Michał Bałazy o kuchni, spotkaniach, rowerze i relacjach. "Śląsk i Italię wiele łączy" #SzybkiSzpil
Z Michałem Bałazym – ekspertem kulinarnym, pasjonatem gotowania, a przy tym podróżnikiem i blogerem rozmawiamy o pomocy dla gastronomii, pomaganiu innym, przejażdżkach rowerowych oraz majowym grillowaniu.
Jesteś człowiekiem zarażającym optymizmem, stąd domyślam się, pomysł na akcje charytatywne, które organizujesz. Czy obecnie są one mocno utrudnione?
Bardzo, to temat, który boli. Powodem są dwa czynniki, oba przygnębiające. Jeden to sytuacja ekonomiczna firm, bo te, które mocno pomagały, w większości wycofały się z pomocy w ubiegłym roku. Jedna marka, która stale jest ze mną, wsparła akcję połowicznie, ale dzięki temu mieliśmy środki na przygotowanie posiłków dla seniorów. Wszystkie dodatkowe elementy, jak np. wyposażanie piórników, zakup książek i podręczników na rzecz domów dziecka – to wszystko niestety zostało wstrzymane. Najgorszą rzeczą jest konieczność wyboru pomiędzy pomocą dzieciom, a osobom starszym. Tego wyboru niestety musieliśmy dokonać i padło na seniorów, bo pomoc dla domów dziecka czy ochronek jest zdecydowanie większa i popularniejsza niż pomoc dla domów starców. Smutek pogłębia fakt, że osobom starszym brakuje dzisiaj jakichkolwiek spotkań i muszą żyć w ogromnej samotności.
Zawsze mówię, że Śląsk jest bardzo podobny do Italii. Kiedy mamy wybór – zamówić czy zrobić w domu, wybieramy dom.
Muszę też zapytać o Jastrzębie-Zdrój. Co jest takiego w mieście, czego jastrzębianie nie muszą się wstydzić?
Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, a wynika z rozmów ze znajomymi, którzy przyjeżdżają do mnie z różnych stron świata, jest czystość. Jest u nas bardzo czysto. Wszyscy zwracają na to uwagę. Mówiły mi to osoby z Paryża, Londynu, za każdym razem podkreślając widoczny ład i harmonię w mieście. To cieszy. Abstrahując od wszelkich działań politycznych, uważam, że jastrzębianie nie muszą się wstydzić prezydenta miasta.
Mamy też miejsca, z których możemy być dumni. To np. Ośrodek Wypoczynku Niedzielnego, który po latach znów odzyskuje dalszy blask. To przykre, kiedy trzeba patrzeć jak miasto umiera, młodzi uciekają i nie ma perspektyw, a żyjemy głównie dzięki JSW. Oby trwała jak najdłużej. Są jednak rzeczy, które wystarczyłoby lekko ulepszyć, abym mógł stwierdzić, że jestem z nich dumny. To np. Park Zdrojowy, kapitalne miejsce. Do dzisiaj jednak nie widziałem w tym miejscu nowych ścieżek, ławeczek. Patrzę na osoby starsze i rodziny z dziećmi, które chcą spędzać czas na świeżym powietrzu. Kiedy jeszcze nie było Żelaznego Szlaku Rowerowego to spacerowałem tamtędy pieszo, teraz jeżdżę tam rowerem, bo spacerować nie można. Widzę jednak, jak miasto się zmienia, powstają nowe ścieżki piesze i rowerowe. Postawiłbym jednak na Park Zdrojowy, bo może być to perła naszego miasta.
Jesteś rowerzystą, masz może ulubione szlaki rowerowe w regionie?
Mam jeden problem, który polega na tym, że nie mam jeszcze bagażnika rowerowego, więc jeżdżę głównie po Jastrzębiu-Zdroju i okolicy. Prawda jest taka, że wcześniej miałem rower, ale rzadko z niego korzystałem, a zacząłem jeździć regularnie kiedy powstał żelazny szlak. Ścieżki w części miasta są, w innych częściach nie, a nienawidzę wyjeżdżać na drogę. Prawie każdy dzień zaczynam od przejażdżki po ŻSR, który przypadł mi do gustu, bo jest równy jak stół. Kiedy już zaopatrzę się w bagażnik, na pewno wybiorę się pojeździć nad Jeziorem Paprocany czy w Goczałkowicach.
Jaki kierunek kulinarny na świecie jest Twoim ulubionym?
Tu nie będzie zaskoczenia, oczywiście Włochy. Jestem przekonany, że kilka pokoleń wstecz moja rodzina musiała mieć włoskie pochodzenie. Kocham ten język, ludzi, muzykę, a o słońcu już nie wspomnę. To co u nich mocne, to silny regionalizm kuchni. W Polsce od kilku lat zaczęło to funkcjonować, że wskazujemy regiony i ich smaki. Włoch zawsze powie, że nie ma czegoś takiego jak kuchnia włoska. Jest sycylijska, kuchnia południa, północy… Podobnie jest z odwieczną kłótnią, w którym regionie pierwotnie stworzono pizzę, albo makaron.
Mówi się, że kucharz musi znać każdy smak. Czy jest jednak coś, czego byś nie tknął?
To przykre, ale są takie produkty. Nie tknę się płucek, móżdżku cielęcego. Nigdy tego nie przygotowuję i nawet kiedy układam menu dla restauracji, nigdy się to w nim nie pojawia. Wolałbym serwować robaki czy smażone dżdżownice niż zjeść cielęcy móżdżek.
W ostatnich latach przeszliście z żoną wiele, chorobę, szukanie środków na leczenie. Czy z perspektywy czasu, dzisiaj uważasz, że dobro powraca?
Ooo tak! Czasami trzeba na to poczekać, ale kiedy znajdujesz się w sytuacji podbramkowej, odkrywasz odpowiedź na to pytanie. Nie oczekujesz niczego w zamian, bo albo chcesz być człowiekiem przez wielkie „C”, albo tylko przejść przez życie i wykorzystać każdą okazję do pogładzenia własnego ego. Uważam, że dobro, które dajemy w naturalny sposób i wynika wyłącznie z chęci sprawienia komuś radości i wykazania się człowieczeństwem – kiedyś powróci. Ostatnie lata rzeczywiście były trudne i mam nadzieję, że jesteśmy obecnie na ostatniej prostej. Kiedy trzeba było w bardzo krótkim czasie zdobyć astronomiczną kwotę, to w ciągu kilku dni nadeszło wsparcie z takich miejsc, po których bym tego nie podejrzewał. Mogę nawet powiedzieć, że zawiedli ci, od których spodziewalibyśmy się pomocy, a otwarły się zupełnie nowe drzwi. Jak mówił prof. Bartoszewski, warto być przyzwoitym, choć nie zawsze się to opłaca. Odczuwam to przez ostatnie lata.
Nie tknę się płucek, móżdżku cielęcego. Nigdy tego nie przygotowuję i nawet kiedy układam menu dla restauracji, nigdy się to w nim nie pojawia.
Na zakończenie pytanie związane z majówką, bo przecież możemy ją zorganizować do końca maja. Co nietuzinkowego polecasz na grilla?
Ciężko jest mi walczyć z chrupiącą kiełbaską i karkówką, ale mimo wszystko, np. w ostatnich odcinkach „Na szlaku smaku” pokazuję grillowaną wątróbkę. Smakuje ona zupełnie inaczej, niż ta z patelni. Jeśli dodatkowo jest przygotowana na grillu opalanym węglem drzewnym lub żarze, smak jest obłędny. Proponuję też grillowane warzywa. Bardzo często są one pomijane, a taki kabaczek, cukinia, patisony, nie wspominając o bakłażanie, z odpowiednim dipem czy zwykłym sosem czosnkowym mogą być wspaniałe z grilla. Jedną z propozycji są też burgery wzbogacone mango, którego słodycz z wołowina tworzy kapitalną kompozycję.
Moje ślinianki zostały pobudzone, dlatego już planuję grilla i dziękuję za rozmowę!
Dziękuję, smacznego!
Wrocław i Włochy łączy pyszna carbonara https://biopack.com.pl/