jednak nie poprzestała tylko na tym i stworzyła stronę internetową poświeconą nie tylko przepisom, ale również obyczajom. To cenny zbiór dawnych i nieco już odchodzących w zapomnienie zwyczajów. Warto sięgnąć do tej skarbnicy wiedzy.
Co na ochłodę?
Współcześnie, głównie ze względu na brak czasu, coraz rzadziej Ślązacy zaprawiajom owoce w krauzach, czyli w słoikach. Kiedyś latem obowiązkowo przetwarzano owoce na marmelady (powidła ze śliwek), zofty (soki) czy kompoty, by przez cały rok można było korzystać z dobrodziejstw smakowych i zdrowotnych darów natury. W sezonie do obiadu na bieżąco szło warzić (gotować) kompoty z dostępnych owoców: pozimek (truskawek), cześni (czereśni), malin, wieprzków (agrestu), świyntojonek (porzeczek), jabłek,firzichów(brzoskwiń), bani (dyni) czy borówek (jagód) nazbieranych w lesie. Zawsze podawano je dobrze schłodzone.
Głównym daniem często były ziymioki z kiszkom (ziemniaki z kwaśnym mlekiem). Kiszka to kwaśne, zsiadłe mleko o zawiesistej konsystencji miękkiej galaretki, o charakterystycznym świeżym i kwaskowatym smaku. Dziś kiszke można zastąpić dobrze schłodzoną maślanką lub kefirem. Kiszke podawano dobrze schłodzoną, gdyż przechowywano ją w bonclokach (garnkach) w zimnych piwnicach albo w studniach, więc w upalne dni ten treściwy napój idealnie gasił pragnienie i dawał orzeźwienie.
Warto zajrzeć na stronę:bonclok.pl
Ziemioki i kiszka to jodlo na 102.W lato nima lepszego łobiadu.