Jastrzębski Węgiel ulega drużynie z Gdańska
W meczu 5. kolejki PlusLigi Pomarańczowi ulegli przed własną publicznością Treflowi Gdański 2:3. To był zacięty mecz, ale rywal był lepszy.
Środowy mecz rozpoczął się od udanego kontrataku w wykonaniu Macieja Muzaja. Akcja blok-aut autorstwa Salvadora Hidalgo Olivy dała naszej drużynie prowadzenie 3:1. Później jednak naszej ekipie przytrafił się przestój, który skutkował rezultatem 8:4 dla Trefla Gdańsk. Przerwa na żądanie trenera Marka Lebedewa przerwała serię gości. W szeregach gdańskiego zespołu nadal świetnie funkcjonował blok. W tym fragmencie seta bardzo dobrze prezentował się przyjmujący Trefla Artur Szalpuk. Mieliśmy też spory kłopot ze skończeniem swojej pierwszej akcji. Wynik 5:11 oznaczał kolejną przerwę na żądanie naszego szkoleniowca. Wejście Olivy w pole serwisowe pozwoliło naszej ekipie nieco podgonić wynik. Kubańczyk wprawdzie nie serwował asów, ale zagrywał na tyle mocno, że naruszył przyjęcie gości i umożliwił tym samym swoim kolegom grę z kontry. Blok Lukasa Kampy na Szalpuku był równoznaczny z rezultatem 14:16. Jastrzębskie nadzieje na wyrównanie stanu seta szybko prysły. Rywale znów włączyli wyższy bieg i po chwili mili już pięć punktów w zapasie (20:15). Pomarańczowi nadal nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na przeciwników, a przy tym popełniali mnóstwo błędów. W ostatniej akcji seta Muzaj zaserwował w siatkę (20:25).
Drugi set rozpoczął się dla Pomarańczowych jak marzenie. Skuteczne akcje Olivy wyprowadziły zespół na prowadzenie 4:0. Czas dla trenera Andrei Anastasiego sprawił, że jego drużyna uspokoiła grę i wkrótce potem wyrównała stan seta po 5. Kolejna część tej partii znów zaczęła przypominać pierwszy set. Gdańszczanie narzucili swoje tempo gry, którego nasza ekipa nie była w stanie wytrzymać (10:13). Na szczęście mieliśmy w swoich szeregach dobrze dysponowanego Muzaja, który nie mylił się w ataku, a do tego dołożył asa (13:13). Przy stanie 14:16 dla gości na placu gry pojawił się Jason De Rocco, który zmienił Olivę. Gra naszego zespołu nadal się nie układała. Przy stanie 14:17 Mark Lebedew wziął kolejny czas. Na próżno. Wciąż były kłopot z przyjęciem zagrywek Damiana Schulza. Z tarapatów zespół wyciągnął efektywnie grający Muzaj oraz sprytnie serwujący Grzegorz Kosok. Po autowym ataku Schulza jastrzębianie wyrównali stan seta po 18. Po przerwie na żądanie trenera gości Schulz nadział się na potrójny blok JSW i został zmieniony przez Bradleya Guntera (19:18). Kolejny punktowy blok (tym razem na Mateuszu Mice) był jednoznaczny z wynikiem 22:21. Takiej okazji Pomarańczowi nie wypuścili już z rąk i zwyciężyliśmy w secie do 23.
Po 10-minutowej przerwie lepiej do gry wsiedli gospodarze (3:0). Goście szybko się jednak otrząsnęli i niebawem na tablicy wyświetlił się rezultat 4:3 dla nich. Kiedy w kolejnej akcji blokujący Trefla sprytnie schowali ręce atakującemu Jasonowi De Rocco, trenerowi Pomarańczowych nie pozostało nic, jak tylko zareagować przerwą na żądanie. Przy stanie 3:6 Kanadyjczyka zmienił Marcin Ernastowicz. Nasza gra nadal wyglądała źle. Kłopoty w przyjęciu, niedokładne rozegranie i niepewny atak. To wszystko złożyło się na wynik 10:4 dla Trefla. Wprawdzie chwilę potem dwukrotnie zadziałał jastrzębski blok, ale ich efekt był krótkotrwały. Rywale znów się rozpędzili i wkrótce prowadzili 14:7! Formą imponowali Szalpuk oraz Nowakowski. Po asie serwisowym Wojciecha Grzyba wynik brzmiał 18:12 dla Trefla. Jastrzębski Węgiel żaden sposób nie potrafiliśmy wyrządzić krzywdy gościom w tym elemencie. Dopiero kiedy w polu serwisowym pojawił się Wojciech Sobala, gdańszczanie nie utrzymali piłki w boisku (16:19). Zaraz potem trener Anastasi wziął czas, bo po akcji Muzaja różnica punktowa na korzyść Trefla wynosiła już tylko dwa „oczka” (17:19). Intuicja go nie zawiodła. Pauza wybiła z dobrego rytmu JW (22:18). Później Pomarańczowi raz jeszcze zerwali się do odrabiana strat (świetny na zagrywce De Rocco, 21:22), ale ostatecznie górą byli siatkarze z Gdańska (22:25).
Na czwartego seta do składu JW powrócił Oliva (za De Rocco). Nakręceni świetną grą gdańszczanie pewnie weszli także i w tę część meczu (3:1). Nasza ekipa nadal strasznie się męczyła. Wynik 9:6 dla Trefla skłonił Marka Lebedewa do wzięcia przerwy na żądanie. Po pauzie Kosok pewnie skończył atak. Chociaż Jakub Popiwczak szalał w obronie, długo nie byliśmy w stanie zatrzymać rozpędzonych przeciwników. Dopiero od stanu 15:11 coś drgnęło w naszej grze. Wyrównaliśmy stan seta po 15, a następnie po akcji Kampy z Kosokiem wyszliśmy na prowadzenie 17:16. Później było jeszcze lepiej. Znakomity w ofensywie Muzaj dołożył jeszcze swoje zagrywką i w obronie (20:16). Gdańszczanie przetrwali tę nawałnicę i ze stanu 17:21 wyszli na prowadzenie 22:21! To nie był koniec szalonego seta. Goście mieli dwa meczbole, ale ich nie wykorzystali. Po drodze była jeszcze czerwona kartka dla Andrei Anastasiego za opóźnianie gry. Ale najważniejsze, że ostatecznie nasza drużyna wykorzystała trzeciego ze swoich setboli i doprowadziła do tie-break’a (29:27)!
Tie-break był popisem gry obu zespołów, zwłaszcza w obronie. Nasi przeciwnicy prowadzili już 7:5, ale zdołaliśmy wyrównać stan seta po 7. Zespoły zmieniły się stronami przy minimalnym prowadzeniu gdańskiej ekipy. Po zmianie stron nadal w natarciu byli nasi oponenci (10:8, 11:9, 12:10). Kiedy rywale zatrzymali na siatce najlepszego na placu gry Muzaja, nasze szanse na wygranie meczu mocno stopniało (10:13). Po przerwie na żądanie gdańszczanie zyskali meczbole. I za sprawą Szalpuka wykorzystali od razu pierwszy z nich, wygrywając całe spotkanie 3:2.
MVP: Artur Szalpuk.
Jastrzębski Węgiel – Trefl Gdańsk 2:3 (20:25, 25:23, 22:25, 29:27, 10:15)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kosok, Quiroga, Kampa, Sobala, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Strzeżek, Lushtaku, De Rocco, Ernastowicz.
Trefl Gdańsk: Nowakowski, Grzyb, Sanders, Schulz, Szalpuk, Mika, Olenderek (libero) oraz Gunter, Niemiec, Jakubiszak.
Siatkarze jastrzębskiego węgla mogli by sporo się nauczyć od Mistrza polski IVET Borynia.
Mistrzem polski był i jest IVET Borynia, A Jastrzębski Węgiel to..... taka sobie drużyna jak kazda inna w polsce tylko ze sponsorem który daje sporo kasy nic poza tym.
Sadkówka na wysokim, wręcz ekstra poziomie była w Jastrzębiu-Szeroka. Teraz to zwykłe mecze przesiąknięte spasłymi prezesami i bankietami po meczu.
Pikniki nic nie piszą.