Gdzie znaleźć świąteczny spokój? Może w Tatrach?
Tatry. Majestatyczne, ale czasami złowrogie i niebezpieczne. Piękne. Chyba od zawsze fascynowały ludzi, którzy właśnie tam znajdowali spokój i ukojenie od tej zwykłej codzienności na nizinach. Także w okresie świątecznym, a może właśnie szczególnie wtedy, mają swój magnetyzm i przyciągają tych wszystkich, którzy nie widzą nic szczególnego siedząc przed telewizorem przy zastawionym w stole.
Łyk herbaty do szarlotki a za oknem i iście zimowe krajobrazy w dolinie popularnej „Piątki”, czyli Dolinie Pięciu Stawów Polskich w jednym z najbardziej urokliwych schronisk w polskich Tatrach. Tak często wygląda Wielkanoc ludzi gór. Tych, którzy pakują swój plecak i jadą w Tatry, chociażby na jeden dzień, ale żeby jednak wyjechać. Do takich właśnie osób zalicza się Marcin Wawrzyniak. Jastrzębianin, zdobywca dziecięciu dwutysięczników zarówno w Tatrach polskich jak i słowackich. Także teraz planuje wypad w swoje ukochane góry. Co go tam ciągnie?
- W Tatrach znajduję spokój od tego, co mam, na co dzień. Moja praca polega na intensywnych kontaktach z ludźmi. Na skalnych graniach znajduję chwilę odetchnienia, odpoczynku, chociaż też i fizycznego zmęczenia. Mam czas na przemyślenie pewnych rzeczy. Na znalezienie się w innej, lepszej rzeczywistości - mówi Marcin.
Faktycznie, chłopak z Jastrzębia, który swoją wędrówkę z górami rozpoczął dopiero od 32 roku życia, ożywia się mówiąc o skalnych wierchach Orlej Perci. Tym legendarnym i najtrudniejszym szlaku w Tatrach. Marcin przekonał się, jak bardzo ta trasa jest wymagająca, chociaż jeszcze całej jej nie przeszedł. Zdobył Kozi Wierch i to na dodatek w warunkach zimowych. To co w lecie jest udziałem różnej maści niedzielnych turystów i nawet im się udaje, w zimie staje się wymagającą wędrówką. Wtedy każdy niepewny krok, może skutkować tragicznie. Podczas innej wspinaczki na Szpiglasowy Wierch, także w warunkach zimowych, Marcin wraz ze swoją grupą stracił orientację. Szlak był mało czytelny z powodu padającego wcześniej śniegu.
- Szliśmy wtedy w zasadzie na czuja, nieoznakowaną trasą, bo tej nie było widać. Kosztowało nas to więcej wysiłku i może nawet strachu. Nazwałbym to taką sytuacją krytyczną. Wiadomo, że wtedy łatwiej jest o wypadek, coś, czego się nie przewidzi. W tej akurat wycieczce pomocna okazała się wzajemna asekuracja i grupa, doświadczonych i dobrze wyposażonych turystów - przyjaciół. Ale ważne jest też to, żeby wiedzieć, kiedy trzeba odpuścić, kiedy zawrócić. Przecież w Tatrach też dochodzi do wypadków i ludzie nie wracają stamtąd żywi - wspomina jastrzębianin.
Jastrzębski taternik opowiada, że tam, w górach, takie zjawiska pogodowe, jak wiatr halny, burza, silne opady deszczu nabierają innego wymiaru. Kiedyś Marcin zmierzał do schroniska na Murowańcu, sięgającego swoim rodowodem lat 20. XX wieku, w Dolinie Gąsienicowej i zastała go burza. Niby nie był na żadnej grani, ale mimo to widział jak pioruny dokonywały swojego niszczycielskiego dzieła.
- Halny i burza w Tatrach - tego połączenia nie życzę żadnemu turyście na szlaku. Często idąc w górach możemy obserwować drzewa, łamiące się jak zapałki, spalone od uderzenia piorunem. Z jednej strony taka moc przyrody może fascynować, ludzie chętnie robią zdjęcia, ale bywa, że kończy się to tragicznie - mówi. Sam zresztą jest pasjonatem fotografii i stara się ukazać góry po prostu takie, jakie są. Bez zbędnego upiększania czy obrabiania zdjęć.
W Tatrach można spotkać też niedźwiedzie. Nie są one tylko turystyczną atrakcją, ale drapieżnikiem ważącym ok. 400 kg, który może bardzo szybko poradzić sobie z człowiekiem, zwłaszcza, jeżeli uzna go za zagrożenie dla swoich młodych. Stąd tablice informacyjne umieszczane przez Tatrzański Park Narodowy nie są tylko po to, aby napędzić ludziom strachu.
- To było w czasie jednej z wycieczek na Słowację. Przez część szlaku szedłem chwilowo sam, moja grupa była w pewnym oddaleniu i zobaczyłem, zupełnie niedaleko, okazałego niedźwiedzia. Nie będę oszukiwać, że się nie wystraszyłem. Co zrobiłem? Ucieczka na otwartym polu zwróciłaby uwagę zwierzęcia. Wykorzystałem ogromny głaz, znajdujący się nieopodal i po prostu schowałem się za niego. Może to nie było jakieś bohaterskie zachowanie, ale skuteczne. Niedźwiedź nie zwrócił na mnie uwagi i poszedł w swoją stronę. Do dzisiaj jak sobie przypomnę o tym, to mam gęsią skórkę. Kto nie spotkał niedźwiedzia na szlaku, ten nie wie dokładnie, o czym mówię - śmieje się Marcin.
Ale w górach, chociaż często ucieka się od ludzi, spotyka się innych zapalonych turystów. Nawiązują się te szczególne relacje międzyludzkie, o które trudno na nizinach. Na szlaku można liczyć na dobre, słowo, pomoc, ciekawą rozmowę w schronisku, która na pewno nie dotyczy tematów z pierwszych stron gazet. Zdarza się, że ludzie poznają się w Tatrach i są już później ze sobą na całe życie.
- Tak, bywa i tak, że można właśnie tam, daleko od zgiełku miasta natknąć się na swoją drugą połówkę i już wspólnie przemierzać nie tylko górskie szlaki. Wtedy bardzo ważną rzeczą jest miejsce oświadczyn, bo przecież nie może to być wybetonowana ulica w centrum miasta. Mi osobiście przychodzą dwa takie miejsca w górach - Czerwone Wierchy, zwłacza w okresie jesiennym, kiedy barwa traw, podpalana promieniami słońca, daje ten niezapomniany klimat oraz Czarny Staw pod Rysami. To są właśnie te miejsca, które mają to magiczne coś. Oczywiście jest ich więcej. Trudno tak naprawdę się zdecydować, ale dla mnie to są niezwykle urokliwe zakątki polskich Tatr - rozmarza się nasz taternik, który ten ważny moment w życiu ma jeszcze przed sobą.
Wracając do Świąt Wielkanocnych, najważniejszych w całym chrześcijaństwie, wiele osób, w tym również nasz bohater wybiera się w tym czasie właśnie tam - w Tatry. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, są urokliwe drewniane kościółki jak chociażby kaplica na Jaszczurówce z początku XX wieku czy Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach albo świątynia Brata Alberta, która niegdyś - choć może dzisiaj trudno w to uwierzyć – była pustelnią. W miejscach tych można spotkać tłumy turystów. Prawdziwi ludzie góry idą jednak dalej. By w ciszy na wysokości kontemplować Boga, objawiającego się w przyrodzie, jej pięknie i potędze. Bo przecież nie da się tak do końca opisać „widoków” rozpościerających się z Czerwonych Wierchów, Zawratu czy Sławkowskiego Szczytu.
Katarzyna Barczyńska-Łukasik
Są też zaciszne miejsca, gdzie może dojść każdy, jak chociażby Hala Stoły, do której idzie się z Doliny Kościeliskiej. Mało kto tam zagląda, a widoki są naprawdę piekne. I nie trzeba mieć jakiegoś specjalnego sprzętu czy coś
@Góral - tak, w szczytowych partiach jest spokój, ale jakie trzeba mieć doświadczenie ile odwagi i jaki sprzęt, zeby sie tam zapędzać.
Pięknie :)
Czarny Staw pod Rysami, a nie nad Morskim Okiem , przechodząc czerwone wierchy do Kasprowego już zalicza się 7 dwutysięczników , po za tym święta , długie weekendy nie są dla ludzi gór bo w za tłoczno tam... ale artykuł ładnie napisany - fajnie się czyta
Gratuluję pasji
Podziwiam zapał do chodzenia po górach....
Na pewno Tatry są ładniejsze niż to nasze blokowisko
@Irek
Czesc z wielkanocnej tracycji zaczerpnieta zostala z obchodow Perskiego Nowego Roku.
Ciekawy sposób spędzania wolnego czasu
Piękna pasja, gratuluję
A w święta będzie go szukał helikopter ... już czytaliśmy o tych niedzielnych turystach
Jak ktos chce, by go zadeptali, moze jechac i w Tatry.
W Święta spędza się w domu, gdzie celebruje się Zmartwychwstania Pańskiego.
Do Leszek. Bardzo dobra rada. Tam u stóp Jezusa w tabernakulum szukajmy wyciszenia, uzdrowienia . Bo w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Ciekawy chłopak ten Marcin
Zapewniam was że w szczytowych partiach Tatr jest spokój. Nie mówię o cepostradach typu droga do Morskiego Oka czy Krupówki lub Dolina Chocholowska
W Tatrach w święta to trzeba mieć silne łokcie, żeby się przepychać, nie tylko na Krupówkach na szlakach też.
Tak, tak, w Tstrach świąteczny spokój, hahaha
Ciekawa opowieśc, aż chce się jechać w Tatry.... i zostawić cały ten bałagan.....
Każdy z nas ma swój krzyż
Dla przypomnienia, na Giewoncie jest krzyż,o ktróym często mówił Jan Paweł II. Warto podjąć wspionaczkę do jego stóp.
Wystarczy, że tak zwany prezydent cały czas na kolanach za cały kraj pokutuje
Idź do kościoła uklęknij przed Najświętszym Sakramentem.
Zgadzam sie, ale piękne otoczenie przyrody pomaga znaleźć spokój
Świąteczny spokój należy znależć przede wszystkim w sobie .
Brawo Marcin. Są w naszym mieście pasjonaci....