50-lecie judo w Jastrzębiu-Zdroju. Wspominano Beatę Maksymow
50 lat temu powstała sekcja judo przy Górniczym Klubie Sportowym Jastrzębie. Klub wychował wiele zawodniczek i zawodników, którzy osiągali znaczące wyniki sportowe na arenie krajowej i międzynarodowej z najbardziej utytułowaną Beatą Maksymow. W poniedziałek w kinie „Centrum” uroczyście obchodzono ten piękny jubileusz. Odbyła się także promocja książki Grzegorza „Syki” Sypniewskiego pt. „Legenda zrodzona w bólu”, której bohaterką jest najbardziej znana judoczka jastrzębska.
Spotkanie z okazji okrągłego jubileuszu judo w Jastrzębiu-Zdroju odbyło się w gościnnych progach kina „Centrum”. Szczególnym gościem był trener Tadeusz Kowalewski, który wspominał o początkach dawnej sekcji sportowej, jeszcze w ramach GKS Jastrzębie. To on właśnie miał przysłowiowego nosa i pierwszy zauważył ogromny potencjał w Beacie Maksymow.
- Od pierwszych chwil, kiedy ją zobaczyłem, wiedziałem, że ma duże możliwości. Warunki fizyczne, sprawnościowe i budowa ciała były wręcz idealne dla zawodniczki judo w wadze ciężkiej. Robiłem wszystko, aby zachęcić Beatę do tego, aby zaczęła trenować i związać się właśnie z judo – wspominał trener.
Początki jastrzębskiego judo nie były łatwe. W latach 70 i 80. nie brakowało chętnej młodzieży do trenowania, a do dyspozycji mieli niewielką salkę, na tyłach hali widowiskowo-sportowej. Za tatami, czyli matę do judo służyły stare wysłużone po bokserach materace. Klub mógł tylko pomarzyć o własnym autokarze. A mimo to zdołały narodzić się w nim prawdziwe sportowe perełki, takie jak Beata Maksymow czy inni.
Grzegorz „Syki” Sypniewski, także w młodości zawodnik klubu, zaprezentował swoją najnowszą książkę pt. „Legenda zrodzona w bólu”, której bohaterką jest Beata Maksymow.
- Znałem Beatę i nawet z nią trenowałem. Mogłem osobiście doświadczyć jej siły i sprawności. Pewnego dnia wpadłem na pomysł, aby napisać o niej książkę. Na co ona sama chętnie się zgodziła. Przeprowadziłem wiele rozmów z Beatą, niestety nie zdążyła zobaczyć efektów mojej pracy - mówił „Syki”.
Książka jest biografią fabularyzowaną, w której przywołane są rzeczywiste fakty, zdarzenia. Autor starał się, aby wydarzenia sprzed lat ożyły i pozwoliły śledzić karierę sportową Beaty Maksymow, od pierwszych treningów małej salce aż po triumfy na igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach świata.
Beata Maksymow jest ikoną nie tylko jastrzębskiego klubu, ale sportsmenką na skalę krajową i światową. Jej losy pokazują, że warto zawsze dążyć do wybranego celu. W czasie 50 lat działalności jastrzębskiej sekcji judo, a następnie klubu Judo Koka (od 1992 r.) przez jego szeregi przewinęło się wielu młodych ludzi. Może nie zawsze byli to utytułowani zawodnicy, ale pełni sportowego zacięcia i pasji. Judo kształtuje osobowość i charakter, uczy wytrwałości , dyscypliny i skromności. Trenerzy klubowi mogą powiedzieć, że odcisnęli swoje piętno na młodych zawodnikach i ukształtowali ich osobowość. Za to wszystko są wdzięczni oni sami oraz ich rodziny. Bo judo to nie tylko sport, ale także szkoła życia, która pomaga rozwijać się na wielu płaszczyznach.
Każdy, kto chciałby zakupić książkę, może zrobić to za pośrednictwem Internetu, klikając w link na portalu zrzutka.pl
Książka super. Brawo dla autora, nie spodziewałem się takiej historii. Myślałem, że to będzie kolejny rys historyczny, a tu proszę, przygoda pełną gębą. Brawo Syki Sypniewski.
Cześć jej pamięci, i pokój jej duszy!!!
Pamiętam te czasy gdzie trenowało się na zapleczu starej hali sportowej. Jako młody chłopak zapisałem się do sekcji judo zafascynowany sztukami walki. Moja przygoda z tą dyscypliną sportu trwała 4 lata. Nie osiągałem dużych sukcesów ale sport ten ukształtował nie tylko moją sprawność fizyczną ale także umysł i "duszę". Moim pierwszym trenerem był Leszek L., i dopiero jak wyszedłem spod jego rąk to trafiłem pod "skrzydła" Tadeusza K. Dzisiaj mam 56 lat ale tamten okres wspominam jako jeden z najlepszych w moim życiu. Pozdrawiam wszystkich zawodników i trenerów z lat 80 - tych.