Tie-breka z Politechniką. Warszawiacy minimalnie lepsi
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali w minioną sobotę z drużyną Politechniki Warszawskiej. Mimo, że Pomarańczowi przegrywali już 0:2 udało się doprowadzić do tie-breaka. Więcej szczęścia mieli jednak przyjezdni.
Pierwszy punkt w sobotnim meczu zdobył po sprytnym ataku Jason De Rocco. Kanadyjczyk był też najjaśniejszym punktem, jeśli chodzi o jastrzębską ofensywę w początkowym fragmencie meczu. Na pierwszej przerwie technicznej nasz zespół prowadził 8:5, ale po pauzie warszawianie wyrównali stan seta po 8, a następnie po udanym kontrataku Michała Filipa zyskali przewagę 9:8. Kiedy w kolejnej akcji gracze AZS dołożyli następne „oczko”, trener Mark Lebedew zareagował przerwą na żądanie. Po niej w dalszym ciągu Pomarańczowi mieli kłopoty, głównie w przyjęciu zagrywki (10:14). Przy serwisie Macieja Muzaja udało się trochę podgonić wynik (12:14), ale za moment rywale ponownie byli w natarciu (13:17, 14:18). Przy stanie 15:20 szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla po raz drugi posiłkował się przerwą na żądanie. Kiedy przy rezultacie 18:23 dla AZS-u wprowadzony zadaniowo Konrad Formela posłał na stronę gości dwie znakomite zagrywki wydawało się, że set jest do uratowania. Po czasie wziętym przez Jakuba Bednaruka seria przyjmującego JW. została przerwana. Za chwilę trener Politechniki zastosował ten sam manewr, bo jastrzębianie zmniejszył stratę do dwóch punktów (22:24). Po pauzie ryzykujący w polu serwisowym Maciej Muzaj nie przebił się z piłką na stronę przeciwnika.
Początek drugiego seta to wreszcie pierwszy skuteczny blok Pomarańczowych (Piotr Hain), a następnie „odskok” punktowy, tak jak to miało miejsce na tym samym etapie pierwszej partii (6:4, 7:5). Niestety, identycznie jak to miało miejsce w premierowej odsłonie rywale błyskawicznie zniwelowali straty przy serwisie Jakuba Kowalczyka. W późniejszym fragmencie seta gra toczyła się punkt za punkt. W natarciu był jednak nasz zespół (16:15). Dwie skuteczne akcje zwieńczone przez Haina pozwoliły zyskać jastrzębianom dwupunktową przewagę (18:16). Inżynierowie jednak szybko wyrównali stan seta po 18. Wkrótce Pomarańczowi ponownie mieli dwa „oczka” w zapasie, a stało się tak dzięki dobre zagrywce Formeli (20:18). Trener Bednaruk zareagował przerwą na żądanie, po której AZS znów wyrównał straty (20:20). Skuteczny blok Bartłomieja Lemańskiego przyniósł warszawianom prowadzenie 22:21. Potem środkowy Politechniki dołożył jeszcze jeden punkt blokiem. Takiej szansy goście nie wypuścili już z rąk i po asie serwisowym zamknęli seta na swoją korzyść (25:22).
W trzecim secie w naszym zespole na placu gry pojawił się Toontje Van Lankvelt, który zastąpił Aleksandra Szafranowicza. Nasza drużyna rozpoczęła tę partię tak, jakby w zawodników wstąpił nowy „duch”. Na pierwszej przerwie technicznej Jastrzębski Węgiel prowadził 8:1, a za chwilę 10:2. Teraz to nasi rywale męczyli się w odbiorze zagrywki i ataku. Na drugiej przerwie technicznej wynik brzmiał 16:5. Bardzo dobra gra jastrzębian, a w szczególności Van Lankvekta oraz Muzaja, doprowadziła Pomarańczowych do pewnej wygranej w secie. W ostatniej akcji tej partii Filip pomylił się w zagrywce (25:13).
Początek czwartej partii to kilka świetnych akcji w wykonaniu Van Lankvelta. Po asie serwisowym najlepszego w warszawskich szeregach Lemańskiego przewaga jastrzębian stopniała z trzech do jednego „oczka”, ale wówczas Hain popisał się blokiem na Łukaszu Łapszyńskim. Sprytne „przepchnięcie” piłki przez Michala Masnego pozwoliło naszej drużynie zejść na pierwsza przerwę techniczną z trzypunktowym prowadzeniem. Jak to już kilka razy w tym meczu bywało Inżynierowie „tanio skóry nie sprzedali” i wyrównali straty, a następnie wyszli na prowadzenie (9:8). Po czasie wziętym przez Marka Lebedew Pomarańczowi popisali się kilkoma znakomitymi interwencjami w obronie, a akcje te pewnie wieńczył grający jak natchniony Muzaj (12:9). Przerwa na żądanie trenera Bednaruka przyniosła skutek - AZS zyskał po pauzie dwa punkty z rzędu. Ale nasza drużyna nadal twardo nacierała (14:11). Przemyślana i co najistotniejsze efektywna „kiwka” w wykonaniu Muzaja poprzedziła drugą przerwę techniczną, na której Jastrzębski Węgiel miał trzypunktowy zapas. Warszawianie próbowali nawiązać walkę z Pomarańczowy, ale kiedy Wojciech Sobala zatrzymał blokiem skutecznego wcześniej Lemańskiego (22:18), stało się prawie pewne, że tego seta jastrzębski zespół już nie wypuści z rąk. Autowy atak Lemańskiego oznaczał koniec czwartej partii i tie-break!
Decydującą część meczu lepiej rozpoczęli goście ze stolicy. Przy stanie 4:1 dla Politechniki trener naszej drużyny wykorzystał pierwszy czas. Po pauzie Filip dołożył asa serwisowego. Atakujący AZS-u pomylił się dopiero w kolejnej akcji (2:5). Kolejny błąd w zagrywce, tym razem Łapszyńskiego, pozwolił nam odrobić kolejny punkt. W następnej akcji Hain skończył kontratak i przewaga gości wynosiła już tylko jedno „oczko” (5:6). Kiedy Muzaj pewnie zmieścił piłkę w boisku, na tablicy wyświetlił się rezultat 7:7. Zespoły zmieniły się stronami przy minimalnej przewadze Jastrzębskiego Węgla. Do stanu po 12 walka na parkiecie toczyła się punkt za punkt. Po kapitalnej interwencji Patryka Strzeżka i błędzie w ataku Guillaume Samiki zyskaliśmy meczbole (14:12). Rywale dwukrotnie zdołali się wybronić! Kolejnych dwóch szans na skończenie meczu nasza drużyna również nie wykorzystała. Rywale swojej okazji nie zmarnowali i wygrali piątą partię 18:16 i całe spotkanie 3:2.
Jastrzębski Węgiel – AZS Politechnika Warszawska 2:3 (22:25, 22:25, 25:13, 25:21, 16:18)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Masny, De Rocco, Sobala, Hain, Szafranowicz, Popiwczak (libero) oraz Formela, Gil, Van Lankvelt, Boruch, Strzeżek.
AZS Politechnika Warszawska: Kowalczyk, Zagumny, Lemański, Samica, Filip, Łapczyński, Olenderek (libero) oraz Mikołajczak, Świrydowicz, Wierzbowski, Firlej, Radomski.