W niedzielę policjanci interweniowali w bloku przy ulicy Gagarina. 32-letnia kobieta w stanie nietrzeźwym sprawowała opiekę nad dziećmi. Na widok mundurowych zaczęła używać wulgaryzmów. W końcu rzuciła się na stróżów prawa.
Część mieszkańców bloków przylegających do skateparku przy ulicy Turystycznej oburza się, że Straż Miejska nie podejmuje interwencji, kiedy zakłócana jest tam cisza nocna. Zastępca Komendanta SM wyjaśnia wątpliwości z tym związane.
Funkcjonariusze Straży Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju uczą się języka czeskiego. Lekcje odbywają się w ramach współpracy straży miejskich Karwiny i Jastrzębia-Zdroju.
Patrol straży miejskiej natknął się podczas służby na mężczyznę, który z obrażeniami głowy leżał przed jedną z klatek bloku przy ul. Katowickiej.
Podróż z Jastrzębia do Krakowa może obfitować w zaskakujące sytuacje, zwłaszcza, gdy z bagażnika autobusu wypadają walizki. Młoda jastrzębianka nie potrafiła znaleźć swojego bagażu i na pomoc wezwała policję. Oprócz niej swoich walizek poszukiwało dwóch obywateli Irlandii.
W czasie ostatniego miesiąca Straż Miejska za pomocą monitoringu wykryła 47 wykroczeń, których dopuścili się mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju. Dla części z nich sytuacje te zakończyły się mandatami.
W środę około godziny 21:00 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju otrzymał zgłoszenie od jastrzębianki, która była zaniepokojona losem swojego męża. Kobieta przebywała poza miejscem zamieszkania i martwiła się, tym, że małżonek nie odbiera od niej telefonów. Była pełna obaw, że wydarzyło się coś niedobrego.
Strażnicy miejscy muszą sprostać wielu zadaniom, aby je dobrze wykonywać konieczna jest znajomość języków obcych. Już niedługo jastrzębscy funkcjonariusze zaczną pobierać lekcję języka czeskiego.
Zdenerwowana kobieta powiadomiła policję, że w mieszkaniu jej sąsiadów doszło do czegoś niedobrego. Kiedy zaniepokojona odgłosem awantury zapukała do ich drzwi, otworzył jej niekompletnie ubrany mężczyzna z zakrwawioną ręką. Widząc to sąsiadka szybko uciekła do swojego mieszkania.
Gdyby nie interwencja mundurowych mogłoby dojść do tragedii. Dwóch chłopców bawiąc się na przymarzniętym stawie wykazało się całkowitym brakiem wyobraźni.
Mroźna pogoda nie jest najlepsza do spożywania napojów alkoholowych na łonie przyrody. Niektórzy mieszkańcy zapominają, że nie tylko może to być nieprzyjemne, ale nawet niebezpieczne dla zdrowia i życia. Gdyby nie pomoc Straży Miejskiej, dwoje jastrzębian mogłoby skończyć tragicznie.
Jak można było się przekonać na podstawie czwartkowej interwencji policji, nie wszyscy wiedzą do czego służy telefon alarmowy. Jedna z mieszkanek miasta wezwała policję z powodu niezgaszonego w pokoju światła.
28-letniej jastrzębiance grozi kara aresztu lub wysoka grzywa za bezpodstawne wezwanie policji. Pijana kobieta dwukrotnie dzwoniła na komendę informując, że została uderzona przez swojego znajomego.
Mężczyzna zamknął w mieszkaniu swoją matkę i groził, że ją zabije. Okazało się, że w przeszłości niejednokrotnie dochodziło do podobnych incydentów. Dalszy los wyrodnego syna leży w rękach sądu.
Do nietypowej interwencji policji doszło w weekend na ulicy Pszczyńskiej. Mężczyzna, który miał być zatrzymany przez policję, próbował okaleczyć się uderzając głową w ścianę, bo jak sam przyznał, chciał w ten sposób zaszkodzić interweniującym policjantom.
Jastrzębscy policjanci zatrzymali 32-latka, który najpierw wszczynał kłótnie z żoną, a później rzucił się na policjantów naruszając ich nietykalność cielesną.
W sobotę Straż Pożarna interweniowała w jednym z bloków przy ulicy Marusarzówny. Duże zadymienie zwróciło uwagę mieszkańców bloku, którzy zadzwonili pod 998. Okazało się, że powodem wezwania był pozostawiony na kuchence garnek.