Kościół wybudowany „metodą chińską”. 43-lecie parafii „na górce” [WIDEO]
Jastrzębie-Zdrój powstawało wtedy, kiedy komunizm miał się w najlepsze. Miało być ateistyczne i socjalistyczne. Bez Boga, bez kościołów, bez wiary. Pierwsza współczesna parafia została erygowana 16 lipca 1980 roku, dekret wszedł w życie 1 sierpnia 1980 roku. Kościół powstał wybudowany rękami górników, wówczas mówiło się, że świątynia powstała „metodą chińską”.
1 sierpnia mija dokładnie 43 lata, kiedy wszedł w życie dekret (z dnia 16.07 1980 r.) biskupa Herberta Bednorza erygujący parafię Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. Mimo że miasto powstało 1963 roku, to przez tyle lat niemożliwe było wybudowanie kościoła dla szybko rozrastającego się ośrodka górniczego. I wcale nie był to przypadek, lecz celowe działanie władz.
Jastrzębie-Zdrój miasto (teoretycznie) bez Boga
Do nowo powstałego miasta przyjeżdżali ludzie z całej Polski. Większość z nich była wierząca. Siłą rzeczy korzystali z dotychczas istniejących parafii - przede wszystkim w Jastrzębiu Górnym. Jednak tysiące wiernych po prostu nie mieściło się w kościele. W parafii św. Katarzyny i stojącej w sąsiedztwie stodoły, zamienionej na kaplicę świętych Piotra i Pawła, odprawiano dziesięć mszy świętych, a i to było za mało dla wszystkich chętnych. Księża postanowili więc odprawiać nabożeństwo przed XIX-wieczną kapliczką św. Jana Nepomucena, znajdującej się przy ówczesnej ulicy Średnicowej. Było to solą w oku komunistycznej władzy, gdyż dochodziło do wielotysięcznych zgromadzeń religijnych w mieście, które miało być (teoretycznie) ateistyczne. Na pasterkę w 1973 roku miało przyjść nawet dwadzieścia tysięcy jastrzębian. I w końcu władze pękły - dnia 5 kwietnia 1974 r. wyraziły zgodę na budowę nowego kościoła w Jastrzębiu-Zdroju. Myliłby się jednak ten, kto sądził, że teraz wszystko pójdzie jak po maśle.
Księża uważali, że naturalnym miejscem na budowę świątyni będą tereny w pobliżu kapliczki św. Jana Nepomucena. Jednak władze nie wyraziły na to zgody, tłumacząc się planami rozbudowy miasta. Naczelnik Powiatu Wodzisławskiego, na terenie, którego leżało Jastrzębie, zasugerował zmianę lokalizacji kapliczki i przeniesienie jej na miejsce budowy nowego kościoła. Władze chciały pozbyć się św. Jana Nepomucena z newralgicznego i widocznego miejsca. Była to taka transakcja wiązana. Księża przystali na nią, wiedząc, jak bardzo potrzebny jest nowy, duży kościół.
Kapliczka św. Jana Nepomucen kartą przetargową w walce o kościół
Jak wiadomo, kościół wybudowano na wzgórzu, po odkupieniu terenów od prywatnych właścicieli Reginy i Sylwestra Walów. Jednak pierwotnie (oczywiście przypadkowo) władze proponowały teren podmokły, grząski, bagnisty. Przystosowanie go pod budowę generowałoby olbrzymie koszty. Nie bez problemu zgodzono się na zmianę lokalizacji.
14 września 1975 roku figura św. Jana Nepomucena z kapliczki na ulicy Średnicowej, została przeniesiona w uroczystej procesji na plac budowy nowego kościoła. W wydarzeniu tym mogło wziąć udział nawet czterdzieści tysięcy mieszkańców. Następnego dnia spychacz zburzył opustoszałą już kapliczkę. Komuniści pokazali, o co najbardziej im chodziło - wyrzucenie figury świętego z widocznego miejsca.
Osiągnięcie celu - wzniesienie kościoła był naszpikowana trudnościami. Władze, owszem, wydały zgodę na jego budowę, ale już bez pozwolenia na powstanie drogi dojazdowej. Było to posunięcie mające utrudnić powstanie świątyni. Jednak kierownik budowy inż. Józef Bujar z Katowic, były więzień obozu koncentracyjnego, podjął wyzwanie. Bez drogi dojazdowej materiały były dowożone wozem konnym oraz wnoszone na ramionach górników. Jak wspomina ksiądz Bernard Czernecki, przypominało to pracę Chińczyków. Pracownicy Bazy Transportowej w Katowicach na własną rękę przywieźli ciężki spychacz „Staliniec”. Pracowali cztery dni, zanim władze doprowadziły do wstrzymania prac. Samych robotników szykanowano. Wojewódzki Komitet Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wstrzymał, pod koniec października 1975 r., budowę kościoła. Wtedy nie wiadomo było czy on w ogóle powstanie.
Powstanie parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła
Po rozmowach przedstawicieli Kościoła z władzami wojewódzkimi odwołano (6 listopada 1975 r.). decyzję o wstrzymaniu budowy. Prezydent miasta zobowiązał się udostępnić sprzęt ciężki do wykonania niezbędnych wykopów, do powstania drogi terenowej. W ten sposób budowa była kontynuowana. Dolny kościół pw. św. Jana Nepomucena został poświęcony w „Barbórkę”, 4 grudnia 1976 roku, mógł pomieścić 2,5 tys. wiernych. Od tego momentu msze święte były sprawowane tam codziennie. Prace nad budową kościoła górnego, jak i pomieszczeń parafialnych, były kontynuowane. W dniu 21 grudnia 1980 roku biskup Hebert Bednorz poświęcił górny kościół, pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. To wezwanie przypisano również do całej parafii. Wierni otrzymali świątynie z 4,5 tys. miejsc.
Parafia NMP Matki Kościoła już od samego początku angażowała się w sprawy społeczne, los górników i ich rodzin. W 1980 roku księża z parafii odprawiali msze święte na strajkujących kopalniach. Dodawali górnikom wiary, że walka o ich prawa socjalne, ale również człowieczeństwo ma sens. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku na probostwie ukrywano poświęcone sztandary „Solidarności” oraz poszukiwanych przez władzę działaczy. W czasie stanu wojennego podczas mszy zbierano datki na internowanych i ich rodziny.
Pierwszym proboszczem parafii był ksiądz Bernard Czernecki, który również prowadził budowę kościoła. Jego poprzednikami zaangażowanymi w to dzieło byli ks. Eugeniusz Górnik, ks. Antoni Stych.
Źródła:
B.Czernecki, Kościół robotników. Kronika Kościoła NMP Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju 1974-1988, Jastrzębie-Zdrój 2014 r.
Bp. Herbert Bednorz, Dekret erekcji Parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju, L. J XV III – 9/80
Piękny Kościół, piękna historia
KRK niewiele ma wspólnego z wiarą w Słowo Boże. Katolicy w 99% nie znają Bibli (poza czytaniami na mszy). Dlatego można im z ambony różne androny wciskać i uprawiać bałwochwalstwo (obrazy, rzeźby, relikwie itp. gusła).
Inna rzecz, że bestia (chazarska międzynarodowa banksterka) poprzez media skutecznie walczy z wielką nierządnicą (Rzym z przybudówkami protestanckimi). I, jak podaje apostoł Jan, zostanie przez tę bestię ujarzmiona. Wtedy kto nie przyjmie znamienia banksterskiej bestii "nic nie kupi i nic nie sprzeda".
Dlatego każdy kto wspiera nadmierną cyfryzację, wycofanie gotówki i przymus dźgań jest wrogiem ludzi prawych.
Nadchodzi wielki ucisk, ale najpierw będzie pochwycenie ludzi prawdziwie wierzących. Pewnie medialna bestia będzie opowiadać bajki, że uprowadziło i UFO... (dlatego coraz więcej tych bzdetów o ufo w mediach).
Ok, wystarczy. Kto czyta Biblię, wie o czym piszę. Reszta? No cóż. Bóg dał nam wolną wolę.
Ludzie sie zjechali, KK wyczul koniunkture
to nastawial w miescie paskudnych grzmotow wiele.
Na szeczescie zainteresowanie czarami i guslami slabnie lawinowo.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Człowieku, taki drobny kacyk, którego większość rodziny i wszyscy sąsiedzi byli chrześcijanami, miał na sobie presję. Z jednej strony jewro-komuna, z drugiej w/w.
Więc sam zabiegał, dla świętego spokoju, aby coś tam zbudowano. Przeważnie brzydkie byle co. Ale to ludziom wystarczało. Inaczej co poniektórym puszczły by nerwy, a komuchy i tak nie mieli dobrej opinii wśród prawych ludzi i co rusz były zamieszki wynikające z socjalistycznych braków i przemocy wobec "wrogów ludu".
Gdyby jewro-komuna miała smratfony, to by nie upadła. Teraz media skutecznie ogłupiają ludzi. A ci, nie znając Biblii, myślą że są wolni i mają wpływ na rzeczywistość poprzez karteczkę wyborczą...
cytat "W latach 1945-1989 w Polsce wybudowanych zostało 3000 bardzo różnych pod względem stylistycznym kościołów "
taka to była "zła" komuna