Jastrzębski Węgiel wygrywa ze Skrą Bełchatów
Lepszego rozpoczęcia sezonu nie można było sobie wyobrazić. Jastrzębski Węgiel podejmował u siebie Skrę Bełchatów. Mecz był wyrównany i oba zespoły walczyły ambitnie o każdy punkt. Ostatecznie to drużyna z Jastrzębia zapewniła sobie zwycięstwo 3:1.
W jastrzębskim zespole mocne wejście zaliczyły dwie największe „armaty” Jastrzębskiego Węgla w ofensywie, czyli Salvador Hidalgo Oliva oraz Maciej Muzaj (5:2). Po stronie gości z Bełchatowa tradycyjnie już w ataku „karty rozdawali” Mariusz Wlazły oraz Srećko Lisinac. Po asie serwisowym Damiana Borucha wynik brzmiał 10:6 dla JW. To skłoniło trenera Roberto Piazzę do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie. Po błędzie Wlazłego w ataku nasza drużyna prowadziła 12:7. Wkrótce potem rywale doszli nasz zespół na różnicę dwóch „oczek” (13:11), ale ich serię przerwał skuteczną akcją Grzegorz Kosok. Kiedy za moment swoje dołożył też Boruch (potężny ”gwóźdź”), ponownie mogliśmy wziąć głębszy oddech (15:11). Przy stanie 17:13 dla Pomarańczowych na placu gry pojawił się Nikolay Penczev, który zmienił Bartosza Bednorza. W następnej akcji Lukas Kampa zaserwował asa, po którym na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 18:13 dla gospodarzy. Efektywna akcja autorstwa Muzaja dała naszej ekipie pierwsze piłki setowe przy stanie 24:20. Pierwszą partię na korzyść Pomarańczowych zamknął atak Rodrigo Quirogi (25:21).
W drugiego seta lepiej weszli bełchatowianie, których napędzały skuteczne akcje Milada Ebadipoura oraz Wlazłego. W ekipie gospodarzy poprawnie funkcjonowała obrona i kontratak wieńczony głównie przez Muzaja (6:7). Jastrzębski Węgiel cały czas jednak musiał gonić wynik. Przewaga wicemistrzów Polski była minimalna, ale jednak. Serwis Ebadipoura naruszył nieco nasze przyjęcie (11:14), ale wówczas z dobrej strony pokazał się Quiroga (atak i serwis), a do tego „włączyliśmy” blok (12:13). W kolejnym fragmencie partii goście znów odskoczyli punktowo. Przy stanie 16:13 dla PGE Skry Mark Lebedew po raz pierwszy w meczu wziął przerwę na żądanie, bo gra "Jastrzębskiego" zaczęła nieco szwankować. Za chwilę do tego manewru uciekł się trener Piazza (16:19). Później zdarzyło się coś rzadko spotykanego. W pole serwisowej JW powędrował Oliva i…zaserwował cztery asy z rzędu (21:19)! Czas na żądanie trenera Piazzy, a po nim Oliva dokłada piątego asa! Kiedy Kubańczyk po raz szósty minął linię serwisową cała hala zaczęła skandować jego nazwisko, ale tym razem po jego serwie gości utrzymali piłkę w boisku. Wydawało się, że po czymś takim Pomarańczowi są już nie do zatrzymania. A jednak! Od stanu 23:30 bełchatowianie zdobyli pięć „oczek” z rzędu i wygrali partię 25:23. Szkoda. Wielka szkoda.
Po niezwykle emocjonującej, ale niestety przegranej końcówce drugiej partii, jastrzębska drużyna pozytywnie rozpoczęła trzecią część meczu. Skuteczne ataki Olivy dały nam prowadzenie 3:1. Później technicznym zagraniem popisał się Quiroga (5:3). Pomimo tego, że rywal mocno naciskali (Ebadipour), JW cały czas utrzymywał nieznaczną przewagę (8:7). Udany blok Lukasa Kampy na Bednorzu zwiększył prowadzenie JW do dwóch punktów (10:8). Dobry, mocny serwis autorstwa Olivy sprawił, że dystans punktowy na rzecz Pomarańczowych wynosił już trzy punkty (12:9). W środkowej części tego seta „obudził się” Muzaj (blok na Wlazłym i 16:13). Świetną zmianę dał też Wojciech Sobala, który zastąpił Borucha (17:14). Inny ze środkowych, Grzegorz Kosok, nie chciał być gorszy od kolegi i za moment popisał się znakomitym blokiem na Srecko Lisinacu (18:14). Po czasie wziętym przez szkoleniowca Skry goście zdobyli punkt. Pomarańczowi cały czas kontrolowali wynik (20:16). Potem jednak zamiast uciekać się do prostych środków, zaczęli szukać koronkowych rozwiązań (22:20). Przy serwisie Szymona Romacia Skra wyrównała stan seta po 22. Siatkarską wojnę nerwów przy wielkim udziale znakomitego w obronie Jakuba Popiwczaka i skuteczności Quirogi wygrali Pomarańczowi (27:25).
W czwartej partii nie mająca nic do stracenia Skra ruszyła mocno z kopyta. Na szczęście jastrzębska ekipa dotrzymała kroku bełchatowianom i podjęła z nimi walkę cios za cios. Wkrótce potem zarysowała się lekka przewaga Pomarańczowych, a po błędzie własnym Skry wynik brzmiał 10:7. Zaraz potem Kampa rozegrał znakomitą kontrę z Olivą i JW miał już cztery punkty w zapasie (11:7). Błąd dotknięcia siatki przez Patryka Czarnowskiego skutkował rezultatem 13:9, a zaraz potem pojedynczym blokiem błysnął Kosok. Wynik 16:11 skłonił trenera Piazzę do wzięcia kolejnej w meczu przerwy na żądanie. Po pauzie Bednorz skończył atak. Jastrzębski Węgiel nadal pozostawał w natarciu (18:14). As serwisowy Muzaja był jednoznaczny z wynikiem 23:18. Ekipa trenera Marka Lebedewa dowiozła wygraną w secie do końca i po akcji Olivy zakończyła czwartą partię i cały mecz w stosunku 3:1!
MVP: Salvador Hidalgo Oliva.
Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:21, 23:25, 27:25, 25:20)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kosok, Boruch, Quiroga, Kampa, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Sobala, De Rocco
PGE Skra Bełchatów: Lisinac, Wlazły, Bednorz, Czarnowski, Ebadipour, Łomacz, Piechocki (libero) oraz Penczev, Romać, Kłos, Janusz
Brawo chłopaki. Tak trzymać