- Sama religijność nie wystarcza i nie pomaga. Ona może przytłoczyć, może być tylko pozą, kolejną teatralną sztuką w teatrze życia – mówił w katowickiej katedrze Chrystusa Króla Metropolita katowicki abp Adrian Galbas w Środę Popielcową rozpoczynającą czas Wielkiego Postu.
Stylowy budynek inhalatorium na trwałe wpisał się w pejzaż Parku Zdrojowego. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, że jeszcze do lat 40. XX w. stała w jego miejscu budowla o podobnej konstrukcji.
W tym miejscu w Jastrzębiu rozciągano druty kolczaste, ustawiono zasieki, a nawet specjalnie zaorano pole. Wszystko po to, aby nie przemkła się nawet mała mysz. Każdy ślad dokładnie badano. Działo się to na dawnej granicy polsko-czechosłowackiej, która przebiegała przez jastrzębskie sołectwa - Ruptawę i Moszczenicę.
Patrząc na ledwo stojący jeszcze budynek, z trudem odnajdujemy ślady dawnej świetności. Trzeba naprawdę wielkiej wyobraźni, aby uwierzyć, że miejsce to odwiedził prezydent Rzeczpospolitej Polskiej czy uznany pisarz. A przecież w tej ruinie odbywały się kiedyś rauty, spotkania, a nawet ślub.
W naszym regionie istnieje cmentarz, który bez przesady możemy nazwać cmentarzem grozy. Powstał w 1922 roku i był miejscem pochówku pacjentów szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Jednak najwięcej zmarłych przyjął w czasie II wojny światowej – byli to zamordowani pensjonariusze lecznicy.
W dniu Wszystkich Świętych wspominamy osoby, które odeszły. Najczęściej są to bliscy. Wówczas palimy znicze na ich grobach. Są jednak miejsca w Jastrzębiu, gdzie nikt nie jest pochowany, a mimo to ludzie darzą je estymą. Jest też jeden grób szczególny - tych wszystkich, którym nie było dane się narodzić.