Prezydent Hetman przeciwko czerwonej strefie
Prezydent Jastrzębia, Anna Hetman napisała list do ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego, w którym apeluje o stworzenie innych, systemowych rozwiązań, mogących zapobiec epidemii. Jak podkreśla w piśmie, obecny system walki z koronawirusem - oparty o częściowe ograniczenia narzucane poszczególnym powiatom - nie zatrzyma koronawirusa, a może poskutkować pogorszeniem sytuacji zarówno mieszkańców Jastrzębia-Zdroju, jak i miejscowych przedsiębiorców.
- Decyzja o objęciu Jastrzębia-Zdroju tak zwaną czerwoną strefą, to dla nas – jako władz samorządowych, ale przede wszystkim mieszkańców miasta – znaczne zaskoczenie. W ciągu niespełna jednego dnia, bez żadnego okresu przejściowego czy informacji do władz samorządowych, znaleźliśmy się w innej rzeczywistości. Nasi mieszkańcy nie rozumieją dlaczego – w obliczu stosunkowo niewielkich dziennych wzrostów zachorowań – podjęto akurat taką decyzję. Jeszcze w czerwcu, gdy notowaliśmy znacznie większą liczbę zakażeń, miasto nie było poddawane innym restrykcjom, niż pozostałe części kraju.
Wybiórcze ograniczenia, jakie obowiązują między innymi w naszym powiecie, uderzają przede wszystkim w lokalnych przedsiębiorców oraz mieszkańców. Z dnia na dzień zostali oni objęci dodatkowymi restrykcjami, które odbieramy jako niespójne i nie do końca przemyślane. Obawiamy się również, że w dalszej perspektywie okażą się one nieskuteczne – kluczem do zahamowania epidemii koronawirusa jest przede wszystkim konsekwencja, dyscyplina i racjonalne przeprowadzanie testów. Sytuacja, jaka miała miejsce w naszym mieście w czerwcu, dobitnie pokazała, że pod tym względem obecny system pozostawia wiele do życzenia.
Obostrzenia wprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia zdają się ignorować specyfikę aglomeracji śląskiej – gdzie granice między poszczególnymi miastami wyznacza niekiedy jedynie szerokość ulicy. Mieszkańcy powiatów "żółtych", "zielonych" i "czerwonych" spotykają się niemal codziennie – w miejscach pracy i środkach transportu. Te same osoby w swoim mieście muszą nosić maseczki w przestrzeni publicznej, ale poza jego granicami, mogą je już swobodnie zdejmować. Jastrzębianie pytają nas o zasadność tak wprowadzanych ograniczeń. W tym kontekście trudno nam na te pytania w sposób jednoznaczny odpowiedzieć. Wszyscy mamy świadomość, że od samego początku wysoki wskaźnik zakażeń koronawirusem w naszym mieście związany jest z przeprowadzaniem masowych testów wśród górników. W innych regionach kraju tego typu badania nie były wykonywane na tak dużą skalę. Trudno zatem ich wyniki porównywać.
Po objęciu miasta czerwoną strefą, mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju muszą mierzyć się z ograniczeniami, które nie występują w miejscowościach ościennych. Nie mogą uczestniczyć w zabiegach rehabilitacyjnych, wydarzeniach sportowych czy kulturalnych. Takie obostrzenia nie obowiązują u naszych sąsiadów. Świetnym przykładem takiego paradoksu może być działalność klubów fitness czy siłowni. W Jastrzębiu-Zdroju liczba osób uczęszczających do tego typu miejsc jest ograniczona, podczas gdy już kilka kilometrów dalej analogiczne firmy działają w mniej restrykcyjnych warunkach. Podobny problem dotyczy limitów związanych z organizacją wesel. Pamiętajmy, że podczas tego typu imprez bawią się mieszkańcy różnych powiatów. Samo miejsce tego typu spotkań – pod względem epidemiologicznym – ma charakter drugorzędny. Niezwykle istotne jest natomiast dla właścicieli domów weselnych, restauracji czy innych lokali gastronomicznych, znajdujących się na tym terenie. Ich goście nie zrezygnują z organizacji imprez – przeniosą je tylko do sąsiedniego powiatu. Taka sytuacja nie spowoduje zahamowania zachorowań, a jedynie odpływ klientów do ościennych miast – a co za tym idzie, pogorszenie już trudnej sytuacji naszych przedsiębiorców.
Niepokoi nas również chaotyczność decyzji podejmowanych w Ministerstwie Zdrowia. Trudno nam zaakceptować sytuację, w której o wprowadzanych ograniczeniach dowiadujemy się dzień wcześniej, podczas konferencji prasowej, a szczegółowych wytycznych musimy szukać w mediach społecznościowych. Informacje te są często niekompletne, a przepisy niespójne. Jeśli chcemy ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa – a w oczywisty sposób taki cel przyświeca nam wszystkim – powinniśmy działać w skoordynowany i przemyślany sposób. Decyzje wprowadzane ad hoc, bez porozumienia z władzami samorządowymi i znajomości specyfiki danego regionu, nie służą ani stabilności życia w mieście, ani wyhamowaniu epidemii. Nasi mieszkańcy czują się napiętnowani; obawiają się, że podziały, jakie wprowadzają decyzje Ministerstwa Zdrowia, pozostaną w społeczeństwie o wiele dłużej, niż trwać będzie epidemia koronawirusa. Raz wzbudzone negatywne stereotypy trudno będzie wytłumić.
Raz jeszcze apeluję zatem o wypracowanie spójnego systemu przeciwdziałania epidemii koronawirusa. Tu, na Śląsku, wszyscy jesteśmy świadomi tego, jak duże zagrożenie on stanowi. By jednak móc je ograniczyć, musimy działać w sposób przemyślany i uwzględniający lokalną specyfikę. Obecne rozwiązania w naszej ocenie nie spełniają tych warunków.
Ludzie
Radna miasta Jastrzębie-Zdrój, była prezydent miasta