Festiwal Żelaznego Szlaku Rowerowego [ZDJĘCIA, WIDEO]
To dopiero druga edycja Festiwalu Żelaznego Szlaku Rowerowego, a już zaskarbiła sobie serca uczestników po obu stronach granicy polsko-czeskiej. Impreza zorganizowana z myślą o cyklistach, ale każdy znalazł na niej coś, co mogło przypaść mu do gustu.
Impreza przyciągnęła uczestników z całej Polski
Organizatorem jastrzębskiej części festiwalu był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który zadbał o to, aby nie zabrakło atrakcji dla wszystkich uczestników. Impreza cieszyła się dużym powodzeniem i w weekend, 18-19 maja, na trasie pojawiło się wielu wielbicieli dwóch kółek.
- Festiwal Żelaznego Szlaku Rowerowego odbywa się jednocześnie po polskiej i czeskiej stronie granicy. Impreza cieszy się dużym powodzeniem i biorą w niej udział rowerzyści nie tylko z naszego regionu, ale i całej Polski. W celu uatrakcyjnienia festiwalu zaprosiliśmy do nas, na Zielony Most, grupę „Walimy w kocioł” i jak widać energetyczna muzyka przypadła do gustu naszym rowerzystom - mówiła przedstawicielka organizatorów Agnieszka Badach.
Trasa, którą pokonywali rowerzyści, prowadziła przez pięć miejscowości położonych na szlaku, czyli: Godów, Jastrzębie-Zdrój, Karwinę, Piotrowice k. Karwiny, Zebrzydowice. Pokonanie jej udokumentowano specjalnymi pieczątkami. Uczestnicy mogli z wysokości dwóch kółek podziwiać piękno pogranicza polsko-czeskiego.
XIX-wieczny bicykl przypominał o rodowodzie współczesnych rowerów
Inną atrakcją, która wzbudzała spore zainteresowanie była replika XIX-wiecznego bicykla, który przywiózł do Jastrzębia Łukasz Wykrota z Mobilnego Muzeum w Radomiu. Jak wyjaśniał, nie jest łatwo poruszać się na tym poprzedniku współczesnego roweru, ponieważ nie posiada on łańcucha, ani hamulców. Jednak wtedy, kiedy powstał, był prawdziwym hitem i przedmiotem pożądania. Samo poruszanie się na nim mogło być imponujące dla obserwatorów. Na prezentowanej replice oczywiście da się jeździć, co właściciel udowodnił uczestnikom festiwalu, wzbudzając ich zachwyt.
- Takie rowery mają swój urok, chociaż trudno jest się na niego wspiąć, nie ma mowy o hamulcu, a utrzymanie równowagi wcale nie jest takie proste. Inaczej było, z poprzednikiem bicykla rowerem drewnianym. Tam napęd był nożny, czyli kierujący nogami wprawiał go w ruch – opowiadał Łukasz Wykrota.
Organizatorzy zadbali o XIX-wieczny akcent imprezy, kiedy rodziła się epoka rowerów, montując fotoplastikon. W tym starodawnym automacie można było zobaczyć fotografie prezentujące zabytki Jastrzębia-Zdroju oraz ze współczesnych imprez. Ten niecodzienny sposób prezentacji zdjęć budził spore zainteresowanie.
Każdy mógł spróbować swoich sił na specjalnym torze – pumptrack. Chętni otrzymali poradę i opiekę instruktora. Dla niektórych były to pierwsze doświadczenia z nieco wymagającą trasą rowerową. Przy Zielonym Moście pojawiła się fotobudka 360, były lody no i oczywiście nie mogło zabraknąć klasyka, czyli żelaznej klapsznity.
MOSiR już zna datę trzeciej edycji Żelaznego Szlaku Rowerowego, będzie to również w majowy weekend – 17 i 8 maja 2025 roku. Już można czynić przygotowania!
Popularność tego szlaku pokazuje tylko jak wielka jest potrzeba tworzenia takich ładnych i bezpiecznych szlaków.
Mamy dużo więcej w rejonie zarośniętych nieczynnych utwardzonych nasypów kolejowych które aż proszą się o stworzenie takich ścieżek rowerowych tylko jakoś żaden włodarz nie jest tym zainteresowany a szkoda bo ludzie chcą się ruszać a nie wszystkich stać na wyjazd by pojeździć rowerem
do ~jastrzebianiin (5.184. * .221)
Właśnie, bo dla takich jak ty Jastrzębie-Zdrój nadaje się wręcz idelanie na takie imprezy.
Za to do kina, teatru, studiować, do pracy czy do innych cywilizowanych celów to niestety się już nie nadaje.
Malkontenci niech zamkną paszcze i pozostaną w domach przed komputerami i dalej hejtują. Duża liczba uczestników festiwalu daje najlepsze świadectwo imprezie. Brawo MOSiR
Nie ma się czym podniecać Miejski Ośrodek tylko ciągle ten ''słynny'' żelazny szlag bo żadnej rozrywki w tym zabetonowanym zadupiu nie ma i przeżywają to jak rolnik podorywkę a to już nawet nie jest śmieszne tylko żałosne i żenujące.
Skoro ten cały Żelazny Szlak Rowerowy przyciąga uczestników z całej Polski i ich zachwyca, to dlaczego inne miasta i gminy nie idą naszym przykładem, żeby likwidować swoje połączenia kolejowe i w miejscu ich torowisk wdrażać podobne inicjatywy? Odpowiedź jest banalnie prosta: bo nikt tego nie chce mieć u siebie, tylko woli od czasu do czasu wpaść do nas jak do skansenu, żeby dzieciom to dziwactwo pokazywać i tyle.