Polacy nie gęsi…
Lapsusy językowe najczęściej przypisywane są komentatorom sportowym (szybkość przekazu) lub milicjantom. Tak, milicjantom właśnie z poprzedniej epoki, o czym legendy krążą do dziś, a i niejeden dowcip śmieszy. Popularny „Humor z zeszytów” to rubryka znana niegdyś z tygodnika PRZEKRÓJ, a obecnie np. z MAŁEGO GOŚCIA NIEDZIELNEGO. Ale… gdy wyostrzysz wzrok i słuch dostrzeżesz, że codzienność pełna jest wciąż takich humorystycznych potknięć, często niezamierzonych, dlatego śmiesznych jeszcze bardziej.
Ot, mieszkańców Krakowa rozbawia wciąż np. fakt, że Regionalna Stacja Krwiodawstwa w tym mieście znajduje się na ulicy… Rzeźniczej, a Izba Wytrzeźwień - nie mniej dowcipnie - na ulicy Rozrywki. Ze stosunkowo bliskiej Jastrzębiu przestrzeni miejskiej sąsiadów udało mi się wyłowić np. taką nazwę: LABORATORIUM TAŃCA. KNURÓW. Zestawienie, przyznacie Państwo, zaskakujące.
A menu jednej z restauracji skoczowskich proponuje stek z.. kalafiora. Nawet jeśli to danie wegetariańskie, to mnie ta nazwa nie przekonuje. Podobnie, jak nietrafiony był niegdysiejszy serek fromage. Jeśli wiemy, że po francusku fromage to ser, zatem kupujemy ser ser?!
Dzisiejsza policja też nie wolna jest od takich humorystycznych stwierdzeń w rodzaju: „na tylnym siedzeniu samochodu siedział mężczyzna z opuszczonymi do kolan spodniami i juwenaliami na wierzchu”. To przykład zacytowany na jednym z forów w mediach społecznościowym. Inny pochodzi z ostatniego czasu z jednego z tabloidów i brzmiał mniej więcej tak (cytuję z pamięci): dopalacze i twarde narkotyki to plaga, pod ich wpływem policjanci zatrzymują dziennie kilkunastu kierowców. Owa niejednoznaczność brzmi humorystycznie. I mam nadzieję, że to tylko niezręczność.
Kilka dni temu znajomy lekarz opowiadał mi, że obecnie 80% przychodzących do niego na badania okresowe czy na prawo jazdy młodych ludzi na prośbę: Proszę się tutaj podpisać, zadaje pytanie: Nazwiskiem? Żeby nie pozostawiać wątpliwości: każdy dokument, tekst autorski itp. podpisujemy nazwiskiem. A jeśli podpis będzie w pełnym brzmieniu identyfikacyjnym to również imieniem, pamiętając, że imię jest na pierwszym miejscu. Niektóre języki dysponują zasadą inną – najpierw nazwisko na drugim miejscu imię. Tak jest np. w języku węgierskim.
Więc żeby zbytnio nie przybliżać się do gęsi, o których w popularnym passusie poetyckim nadmieniał Mikołaj Rej starajmy się naszego języka nie zaśmiecać antywzorami czy zwykłym brakiem tzw. pomyślunku. Przez szacunek dla Mistrza z Nagłowic i jego troski o polszczyznę miejmy tę złotą myśl cały czas na względzie
Andrzej Ślakowski
"Napisałem "niegdyś" , co zdecydowanie ma oznaczać, że teraz już nie jest, a nie że nie czytam tego czasopisma "
Ja mam techniczne wyksztalcenie, zelazna logika to podstawa w moim zawodzie.
Humor z zeszytow nadal sie pojawia, choc nie co kwartal.
Nie napisal Pan w "Przektoju", niegdys tygodnika, tylko sformuowal zdanie tak, nie niby dawny popularny tygodnik zyskal nastepce w publikacji tej samej rubryki.
Stad moja teza. Zelazna logika. Jesli jest Pan polonista, powinien byc na poslugiwanie sie jezykiem uczulony. Panscy uczniowie czytaja i podpisuja potem umowy lub np. konstruuja pozew sadowy. Logika ma znaczenie.
Napisałem "niegdyś" , co zdecydowanie ma oznaczać, że teraz już nie jest, a nie że nie czytam tego czasopisma
"Nie wiem, skąd ta niesłusznie wyprowadzona teza"
Bo "Przekrój" od lat nie jest tygodnikiem.
Nigdzie nie napisałem, że nie czytam Przekroju.
Owszem. Czytam. No, może jednak bardziej - czytuję.
Czytuję też Małego Gościa i wiele innych czasopism.
Nie wiem, skąd ta niesłusznie wyprowadzona teza, że zaprzestałem czytać jeden tytuł na rzecz innego.
Doszukiwanie się wszędzie jakichś światopoglądowych podtekstów jest istotnie wkładaniem kija w mrowisko lub poszukiwaniem dziury w całym. Pozdrawiam.
A ja znowu wloze kij w mrowisko.
Co takiego sie stalo, ze przestal Pan czytywac "Przekroj" a zainteresowal sie "Malym Gosciem Niedzielnym"?
Z mojego punktu widzenia, to wyglada jak rodzaj swiatopogladowego samobojstwa. Kompletne odpuszczenie ciekawosci co sie w swiecie dzieje na rzecz prawd objawionych.
Odwiedzal Pan piekne miejsca i szukal siebie w nich.
Podam Panu taki przyklad. Meczet w historycznym miescie Masouleh w Iranie. Byl luty, wiec wieczorem ciemno i zimno, zwlaszcza w gorych. Otwarty, kobieta tego dnia odpowiedzialna za obiekt robi na drutach i rozmawia z corka o zyciowych trudnosciach.
Spytalem, czy moge sobie posiedziec i zrobic jakies zdjecia. Nie ma problemu. Jedna sciane zajmowala biblioteka z niejednym starym woluminem.
Ludzie po prostu zyja, dbaja o swoja spuscizne i dorobek. Modla sie do tego samego Boga, choc nie sa chrzescijanami.
Cieszę się, że wskazuj Państwo na denerwujące Was zjawisko nadmiernego zaśmiecania polskiego języka zapożyczeniami (często nieuzasadnionymi) z języków obcych.
Ja chciałem tylko pokazać, jak działając na polu języka rodzimego popełniamy błędy czy niezręczności językowe.
Tlumaczenia w TV sa okropne.
Mosty wisza na kablach (wisza na linach), we wrakach statkow szkodliwy jest plyn PCB (PCB to plytka drukowana z elektronika), helikopter wyposazony jest w dwa turbodoladowane silniki (silniki turbowalowe), przyklady z kilku ostatnich dni.
"to rubryka znana niegdyś z tygodnika PRZEKRÓJ, a obecnie np. z MAŁEGO GOŚCIA NIEDZIELNEGO"
Tak ewoluuje swiatopoglad, z ciekawosci swiata w kierunku nieciekawosci. Przekroj nadal mozna czytac, warto.
A telewizja czy radio? Przykład - na siłę wpychany angielski: tenis, turniej WTA - wszędzie napisy "WTA", a ci uparcie "dabjiutiej". Boks - bokser XY zdobył pas WBO, WBA, IBF i znowu zangielszczenia. Ba, nawet nazwiska słowiańskie (rosyjskie, ukraińskie, białoruskie i inne) odczytują po angielsku...