Pomysł na wycieczkę. Kolejką gondolową na Szyndzielnię i na wieżę widokową
Czy można dostać się na jeden ze szczytów Beskidu Śląskiego (no prawie na sam szczyt) w czasie około 8 minut i wcale nie będąc zmęczonym? Dodatkowo można przy tym podziwiać piękne widoki, robić fotki i kręcić filmiki. Jasne, jeśli tylko skorzystamy z kolejki linowej na Szyndzielnię. I pomyśleć, że kiedyś grasowali tam Ondraszek i Klimczok – zbóje, których sława przetrwała przez wieki.
Piękna zimowa aura jest szczególnie urokliwa w górach. A może wybrać się w pobliski Beskid Śląski? Proponuję Szyndzielnię (1028 m n.p.m.), która oferuje piękne widoki. Można na nią wjechać kolejką gondolową. Jest więc to szczyt dostępny dla każdego. Owszem, cieszy się popularnością wśród turystów, ale daleko mu do tłumów, znanego nam z Gubałówki.
Dolna stacja kolejki na Szyndzielnię znajduje się w dzielnicy Bielska-Białej - Olszówce. Są tam też parkingi, gdzie możemy zostawić samochód.
Wszyscy doskonale znamy kolejkę linową na Kasprowy Wierch w Tatrach, która powstała jeszcze przed II wojną światową. Jednak mało kto wie, że pierwszą kolejką linową oddaną do użytku po wojnie, a więc w czasach komunizmu, była ta na Szyndzielnię w Beskidzie Śląskim. Została wybudowana w 1953 roku, jeszcze w ponurych czasach stalinizmu. Sam przejazd na górę jest już pewną atrakcją. Oczywiście, jak to przeważnie bywa, nie wjeżdżamy na sam szczyt, ale już niewiele zostaje do jego zdobycia.
Kiedy już wysiądziemy na górnym peronie kolejki, oczom naszym ukaże się 18-metrowa wieża widokowa. Jest to budowla stosunkowo młoda, bo powstała w 2015 roku. Warto wdrapać się na nią, gdyż nagrodą jest zapierający dech w piersiach widok na Beskid Mały, Śląski, Żywiecki, Babią Górę, Pilsko, a przy dobrej przejrzystości powietrza nawet na Tatry. Jeśli już nasycimy swoje oczy tak pięknymi panoramami, to możemy udać się na spotkanie z kolejnym cudem – tym razem będącym dziełem człowieka.
Schronisko na Szyndzielni, bo o nim mowa, jest najstarszym murowanym schroniskiem w całych Beskidach. Powstało w 1897 r. Jeśli przyjrzymy się jego sylwetce, to dopatrzymy się wiele podobieństw do schronisk alpejskich. Kiedyś parter zajmowała winiarnia. Nieopodal zbudowano 3-km tor saneczkowy oraz skocznię narciarską. Nic dziwnego, że było to ulubione miejsce wycieczek mieszkańców Bielska-Białej. Dojście z górnej stacji kolejki do schroniska zabiera niewiele, bo około 10-15 minut. Tam można skorzystać z oferty gastronomicznej i albo oddać się błogiemu lenistwu, spoglądając z leżaka na Tatry, albo skierować się na szczyt Szyndzielni (ok. 10 minut) i stamtąd dalej na Klimczok (40 minut).
Zanim z powrotem wsiądziemy do kolejki, albo zejdziemy szlakiem na dół, wyobraźmy sobie, że niegdyś tereny te były trudno dostępne, dzikie i niezamieszkałe. To doskonała kryjówka dla zbójników. Istnieją przekazy, że na początku XVII w. grasował tam Ondraszek. Niewykluczone, że lasy Szyndzielni mogły być dla niego doskonałą kryjówką. Pod koniec XVII w. na terenach tych pojawił się Klimczok, od którego właśnie pochodzi nazwa szczytu. Także i on parał się zbójnickim rzemiosłem, a sława jego przetrwała do naszych czasów. Chciejmy wierzyć, że rabowali bogatych i dawali biednym.
Zaraz...
Przecież to ta upadająca osada górnicza miała być mekką dla turystów, mylę się?
Takich hałd i szkód górniczych nie będzie można obejrzeć z bliska absolutnie nigdzie w całej galaktyce, nie?
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
A czym dojedziemy ???!
SAMOCHODAMI!!!!
BO NIE MA KOLEJI !!
A portaliki krzyczą ekologia,zielony ład a nie zajmują się KOleją hańba!