GKS Tychy pokonuje JKH GKS Jastrzębie 4:2
Nie udało się hokeistom JKH GKS Jastrzębie przerwać trwającego od niemal pięciu lat impasu w wyjazdowych starciach z GKS Tychy. W niedzielny wieczór w meczu na szczycie Polskiej Hokej Ligi podopieczni Roberta Kalabera po raz czwarty w tym sezonie musieli uznać wyższość mistrzów Polski.
Pierwsza tercja niedzielnych derbów na szczycie była bardzo równa. Niestety dla jastrzębian, mimo udanego początku z naszej strony to gospodarze wykazali się lepszą skutecznością. Wynik otworzył wprawdzie już w 5. minucie Radosław Nalewajka wykorzystując udaną centrę spod bandy Dominika Pasia, ale potem Ondreja Raszkę dwukrotnie pokonał Michael Cichy. Snajper mistrzów Polski w 10. i 16. minucie zdołał umieścić gumę w siatce, najpierw po dobrym podaniu Christiana Mroczkowskiego, a następnie dobijając z bliska uderzenie Bartosza Ciury. Na finiszu premierowej odsłony nasz zespół stworzył sobie trzy dogodne sytuacje do wyrównania, jednak John Murray zdołał zatrzymać strzały Dominika Pasia, Martina Kasperlika i Mikko Virtanena.
Druga partia upłynęła pod znakiem wymiany ciosów z obu stron, z której jednak obronną ręką wychodzili obaj bramkarza, którzy w tej części spotkania byli głównymi bohaterami zawodów. Przy tak znakomitej postawie golkiperów o jedynym trafieniu w drugiej odsłonie zadecydował błąd gospodarzy, którzy nie zachowali należytej uwagi tuż po tym, jak nie zdołali wykorzystać dwuminutowej przewagi przy karze dla Kamila Wałęgi. Gdy młody napastnik JKH GKS wrócił na taflę, rywale popełnili fatalny błąd w ofensywie, w rezultacie którego krążek przejął Martin Kasperlik. Czeski snajper w swoim stylu błyskawicznie przedostał się pod bramkę "Murarza" i pewnie wyrównał stan rywalizacji. W efekcie po dwóch tercjach na tablicy wyników mieliśmy remis 2:2.
O kolejnym zwycięstwie GKS Tychy nad jastrzębskim zespołem zadecydowała trzecia partia, w której Ondrej Raszka skapitulował dwukrotnie. Choć w tej partii jastrzębianie mieli więcej z gry, to ponownie to gospodarze odznaczyli się lepszą skutecznością pod bramką rywala. W 53. minucie prowadzenie dla podopiecznych Andrieja Gusowa odzyskał Filip Komorski, wykorzystując długie oblężenie naszej bramki przy karze dla Dominika Pasia. Po trzecim golu dla przeciwników ekipa z Jastora postawiła wszystko na jedną kartę. Niestety, w bramce Tychów wciąż świetnie spisywał się Murray, zaś "kropkę nad i" w tym spotkaniu po jednej z kontr postawił Aleksiej Jefimienko, któremu jastrzębscy obrońcy w żaden sposób nie potrafili odebrać krążka...
Trzy punkty pozostały na Stadionie Zimowym, a przewaga Tychów nad Jastrzębiem wzrosła do sześciu oczek. Teraz przed ekipą trenera Roberta Kalabera pierwszy z finałowych meczów o Puchar Wyszehradzki z HK Nitra. Spotkanie na Słowacji odbędzie się w środę.
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 4:2 (2:1, 0:1, 2:0)
0:1 R. Nalewajka (Paś, Michałowski) 05:12
1:1 Cichy (Mroczkowski, Kotlorz) 10:19
2:1 Cichy (Ciura, Szczechura) 16:09
2:2 Kasperlik 37:06
3:2 Komorski (Mroczkowski, Cichy) 52:24, 5/4
4:2 Jefimienko (Kotlorz) 57:18
GKS Tychy: Murray - Jeronow, Novajovsky, Jefimienko, Komorski, Klimienko - Kotlorz, Tuhkanen, Jeziorski, Galant, Witecki - Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Cichy, Szczechura - Gościński, Bizacki, Bagiński, Rzeszutko, Kogut.
JKH GKS Jastrzębie: Raszka - Matusik, Górny, Urbanowicz, Wałęga, Sawicki - Jabornik, Auvinen, Kasperlik, Virtanen, Iossafov - Jass, Radzieńciak, Jarosz, Paś, R. Nalewajka - Gimiński, Michałowski, Ł. Nalewajka, Kulas, Pelaczyk.
Strzały: 30 - 30 / Kary: 20 - 8 / Widzów: 2 000.
Sędziowali: Przemysław Kępa, Włodzimierz Marczuk (główni) oraz Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa.