Strażacy ratowali kota
Państwowa Straż Pożarna podjęła interwencję, która polegała na ściągnięciu kota z drzewa. Zwierzę było wystraszone i nie potrafiło samodzielnie zejść na ziemię.
Właściciele kota zaalarmował we wtorek straż pożarną, że jego czteronożny podopieczny wszedł na drzewo i ma problemy z zejściem na dół. Na miejsce zdarzenie, czyli ulicę Kasztanową przyjechał zastęp strażacki. Przy pomocy drabiny mechanicznej strażacy ściągnęli kota i przekazali właściciele.
Straż Pożarna po raz kolejny udowodniła, że ratuje nie tylko życie ludzkie, ale i mienie oraz zwierzęta. Często interwencje dotyczą kotów na drzewie, które wystraszone nie potrafią wrócić na ziemię.
Straz pozarna nie chce i nie przyjedzie jak masz w ogrodzie dniazdo os czy szerszeni bo: to twoj problem. Ale po kotka jada. Bo to sluzba... litosci.
Za takie akcje wlasciciel powinien ponosic koszty. Poza tym kazde zwierze jak kot czy pies powinno byc ubezpieczone i z tego wlasnie ubezpieczenia takie uslugi powinny byc pokryte.
Juz nie wspomne o urealnieniu podatku za tych milusinskich i ich kulturalnych wlascicieli.
"Ciebie posadzić na wysokiej topoli i zostawić."
Tamtego kota kto posadził na topoli i zostawił?
Brawo. Nasi Strażacy są najlepsi i mają ogromne serca.
Do Górnicza brać... Bo to jest służba. Jak sama nazwa wskazuje służą pomocą. Ciebie posadzić na wysokiej topoli i zostawić. Odcięty od neta zaoszczędzisz nam czytania Twoich durnych komentarzy.
Co za brawurowa akcja
To była niepotrzebna interwencja i wzywający powinien za całą akcję płacić z własnej kieszeni. Koniec i kropka.