Jastrzębski Węgiel przegrywa z Rzeszowem
W meczu 6. kolejki PlusLigi Assecor Resovia Rzeszów wygrała w Jastrzębiu-Zdroju z Pomarańczowymi 3:2.
Pierwszy punkt w sobotnim meczu zdobył Jastrzębski Węgiel po ataku Wojciecha Sobali. Kolejny udany atak, tym razem w wykonaniu Macieja Muzaja, skutkował wynikiem 2:1 dla JW. Później jednak JW zaczął popełniać błędy w ofensywie (Salvador Hidalgo Oliva, Muzaj) i to rywale wyszli na prowadzenie 4:2. Rzeszowianie cały czas byli z przodu, ale na nasze szczęście często mylili się w zagrywce. Tylko dzięki temu jastrzębianie utrzymywali z nimi kontakt punktowy. Błąd nieczystego odbicia Aleksandra Śliwki, a następnie udana konta Olivy pozwoliły drużynie gospodarzy odzyskać prowadzenie (10:9). Dwa punktowe bloki na Rodrigo Quirodze, a później proste błędy ekipy Pomarańczowych ponowie dały przewagę drużynie z Podkarpacia (15:12). W krótkim czasie nasz szkoleniowiec JW dwukrotnie wziął przerwę na żądanie (13:18), ale niewiele ona pomogła. Jastrzębie nadal grało nie najlepiej, a po stronie gości błyszczał Francuz Thibault Rossard. Sytuacja trochę odmieniła się, kiedy na placu gry pojawił się Damian Boruch. Przy jego zagrywce gospodarze odrobili nieco strat (17:21). Tym razem to Roberto Serniotti poprosił o czas. W kolejnym fragmencie seta dzięki zagrywkom Olivy zmniejszył się dystans do rzeszowian do dwóch „oczek” (21:23). Przeciwnicy zyskali setbole przy stanie 24:21. Dwa razy JW zdołał się wybronić, ale w ostatniej akcji seta Dardan Lushtaku przestrzelił w polu serwisowym (23:25).
Drugą partię Pomarańczowi rozpoczęli z Boruchem i Jasonem De Rocco w składzie. Rzeszowianie od razu narzucili mocne tempo gry (0:2), ale gospodarze szybko wyrównali stan seta (4:4). Skuteczny blok Grzegorza Kosoka na Jakubie Jaroszu pozwolił JW zyskać minimalną przewagę (6:5). W ich szeregach w dalszym ciągu brylował efektywny w ofensywie Rossard. Od stanu 7:7 znów przydarzył się im przestój, a duża w tym „zasługa” kąśliwie serwującego Bartłomieja Lemańskiego (7:11). Pomarańczowi błyskawicznie się otrząsnęli (10:11), ale już za moment gracze Asseco Resovii mogli złapać głębszy oddech (10:13). As serwisowy najlepszego na placu gry Rossarda skutkował wynikiem 16:11. Przy stanie 18:12 Macieja Muzaja zastąpił Patryk Strzeżek. Chwilę potem Lukasa Kampę zluzował Lushtaku, bo rezultat na niekorzyść JW brzmiał 19:13. Fatalny set w wykonaniu jastrzębskiej drużyny zakończył się, kiedy piłka po zagrywce Jakuba Turskiego ugrzęzła w siatce (18:25).
Na trzecią partię Pomarańczowi wyszli żelaznym składem, czyli tą samą szóstką, którą rozpoczęli spotkanie. Jedynym wyjątkiem była obecność Damiana Borucha na środku. Początek tej części meczu miał wyrównany przebieg (5:5). W kolejnej części seta na czoło znów wysforowali się gości (8:10). Przy stanie 11:8 Mark Lebedew zareagował przerwą na żądanie. Trzypunktową przewagę gości zniwelowana została przy zagrywce Olivy (od 9:12 do 12:12). Później znowu ton grze nadawali podopieczni trenera Roberto Serniottiego (16:14). Czujna gra na siatce pozwoliła Jastrzębskiemu Węglowi wyrównać wynik w partii, a następnie wyjść na prowadzenie (17:16). Po stronie gospodarzy mądrością w grze wykazywał się doświadczony Kosok (18:17). As serwisowy Olivy zwiększył przewagę do dwóch „oczek” (21:19). Za moment było jeszcze lepiej, bo Kubańczyk posłał na stronę gości kolejną punktową zagrywkę (22:19). Skuteczna kontra zwieńczona przez Muzaja dała naszej ekipie pierwsze piłki setowe w tej partii (24:20). W ostatniej akcji trzeciego seta Quiroga wybił piłkę po rękach blokujących resoviaków (25:21).
Wygrany przez jastrzębski zespół set wyraźnie dodał Pomarańczowym energii (4:1). Oliva i Muzaj odzyskali skuteczność w ofensywie (6:3). Rywale zaś zaczęli popełniać błędy (7:3). Obie ekipy ryzykowały w polu serwisowym, ale notowały przy tym pomyłki, jak Rossard, a zaraz po nim Kampa (11:8). W czwartym secie drużyna JW wyraźnie odzyskała wigor. To była wreszcie gra Pomarańczowych - pełna pasji i skuteczna (14:8). Wprawdzie goście próbowali naciskać przy serwisie Jakuba Jarosza (14:11), ale ochotę do gry odbierał im Muzaj (15:11). As serwisowy atakującego JW był równoznaczny z rezultatem 17:12. W kolejnej części tej partii SW stracił bezpieczną przewagę (od 21:14 do 21:18), ale na szczęście „na posterunku” był Quirogę oraz Muzaja, dzięki którym gospodarze doprowadzili do setboli w tej partii (24:19). Ostatnie słowo należało do Kosoka, który skończył atak z piłki przechodzącej (25:19).
Decydującą część meczu rozpoczął udanym atakiem z szóstej strefy Oliva. Po błędach Pomarańczowych goście wyszli na prowadzenie 2:4. As serwisowy Marcina Możdżonka oznaczał rezultat 6:3. W kolejnej akcji rywale zablokowali Olivę, a to było równoznaczne z przerwą na żądanie Marka Lebedewa (3:7). Po pauzie Oliva wreszcie przerwał serię rzeszowian. Zespoły zmieniły się stronami przy prowadzeniu ekipy z Podkarpacia 8:4. Chwilę później szkoleniowiec JW po raz kolejny poprosił o czas, bo nasi przeciwnicy znów postawili skuteczny blok. Nadal JW miał ogromny kłopot z normalnym przyjęciem zagrywki w tej partii. Zniwelowanie pięciopunktowej straty okazało się niemożliwe. Seta i całe spotkanie zakończył Rossard.
MVP: Jakub Jarosz.
Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (23:25, 18:25, 25:21, 25:19, 8:15)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kosok, Quiroga, Kampa, Sobala, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Boruch, Ernastowicz, De Rocco, Lushtaku, Turski,
Asseco Resovia Rzeszów: Lemański, Tichacek, Jarosz, Rossard, Śliwka, Możdżonek, Rusek (libero) oraz Masłowski (libero), Kędzierski, Krastins
Siatkarze jastrzębskiego węgla mogli by sporo się nauczyć od Mistrza polski IVET Borynia.
Mistrzem polski był i jest IVET Borynia, A Jastrzębski Węgiel to..... taka sobie drużyna jak każda inna w Polsce tylko ze sponsorem który daje sporo kasy nic poza tym.
Sadkówka na wysokim, wręcz ekstra poziomie była w Jastrzębiu-Szeroka. Teraz to zwykłe mecze przesiąknięte spasłymi prezesami i bankietami po meczu.
Na co tyle milionów idzie żeby wygrywać z Zawierciem.