Pamiętają o zamordowanych więźniach
Po raz ósmy grupa zapaleńców, dla których ważna jest pamięc historyczna przeszła szlakiem straszliwego Marszu Śmierci - znaczonymi mogiłami zmarłych.
Ciągle pamiętają o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej, do których zalicza się dramatyczny Marsz Śmierci - więźniów pędzonych w straszliwym mrozie z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau do Wodzisławia Śląskiego. Na mapie tej oznaczonej krwią marszruty nie mogło zabraknąć Jastrzębia-Zdroju. Przecież także przez nasze miasto wiodła ta straszliwa droga.
Inicjatywa pana Jana Stolarza z Radlina jest kontynuowana i co roku znajdują się chętni, aby pokonać ok. 80-km trasę. Drogę naznaczoną mogiłami, miejscami pamięci, w która ma w sobie krew niewinnych ofiar wojny.
Jednym z punktów na tej swoistej wędrówce w historię był Zespół Szkół nr 2 im. Wojciecha Korfantego, gdzie był czas na spotkanie z młodzieżą, rozmowy, wspominanie tragicznej historii. Nauczyciele Katarzyna Gibes z ZS nr 2 oraz Lidia Różacka z ZS nr 6 i Joanna Zdziebło z ZS nr 2 co roku wraz z uczniami zapalają znicze przy pomniku w Jastrzębiu-Górnym, gdzie znajduje się mogiła ofiar Marszu Śmierci.
- Chodzi o to, aby pamiętać. Uświadamiać młodzieży jak straszna w skutkach może być nienawiść między ludźmi, nienawiść między narodami. Dochodzi wówczas do straszliwych zbrodni, tragedii, rzeczy, które po prostu trudno objąć rozumem i opisać. Dlatego powinno się o tym pamiętać, aby nigdy więcej nie doszło do powtórki z tych okropnych wydarzeń - mówił jeden z uczestników marszu.
Warto podkreślić, że mimo tego, iż uczestnicy współczesnego „marszu śmierci” docierają do Jastrzębia w sobotę, to znajdują się uczniowie, którzy w wolnym czasie chcą się z nimi spotkać, podzielić dobrym słowem, porozmawiać o trudnej historii. Młodzież przekonuje się, jak ważna jest tolerancja i szacunek dla drugiego człowieka. Rozmowa, a nie konflikt, przyjaźń, a nie nienawiść. Budowanie przyszłości na porozumieniu między ludźmi.
Brawo, cenna inicjatywa
W przyszłym roku 75.rocznica. Warunki marszu są ciężkie o tej porze roku, a jednak idą mimo wieku, chorób. Wielka odwaga i hart ducha.
Uznanie dla tych panów. Większość około 60 - 70 lat.
Pamięć tej młodzieży o tamtych ,okrucieństwach i barbarzynstwie napawa dumą i po prostu wzrusza niskie pokłony