JKH GKS Jastrzębie z brązowym medalem!
Szósty w historii JKH GKS Jastrzębie medal stał się dziś faktem! Po emocjonującym trzecim meczu o brąz podopieczni Roberta Kalabera przy wsparciu znakomicie dopingujących kibiców pokonali GKS Tychy 3:1 (0:0, 1:0, 2:1) i tym samym stają na podium Polskiej Hokej Ligi! Po tym niezwykle trudnym sezonie, pełnym wyzwań, urazów i kłopotów... ten brąz smakuje jak złoto.
Jeszcze przed pierwszą syreną na kibiców JKH GKS Jastrzębie czekała mała niespodzianka, bowiem w składzie meczowym pojawił się po długiej przerwie Maciej Urbanowicz i podczas niedzielnego spotkania po raz kolejny pokazał, że jest człowiekiem o niespotykanej woli. Pierwsza tercja upłynęła pod znakiem lepszej gry ze strony gospodarzy, która jednak nie znalazła odzwierciedlenia na tablicy wyników. W 8. minucie rezultat otworzyć mógł Paweł Jelszański, ale będąc przed Tomaszem Fuczikiem uderzył ponad bramką. Niebawem w podobnej sytuacji po drugiej stronie tafli gumę nad poprzeczką przeniósł Filip Starzyński. W 11. minucie Michael Cichy był o włos od wykorzystania koszmarnego błędu naszego obrońcy, ale ostatecznie nie pokonał Patrika Nechvatala. W drugiej części premierowej partii jastrzębianie mieli jeszcze dwie dogodne okazje z podań Radosława Nalewajki, ale w obu górą był Fuczik.
O tym, że byliśmy świadkami hokejowych szachów świadczyła druga partia. Dość powiedzieć, że dopiero wówczas zobaczyliśmy zawodnika na ławce kar i był nim Christian Mroczkowski, odsiadujący dwie minuty za sześciu na lodzie. Gospodarze nie wykorzystali jednak tej przewagi, bowiem tyszanie świetnie blokowali wszelkie strzały. Kolejne minuty należały do gości, którzy parokrotnie zatrudnili Nechvatala. Ponadto w 37. minucie nasz golkiper przytomnie naprawił błąd kolegi z defensywy. W końcu jednak nadeszła 39. minuta, gdy wybitną akcją popisał się Martin Kasperlik. Czeski sprinter nie tylko znakomicie ustawił się i przełożył gumę, ale na dodatek huknął z dystansu tak, że Fuczik mógł jedynie oglądać krążek w okienku swojej bramki.
Trzecia odsłona nie mogła się dla naszego zespołu rozpocząć bardziej rewelacyjnie. Wprawdzie na starcie niepotrzebną karę złapał Siarhej Bahalejsza, ale już w 45. minucie Jastor mógł po raz drugi wybuchnąć radością, gdy Egils Kalns sprytnie wykorzystał koszmarną (dla tyszan) nieuwagę Tomasza Fuczika, przejął gumę i skierował ją do pustej bramki. Od tego momentu goście nie mieli już nic do stracenia i rzucili się do ataku. Efektem było m.in. uderzenie w poprzeczkę Artioma Smirnowa, ale tylko na tyle stać było rywali, których strzałem do opuszczonej już bramki dobił w 57. minucie Frenks Razgals. Takiej przewagi nie dało się już zmarnować, choć podopiecznym Andrieja Sidorenki udało się jeszcze zdobyć gola honorowego...
A potem nastąpiła szalona radość, niczym ze złotego medalu! Po tylu problemach, przy takich kontuzjach, po tak niezwykle wyczerpującej fazie zasadniczej i mnóstwie spotkań w play-offach... to trzecie w dziejach naszego klubu podium smakuje wybornie! Sezon kończymy z brązowym medalem, Superpucharem Polski i dwiema wygranymi w Lidze Mistrzów!
10 kwietnia 2022, Jastrzębie-Zdrój, 17:00
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)
1:0 Kasperlik (Rac, Bryk) 38:09
2:0 Kalns 45:13
3:0 Razgals 56:39
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Kostek, Bahalejsza, Kasperlik, Rac, Kalns - E. Sevcenko, Bryk, A. Sevcenko, Pavlovs, Razgals - Górny, Jelszański, R. Nalewajka, Paś, Bondaruk - Horzelski, Kamienieu, Urbanowicz, Jarosz, Ł. Nalewajka.
Codzienność.
Gratulacje!!!
Ciekawe czy Pani Prezydent znowu ustanowii specjalne "premie" dla zespołu.
Gratulacje.