Chleba i igrzysk, czyli wybory tuż-tuż [FELIETON]
„Chleba i igrzysk” - ten okrzyk rzymskiego pospólstwa bywa przywoływany w kontekście współczesnych kampanii wyborczych. Politycy, chcąc zapewnić sobie przychylność rządzonych, bardzo chętnie organizowali rozrywki i zaspokajali potrzeby materialne ludzi. Celem było niczym niezmącone sprawowanie władzy.
Wybory do sejmu i senatu w naszym kraju są coraz bliżej. Wszystkie karty zostały odkryte i znamy kandydatów poszczególnych partii – komitetów wyborczych. Pytaniem jest, czy kampania będzie wypełniona merytoryczną debatą, czy raczej hasłami propagandowymi. Co tak naprawdę interesuje ludzi? Rzeczowe argumenty czy walka na hasła? A może kampania to czas walki umiejętnie ukutych sloganów, obrzucania się błotem i brylowania w mediach społecznościowych? To wszystko, dla zachęty, okraszone niezliczonymi obietnicami wyborczymi. Czy tyle wystarczy?
Pytanie, co interesuje ludzi, nabiera szczególnego znaczenia w kampanii wyborczej. Wszak zabieganie o ich głosy jest podstawowym celem każdego kandydata. Nawet jeśli nie na siebie, to przynajmniej na listę. Prezentowane są programy wyborcze, słychać opowieści o tym, jak ma wyglądać Polska, w jaki sposób ma być rządzona. Informacje na ten temat zapełniają łamy tradycyjnej prasy i portali internetowych. Co jednak tak naprawdę interesuje ludzi, dajmy na to mieszkańców Jastrzębia?
Ostatnio niemałe poruszenie wzbudziła informacja, że mieszkańcy z ulicy Poznańskiej i Opolskiej chcą, aby na ich osiedlu działał nowy sklep spożywczy. Podobnie było z newsem o braku połączenia autobusowego osiedla z centrum miasta. Ktoś może powiedzieć, że to banał. Jednak dyskusja pod właśnie tymi tekstami momentami była naprawdę gorąca. Trudno dziwić się jastrzębianom, że najbardziej interesowało ich to, co bliskie, co ma wpływ na ich życie.
Duże emocje budzą tak zwane „jedynki”, czyli nazwiska czołowych pretendentów do sejmu. Dobrze, jeśli nie są to „spadochroniarze”, którzy niewiele mają wspólnego ze swoim okręgiem wyborczym. A ogólnopolskie kłótnie i swady partyjne są przenoszone na płaszczyznę lokalną. Zresztą liderzy poszczególnych partii zwykle przypominają sobie wtedy, że obywatele mieszkają nie tylko w Warszawie i dużych miastach.
Wracając więc do prozy życia, mieszkańcy domagają się: remontu chodnika, zamontowania sygnalizacji świetlnej, lepszych warunków kształcenia swoich dzieci, dostępności do opieki zdrowotnej w przychodniach, ale też szpitalach, jak w naszym - Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju.
Czy politycy zadają sobie trud, aby wytłumaczyć ludziom, że wybory do parlamentu to nie jest walka o to, kto bardziej zmiesza z błotem swojego kontrkandydata, czy zgarnie takie, a nie inne stanowisko ministerialne lub obsadzi swoimi znajomymi intratne stanowisko w spółce skarbu państwa? To przecież tam, w Warszawie zapadają decyzje, które rzutują, na przykład na kondycję finansową samorządów. Mówiąc najprościej, to ile pieniędzy zostaje w budżecie gminy, przekłada się na liczbę wyremontowanych chodników, zmodernizowanych szkół i przedszkoli, czy powstanie miejsc do rekreacji i wypoczynku. To również od rządzących zależy, czy i jak długo czekamy w kolejce do lekarza-specjalisty lub marzniemy przed budynkiem przychodni zdrowia, czekając na jej otwarcie. Ta zależność wynika z systemu, sposobu jego funkcjonowania i finansowania. I tak można by wymieniać, i wymieniać.
O tym, czy kampania wyborcza do parlamentu ma wymiar merytoryczny, czy propagandowy decydują wyborcy. Politycy jako doświadczeni gracze, wiedzą doskonale, co się „sprzedaje” i co działa na ludzi. Stąd już tylko krok od pełnowymiarowej propagandy, żeby nie powiedzieć... manipulacji. Ważne, aby dobrać się do przysłowiowego słoika z miodem, jakim jest władza. W drodze do tego celu można obiecywać wszystko, nawet gruszki na wierzbie. Czy w tym kontekście trafna okaże się myśl mistrza Jana Kochanowskiego: „Polak mądry po szkodzie; Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie; Nową przypowieść Polak sobie kupi; Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”?
Zatrudnię seniorów po 60 roku życia najchętniej elektorat PO do pracy na dachach przy fotowoltalice praca lekka nie uciążliwa .Udar ,zawał ,cukrzyca ,miażdżyca nie stanowi problemu .Pokażmy PiS-owi ze można pracować do 80 lat .
Nie wystarczy posiadać garnitur aby zostać p.osłem trzeba być jeszcze świnią.
TYLKO JOW _y uratują Polskę i Polaków.
Gdyby wybory miały coś zmienić to by ich zabronili.
Aby nie było osłów przy władzy najpierw nie może być baranów przy urnach... - a większość ludzi nie wie kto, co, z kim i dlaczego. I nie chce wiedzieć... Micha w miarę pełna i kanały tv działają, więc "no problem".
Dlatego losiadacze mediów (poprzez pacynki polityczne i cwelebrycki) mogą robić to co robią. Rozjręcają emocje. Meritum jest na dalszym planie...
Nie ma partii idealnej. Najwięcej logicznych pomysłów i brak probrukselskich pomysłów ma Konfa. I tyle.
Poprawka: "WyborCy decydują"...
Że co proszę? Wybory decydują o charakterze kampanii wyborczej???
Czy to ma znaczyć, że wyborcy mają wpływ na brednie opowiadane przez Kaczyńskiego, Morawieckiego i im podobnych oszołomów także po drugiej stronie politycznej sceny?
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu