Dawid nie wytrzymał presji, ale i tak już pomógł
- 20-letni Dawid nie wytrzymał presji i zamiast pobiec do Łeby dla chorej dziewczynki, wsiadł na rower i pojechał przed siebie. Dotarł aż na Słowację. Przed granicą z Węgrami zasłabł. Szukała go policja i zrozpaczona matka - informuje portal Nowiny.pl.
O biegu Dawida dla chorej Nikoli z Łodzi pisała niemal cała Polska. - Chłopak chciał wyruszyć z Jastrzębia w dniu 1 września. Miał przebiec przez całą Polskę, aż do Łeby i zebrać w ten sposób pieniądze dla czteroletniej Nikoli - przypomina portal.
- Syn załamał się. Wystraszył się, że to przedsięwzięcie nie wyjdzie, że nie uda się zebrać tych pieniędzy. Wsiadł na rower i pojechał przed siebie. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje. Byłam zrozpaczona, zawiadomiłam o zaginięciu policję - powiedziała Nowinom matka Dawida, która pojechała po syna na Słowację.
Mimo że dziś nie wiadomo, co będzie z przedsięwzięciem Dawida, rozgłos jaki utworzył się na wieść o jego pomyśle, przyniósł cień nadziei dla małej Nikoli. - Dzięki inicjatywie Dawida cała Polska dowiedziała się o chorej Nikoli. Prywatne firmy zaoferowały dla niej wsparcie. Czy Dawid wyruszy jednak do Łeby? Na razie nie wiadomo - podsumowuje portal.