Wojsko przywiozło minidrony do Zofiówki
Wojsko przywiozło do kopalni Zofiówka podwodne minidrony pływające do spenetrowania zalewiska na poziomie 900. W nocy do kopalni wprowadzono również psy tropiące.
Jak powiedział w czwartek rano PAP dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, w nocy służby kopalni nie przekazały nadzorowi górniczemu żadnych informacji ma temat trwającej nieprzerwanie szósty dzień akcji.
W środę wieczorem prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon sygnalizował, że być może do rana okaże się, czy ratownikom udało się przejść i spenetrować w wyrobisku rejon za rozlewiskiem, gdzie powinni być poszukiwani górnicy.
Ratownicy koncentrowali wysiłki we wschodniej części zniszczonego chodnika – jednym z dwóch odcinków, których nie udało się do tamtego czasu spenetrować. Po wstrząsie napływająca woda utworzyła w jego najniższym fragmencie sięgające stropu rozlewisko, za którym powinni być poszukiwani górnicy - dochodzą stamtąd sygnały z nadajników w ich lampach.
Ratownicy korzystają z wszelkich możliwości, aby dotrzeć do górników uwięzionych w wyrobisku. Swoją pomoc w akcji ratowniczej zaoferowało wiele firm i instytucji.
Z propozycją pomocy zgłosiło się między innymi Ministerstwo Obrony Narodowej i Marynarka Wojenna z Gdyni. Zaproponowali użycie urządzeń do prowadzenia podwodnych poszukiwań. Obecnie trwają konsultacje z kierownictwem sztabu akcji, na temat szans wykorzystania specjalistycznego sprzętu.
– Zależy nam na jak najszybszym przeciśnięciu się przez rumowisko, aby dotrzeć z pompą do zalewiska. Niestety sprzęt nurków jest na tyle duży, że nie mogą się tam przecisnąć – powiedział Daniel Ozon, prezes JSW. Jeśli poziom wody opadnie, ratownicy wejdą i spenetrują chodnik.
Jeszcze w środkę wiertnica drenażowo-powietrzna z przekopu F kołowego do chodnika H10 przewierciła 20 ze 100 metrów.